Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2015, 23:35   #584
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Thorvaldsson szedł powoli, uważnie rozglądając się dookoła. Thagorraki byli przebiegłymi przeciwnikami, nadrabiając tym niedostatki siły i wyszkolenia. Nie zamierzał oberwać zatrutym ostrzem w brzuch, ani wpaść w jakąś szczurzą pułapkę. Wszystko jednak wskazywało na to, że samotny skaven stracił bojowego ducha i usiłował zwyczajnie zbiec. W ciemnościach nieznanej Zhufbarczykowi kopalni mogłoby się to udać, jednak uciekiniera zdradzały ślady mokrych łap na deskach, którymi wyłożono podłogę chodnika.

Ciężkie łupnięcie u wylotu korytarza oznajmiało nadchodzące wsparcie w postaci Fulgrimssona. Detlef tylko rzucił spojrzenie za siebie i nie zatrzymując się dłużej kontynuował tropienie przerośniętego gryzonia. Jakiś czas później hałas za plecami towarzyszył lądującemu ciężko Zarkanowi, który najwidoczniej stęsknił się do bitki.

Po jakiś stu pięćdziesięciu krokach dotarł do końca tunelu, a raczej do jego rozwidlenia. Podążył za mokrym śladem w prawo i zatrzymał się w końcu - tunel kończył się wyrobiskiem, natomiast skavena nigdzie nie było! Nie dał za wygraną i po dłuższej chwili udało mu się dostrzec wciśniętego w kąt thagorraki.
- Jest tam. - Powiedział, gdy koło niego stanął Grundi. - Nie daj mu uciec, jakby co. - Dodał, choć była to tylko formalność.

Pewnie chwycił oba toporki i przez chwilę ważył je w dłoni. Dobrze pamiętał zatrutą broń, gaz i inne nieczyste metody walki, jakie stosowali thagorraki. Nie zasługiwali na to, by walczyć z nimi honorowo. Trzeba było ich tępić jak szczury. Jak szkodniki.

Nagle wziął zamach i cisnął jednym w drżącego z zimna szczuroludzia. Ten pisnął, gdy wąskie ostrze toporka zagłębiło się w jego grzbiet. Thorvaldsson podbiegł i mimo zrywu przestraszonego i rannego skavena nie dał mu szans - ostrze drugiego toporka zagłębiło się w szyi gryzonia i przerwało rdzeń kręgowy natychmiastowo gasząc w nim życie. Detlef zabrał swoją broń i wytarł ostrza w łachmany martwego wroga, przy okazji sprawdzając co ma przy sobie. Musieli korzystać ze wszystkiego, co dawało im szansę na wyjście z tych kopalni. Gdy skończył skinął Fulgrimssonowi i zawrócili.

- Sprawdź lewą odnogę korytarza - może coś znajdziesz. Zrób to samo z każdym korytarzem po lewej stronie. Ja sprawdzę te po prawej. Bierzemy wszystko, co może się przydać. Oświetlenie, żywność, cokolwiek - to miejsce wygląda, jakby opuścili je na chwilę i zaraz mieli wrócić. Może nie zabrali wszystkiego. - Zakomunikował. - Wydaje mi się, że tędy nie przejdziemy - thagorraki mają nosa do wszelkich dziur i chyba instynktownie wiedzą, którędy można przejść. Ten dał się zapędzić do rogu - może dlatego, że nie ma stąd wyjścia. Musimy to potwierdzić - do tego czasu wstrzymujemy pozostałych, ale muszą być gotowi na szybką ewakuację z jaskini, jeśli reszta skavenów wróci. - Podzielił się przemyśleniami. - Przekażę Dorrinowi, żeby dał im znać. - Dodał.

