Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2015, 09:42   #585
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Prawdziwa łaska przodków. - Stwierdził uradowany Thorin usłyszawszy okrzyk Galeba. Do kamratów gromadzących się przy ognisku , grzejących się i zajadających szczury rzekł - Nie wyobrażam sobie przeprawy z rannymi tam na górę, myślicie że to korytarz do Skaz? Zapiski górnicze wspominały o opuszczonej twierdzy i wyglądało na to że tam wciąż jakieś prace są prowadzone, być może właśnie tędy tam się przedostawali. Zresztą, będziemy wiedzieć jak sprawdzimy, co by nie było to póki co najlepsze wyjście jakim dysponujemy. - zauważył. Zamierzał podzielić się swoją refleksją z Galebem gdy tylko ten powróci.

Grzejąc się wciąż przy ognisku, owinięty kocem, popijał kolejną już wzmocnioną herbatkę i zerkał w górę co jakiś czas oczekując na kolejne desanty szczurów. Widząc że towarzysze zajadają się pieczonym, sam nabrał ochoty na jedzenie. Zwyczajnie burczało mu w brzuchu i mimo że sam do tej pory nie jadł nigdy szczura, to widział jak robili to inni, zwłaszcza biedota. Zresztą na wojnie , zwłaszcza takiej która toczyła się przez oblężenie i głodzenie obrońców, zwierzęta pierwsze szły na rzeź. Kuce, psy, koty, z czasem także szczury. Nikt nie przejmował się tym co je, dopóki syciło to jego żołądek. Daleko zresztą nie trzeba było szukać, nie dalej jak kilka dni temu mieli już do czynienia z wygłodniałymi ludźmi , słaniającymi się na nogach. Taki stan w obecnej podróży i przy obecnym poziomie rannych wróżył śmierć. Thorin nie mógł sobie pozwolić na znaczne osłabienie, wystarczało iż rozkładała go już choroba.

- Nie jedzcie zbyt łapczywie. Ostatnie dni pościliśmy i żołądki mogą niezbyt sobie radzić z nadmiarem pożywienia. Lepiej rozłożyć to jedzenie w czasie niż napchać się do syta a potem cierpieć i skręcać się z bólu.

Z pewna niechęcią, ale bez obrzydzenia, sięgnął też po smażonego szczura. Na szczęście specjalista od skavenów - Dirk , uprzednio przejrzał "zdobycze" Kyana i można było założyć, że posiłek będzie względnie zdrowy.

- Warto by było upolować nieco więcej i zrobić z nich jakiś zapas prowiantu - stwierdził bez ogródek do towarzyszy, sam zamierzając pomóc w polowaniu czy to naganiając szczury czy też zwyczajnie do nich strzelając z skaveńskiej kuszy którą mógłby na ten czas wypożyczyć.

- Czeka nas jeszcze kawał drogi, a na zewnątrz niemal na pewno na żadna zwierzynę nie natrafimy. Przy oblężeniu cała zwierzyna albo ucieka albo zostaje złapana, minie wiele dni nim natrafimy na coś zdatnego do jedzenia. Nie licząc strawy elfów czyli korzonków , kory i innego zielska, ale nawet i o to będzie ciężko, w końcu mamy zimę. - stwierdził ponuro, wiedząc, ze szczury którymi tu dysponowali w nadmiarze, były zrządzeniem losu i że nie minie wiele czasu nim zaczną o nich wspominać, zwłaszcza jeśli nie zrobią zapasu na drogę.

Droga o której wspominał Galeb zdawała się być odpowiedzią na modły do Valaya , Thorin przy tej alternatywie ani myślał narażać siebie i rannych na niebezpieczne przeprawy na urwisko. Zadanie było zbyt karkołomne, zwłaszcza wobec wizji kolejnej lodowatej kąpieli i braku solidnego ogniska na górze. Najgorsze jednak miały być stałe rany których niechybnie nabawiliby się ci którym bandaże wlazły w skórę i trzeba by je było zrywać wraz s skórą, by mogli jakoś operować dłońmi. Zresztą nawet bez bandaży ich sprawność pozostawiałaby wiele do życzenia a szansa na upadek z wysokości zbyt wielka. To już nie było spuszczanie w dół rannych na prowizorycznych noszach z drzwi. To była czysta wspinaczka. Nawet wciąganie rannych do góry nie było takie proste jakby się mogło wydawać. Nie przy obecnym stanie drużyny.
 
Eliasz jest offline