Położył dłoń na barku Sorena, ściągając na siebie jego uwagę i jednocześnie powstrzymując przed udaniem się za mutantami. Na wszelki wypadek, chociaż wątpił, że towarzysz tak właśnie by postąpił.
- Idą w kierunku drogi - szepnął, kiedy tamci oddalili się wystarczająco. - Są mordercami i chaośnikami, ale jedyną ich przydatną cechą jest to, że mag może na nich czekać.
Słowa mutantów potwierdziły większość domysłów i faktów już znanych, ale Gunther nie mógł tak po prostu porzucić nadziei na odnalezienie dwóch ludzkich uciekinierów.
- Podążę za nimi do drogi, sprawdzę gdzie pójdą i ewentualnie czy ktoś na nich tam czeka. Ty możesz wrócić do reszty i poszukać śladów. Nasi towarzysze i tak nie będą mogli sami iść, trzeba ich skierować ku najbliższej osadzie. Spotkamy się przy drodze. Co ty na to?
Rozdzielanie się może świetnym pomysłem nie było, ale odnalezienie kogoś po nocy na nieznanym terenie wymagało chociaż takiego zwiększenia swojego szczęścia. |