Gdy natknął się na wielkoluda ten pokazał mu żółta drobinę. Złoto! Thorvaldssonowi zaświeciły się na chwilę zmęczone trudami przeprawy oczy. Przydałoby się podreperować oddziałowy budżet - zarówno na wypłatę dla tych, którzy przeżyją, jak i na opatrunki i lekarstwa, których już zaczyna brakować. O żywności, bukłakach i oświetleniu nie wspominając. Skoro nie potrafią przewidywać co się przyda podczas takiej wyprawy, to trzeba będzie zadbać o to za nich.
- Daj znać pozostałym... - zaczął, ale zreflektował się po chwili. Przecież Zarkan mógł ledwo szeptać, a o krzyku nie było mowy! Zmęczenie mąciło zmysły i pamięć już chyba szwankowała. - Dobra, ja im powiem. Ty sprawdź korytarze po prawej stronie, szukaj wszystkiego, co może się przydać, szczególnie żywność i oświetlenie. Grundi sprawdza te po lewej. Zbierz grudki złota, jeśli tylko coś znajdziesz. Będą do podziału dla wszystkich. - Przekazał. - Liczę na twoją uczciwość. - Dodał wiedząc, że honor krasnoluda był zwykle niezłomny, to widok złota zawrócić mógł w głowie niejednemu. Wierzył jednak, że Zarkan z jego lekkim podejściem do życia jest ponad takie przyziemne sprawy i nad bogactwo przedkłada dobrą walkę.

Wrócił na skalną półkę. Poinformował resztę o sprawdzaniu tuneli i śmierci skavena. Dał też znać o możliwym eksploatowaniu złóż złota wspominając od razu, że na razie lepiej nie robić sobie nadziei na znalezienie wiadra kruszcu. Ponaglił Thorina, który najwyraźniej zamierzał zrobić sobie piknik, zamiast szykować się do opuszczenia jaskini. Kota nie ma, to myszy harcują - pasowało jak ulał. Skojarzenie przypomniało mu o thagorraki, które gdzieś do góry tylko czekały na odpowiednia chwilę do ataku.

- Thorgun, pilnuj tej kraty! Kyan, dołącz do niego jak tylko skończysz z tymi szczurami! Ergan, dawaj tym dźwigiem! - Zaczął organizować trochę towarzystwo. Czekając na powrót zagryzającego szczurzynę Ergana do sterowni dźwigu zarzucił linę z kotwiczką na stalowe liny wybieraka. Gdy Ergansson podniósł łyżkę do góry napiął swoją linę, owinąwszy ją uprzednio wokół ramienia i odepchnął się z półki zawisając pod wybierakiem. Po chwili wylądował przy samym dźwigu i po opuszczeniu łyżki odczepił linę z kotwiczką.

- Dasz radę otworzyć to przejście? - zapytał Galeba, gdy tylko dowiedział się o jego odkryciu. Jeśli wyrobisko, w którym wydobywano cenny kruszec okaże się ślepym zaułkiem, to będą potrzebowali innej drogi - może właśnie tej, która dotąd pozostawała ukryta przed wrogiem? Mieliby pewność, że przed nimi nie ma skavenów. Byłoby nieźle, ale nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu.

- Będziesz miał tyle czasu ile trzeba i ile dadzą nam przeklęte szczury. Szukamy przejścia przez wyrobisko - poza tym pozostaje nam jedna, czy dwie inne możliwości. Ukryte przez runotwórców przejście dałoby nam chwilę wytchnienia. Jeśli dalibyśmy radę je zamknąć za sobą, to mielibyśmy chwilę wytchnienia od pogoni. Zrób, co w twojej mocy.

Prawda była taka, że jeśli runiarz nie zdoła otworzyć przejścia i nie znajdą drogi przez wyrobisko, to pozostawał im jedynie tunel, w którym urządzono latrynę albo będą musieli wymyśleć sposób na przeprawę podziemną rzeką. Ta niemal pozbawiła życia dwóch z nich, więc była to tylko ostateczność. Czas pokaże.

Wraz z Khaidar przywiesił pod wybierakiem ławę służącą za nosze dla Rorana. Długość lin była wystarczająca, by przyciągnąć ławę do skalnej półki, opuszczając przy tym łyżkę. Kolejna lina miała pozwolić na przyciągnięcie ławy do półki tak, by pasażerowie mogli z niej zejść na półkę. Przeprawa nie musiała być tak ciężka, jak przewidywał Thorin. Ot, przejście z platformy dźwigu na ławę i zejście na półkę. Ronagaldsona nawet na leżąco da się przetransportować.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline