No dobra w sumie to temat do którego najbardziej to pasuje...
Przyzwyczajenie do broni... Trochę absurdalną jest sytuacja w której ktokolwiek wyciąga broń z reki trupa po czym od razu strzela z niej bez żadnych problemów. Nawet różnice między egzemplarzami tej samej konstrukcji mogą być bardzo znaczne np broń fabrycznie nowa w przypadku wielu producentów ma słabo spasowany mechanizm spustowy a taka której mechanizm spustowy został dopieszczony przez rusznikarza bądź dotarty przez lata eksploatacji to już całkiem inna bajka.
A już różnice między różną bronią to zupełnie nowa masa problemów: kąt nachylenia chwytu wpływa na intuicyjność celowania (w przypadku broni z bardziej pionowym chwytem strzelec często ma tendencje do trafiania poniżej celu)
A inne manipulatory, tu się dopiero zaczyna zabawa: ktoś z tytułowego M16 przesiada się na AK, przychodzi do walki, odruchowo kciukiem sięga do bezpiecznika a tam goła blacha... Każda przesiadka na nowy system broni będzie oznaczała konieczność przystosowania się do tego systemu, wypracowania pamięci mięśniowej i odpowiednich nawyków, to nie jest 5 minut roboty. Nad spustem można popracować wkładając zamiast naboju zbijaki (w wielu, zwłaszcza starszych konstrukcjach strzały "na sucho" mogą prowadzić do uszkodzenia iglicy, zaś w broni bocznego zapłonu iglica bez żadnej amortyzacji uderza w lufę co może powadzić do ukruszenia) wtedy możesz tanim kosztem wyczuć ile spust ma ruchu jałowego, ile oporu przed zwolnieniem etc.
Dobywanie i odbezpieczanie broni też wymaga setek powtórzeń żeby stało się instynktowne... Tak więc o ile przygoda nie obfitowała w dużo czasu wolnego w którym BG miał czas na setki powtórzeń wprowadzenie do akcji broni której dobrze nie poznał może, wg uznania MG wiązać się z dodatkowym testem (percepcji, sprytu bądź charakteru) zwłaszcza w sytuacji kiedy dobywa broni pod presją. |