Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2015, 22:33   #586
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Znalalazłem ukryte drzwi! - z korytarzyka prowadzącego ku górze rozległ się krzyk Galeba - Skryte przejście! Tajemne!
Odnalazło się wyjście z patowej sytuacji. Kiedy trójka wojaków przebyła jezioro i przeskoczyła na półkę skalną, Galeb oznalazł coś co mogło zaprowadzić śmiałków ku wolności… ale też i ściągnąć na nich zagładę lub na to miejsce. Runa Ukrycia nie bez powodu znajdowała się na tym ukrytym przejściu. Co gorsza Galeb nie miał pojęcia jak mógłby ją zdezaktywować albo przytłumić, aby nie zaniechać jej działania. Gdyby był w stanie to uczynić nie myślałby ani chwili i zbadał co się znajduje za nią. Żwawym jak na runiarza krokiem wrócił do ogniska.
- Są ukryte od zewnątrz drzwi. Po tej stronie jest mechanizm. Jeżeli go znajdziemy, będziemy mogli je otworzyć i zobaczyć co jest za nimi. Niestety zerwie to runę ukrycia po drugiej stronie, ale… - Galeb trochę zmarkotniał po ostatnim zdaniu, lecz było widać, że czeka na reakcję towarzyszy.
- Nie mamy wielkiego wyboru - stwierdził Thorin. - W normalnych okolicznościach, wiadomym jest że run się nie zrywa i choć mamy w tym już pewna praktykę - w jego głosie wyczuwalna była ironia połączona z dezaprobatą - To obecna potrzeba jest bez porównania większa niż gdyśmy wchodzili do Azul przez zamknięte wrota. Tam zresztą skutki jak wiesz także były nieporównywalne. - powiedział i zadumał się na chwilę. Po chwili jednak kontynuował.

- Nie podoba mi się to za bardzo, tak jak przykładowo kradzież żarcia ze straganu, ale jeśli głodujesz to opory moralne przed kradzieżą zdają się zanikać. Może to nienajlepsze porównanie, ale chyba wszystkim wiadomo o co chodzi. Alternatywą dla tego wyjścia jest karkołomna wspinaczka, ciężkie zranienia a na końcu i tak być może będziemy zmuszeni tu wrócić i otworzyć te drzwi. Lepiej sprawdźmy je teraz, przypuszczam, że prowadzą w stronę twierdzy Skaz, albo co też prawdopodobne w stronę innego bezpośredniego wyjścia z góry. - Thorin w miarę mówienia zastanawiał się , w pewnym momencie na twarzy wykwitł wyraz olśnienia, choć trudny do rozpoznania dla tych którzy nie byli z nim od początku. Spalona twarz skutecznie zniekształcała mimikę. - Taka zachowana w tajemnicy , duża kopalnia , musiała mieć przecież trasę przez którą wyprowadzano kruszec. Gdyby transportowali go stąd bezpośrednio do twierdzy szybko przestałoby to być tajemnicą. Takie porcje ładunku nie mogłyby ciągle przechodzić przez posterunki niezauważone. Tak mi się widzi że do łychy wrzucano większe kawałki skał z kruszcem, łycha je tu zrzucała, przesiewali, wydobywali i transportowali dalej. Z łychy nie da się wysypać wydobytego kruszczca tam na półkę a innych wyjść stąd nie ma, poza tym jednym, ukrytym, zapewne właśnie dlatego że prowadzi ku wyjściu. Dla skavenów wydostać się z góry to nie problem, mają swoje, niezawalone korytarze. Dla orków z zewnątrz także nie jest to już najlepsza trasa do wejścia, nawet gdyby się przedarły przez komin i zastępy skavenów to na koniec i tak mają zasypany tunel, przecież sami wiemy że o cofnięciu się nie ma mowy. Na tą chwilę nie wyrządzimy już większej szkody odkrywając to przejście. - Stwierdził po dłuższym wywodzie Thorin.
Dirk pokiwał potakująco na słowa Thorina. - Zgadzam się z Thorinem. Poza tym ukryte przejście może być skrywane nie tylko przed wrogami. Możliwe, że to co kryje się za tymi wrotami miało być ukryte przed większością mieszkańców Karak Azul. Urgrimson zwrócił swe poparzone lico w stronę Galeba - Galebie jaki byłby koszt nałożenia takiej runy i jak wielu miałoby dostęp do kowala run, zdolnego wykuć taką runę?
Galeb zamyślił się. Pogładził zabandażowaną ręką okrytą płótnem twarz.
- Pełnoprawny kowal albo raczej mistrz. Różnie to bywa, bo z pośród nas niewielu zgłębia tajniki run inżynieryjnych, na wczesnym etapie nauki. Runy takie bowiem są używane głównie na polach bitew, aby wspomóc działanie machin oblężniczych, ale i też czasem w górnictwie. Tak czy tak jeżeli nałożono runę musi być to jaka sprawa królewska, bowiem za złoto i byle obietnice runiarz roboty nie zrobi, a szczególnie takiej gdzie nie wiedziałby po co to i na co.
Widać było Galeb się zafrasował tym wszystkim. Cóż to za sprawa, że i runiarze do niej rękę przyłożyli? Jednak po ciężkim westchnieniu dało się poznać zdanie Galvinsona.
- Tak czy tak macie rację. Cokolwiek się stało, to miejsce zostało przez skaveny odkryte. Co jest po drugiej stronie nie wiadomo, ale może być dla nas ratunek - alternatywa dla jeszcze większego połamania się. - runiarz spojrzał na towarzyszy, a potem zwrócił się w stronę korytarza i znów do kamratów - Będzie potrzebna pochodnia i sprawna para rąk.
Dirk zadumał się ważąc słowa Galeba. - Galebie, a czy kowal run będący w podróży nie wykuł by runy dla przykładowo bogatego kupca, który zaoferowałby za runę pięć set sztuk złota albo i więcej. Czy runiarze mają zakaz w ten sposób zarobkować? Czy też mógłby przykładowy kowal run wykonać takie zlecenie?
- Wątpię. Runy to nie byle co, aby robić je za złoto. Ale Azul nauczyło mnie że czasem nie należy wierzyć regule. Tak czy tak. Spróbujemy znaleźć mechanizm otwierający i na wszelki wypadek spróbuję podtrzymać runę, ale mam wrażenie, że to właz otwierający się tylko raz na zewnątrz.
- Pytałem, ponieważ myślałem o pewnej transakcji z tobą Galebie. Jednak wiem, że nie może być nawet o tym mowy. To jednak wciąż ciekaw jestem jak Runiarze zarabiają na życie? Parając się zbrojmistrzostwem? - Dirk lekko pochylił głowę kłaniając się runiarzowi.
- Sto dwadzieścia złociszy w tydzień. Tyle wyciągnęliśmy z Roranem z kucia broni zaraz po tym jak wróciliśmy ze zwiadu w Izor. - Galeb strzepał obandażowaną dłonią niewidzialne pyłki z rękawa kurtki - Potem właściciel kuźni połapał się ile zarabiamy i podniósł czynsz tak że ledwie byśmy wychodzili na swoje.
- To na zdziercę jakiegoś natrafiliście. Ale jest to lekcja na przyszłość dla mnie, będę unikał wyjawienia dochodu właścicielowi. - Dirk zabrał się za żeberka szczura, chrupiąc je wraz z kręgosłupem.
Galeb skrzywił się na widok pożeranego szczura, ale burczenie w brzuchu samo powiedziało za się.
- Cholera… gdybym nie był taki głodny.
- Te na tej kupce wyglądają na nie spaczone, więc można je śmiało jeść. To jest zwykłe mięso. Jednak odradzam jedzenia wnętrzności czyli serca, wątroby, nerek. Mogą zawierać śladowe ilości spaczenia. - Dirk palcem wskazał na kilka wypatroszonych szczurów na osobnej kupce - te tu, zaczęły mutować. Mutacja u tych tu szczurów zaczyna się od wnętrzności, a potem dopiero rozchodzi się na całe ciało. Mimo, że nie widać zmian na mięsie to lepiej ich nie jeść.
- Najpierw obowiązek. Potem wyżerka. Gotujcie rzeczy do wymarszu. - zakomenderował Galeb.
Dirk siedząc strzelił obcasami, na znak, że gdyby stał to by zasalutował.
Za dużo czasu tracili na pogaduchach, pomyślał Galeb, zaprowadził więc ochotników do korytarzyka, aby tam poszukać mechanizmu. Ciągle jednak w głowie krążyła mu obawa, że oto tam po drugiej stronie może być jakieś zagrożenie i że jeżeli niefrasobliwie uruchomią mechanizm ściągną sobie na głowę kolejne zagrożenie. W myślach błagał więc Galeb Bogów Przodków, aby odnaleźli jakieś ostrzeżenie, jakąś wskazówkę. Może coś było w dokumentach górniczych które odnaleźli? Może coś pominęli? Wiele wątpliwości było w głowie runiarza, szczególnie teraz, kiedy każdy ruch musieli planować bardzo rozważnie i bardzo dokładnie.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 08-01-2015 o 23:54.
Stalowy jest offline