Wątek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2007, 18:36   #8
Nansze
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Leżała, lecz ruszyć nie mogła kończynami. Słyszała, nawoływania przyjaciela. Myśli, kołatały jej w głowie, a oczy nie chciały się otworzyć, by zobaczyć gdzie to ona jest. Leżała rozłożona na brzuchu, twarzą do piasku. Palce zaczęły macać leciutko piasek. Sangre poczuła lekki podmuch wiatru, a zaraz potem skubanie w prawy policzek.
-Witaj….przyja….cielu- Wymamrotała dziewczynka dalej trzymając twarz w piasku, a ręce powędrowały w stronę sowy, by czule pogłaskać ją po brzuszku. Sangre oparła się rękoma o piasek i podniosła głowę wraz z korpusem. Usiadła po turecku, dalej nic nie widząc, gdyż jej oczy były zlepione piaskiem. Wyciągnęła prawy rękaw tuniki i zaczęła starannie wycierać oczy oraz całą twarz. Sowa siedziała na jej kolanie, przyglądając się Sangre co ona takiego wyprawia. Otworzyła oczy.
- Ocho….no to nas przyjacielu nieźle zniosło- Posmutniała dziewczynka.-
-Choć nie w takie najgorsze miejsce- Okręciła się na siedząco, by zobaczyć gdzie jej przyszło spędzić, tak myślała, najbliższe dni. –
-Piękne….- powiedziała Sangre patrząc na morze.
- Przyjacielu musimy się rozejrzeć za czymś do jedzeniem, jakimś schronem oraz jakimiś żyjącymi- Wstała z piasku, a sowa momentalnie poderwała się z jej kolana do lotu. Zrobiła koło nad głową dziewczyny i usiadła jej na ramieniu. Sangre zobaczyła, że niedaleko w piasku, smyrgana przez fale, leży jej pleciona torba. Krótki przegląd rzeczy.
-Jest wszystko- Uśmiechnęła się. Momentalnie zaburczało dziewczynce w brzuchu.
-Pójdziemy chaszczami, zapewne znajdzie się tam coś do zjedzenia-Sowa przekrzywiła swój łepek.

-Strasznie ciepło-Otarła pot z czoła. Sangre nie zapuszczała się w głąb nieznanej dziczy, szła jedynie 2 metry od plaży. Szła wydeptując ścieżkę przez niewielkie krzaki, gdy tu nagle przed nią spadają dwa kokosy. Sangre stanęła jak wmurowana, zresztą sowa również się nie ruszyła, a obie miały oczy wielkie jak filiżanki, z zaskoczenia.
-Przyjacielu…..to..jedynie…..-Wzięła dwa włochate orzechy do rąk i stuknęła je o siebie-…dwa dobre kokosy- Uśmiechnęła się wrednie- A teraz was zjemy- I dziewczynka wybuchła szatańskim śmiechem.

Nie wiadomo ile tak wędrowała przez niewielkie poszycie. Niedaleko zauważyła lekkie prześwity. Skierowana tam ciekawością, wyszła na plażę. Lecz co tam zobaczyła, oczom nie uwierzyła. Nie widziała, swojej twarzy, ale czuła, że miała na niej głupi wyraz twarzy pomieszany z lekkim zmieszaniem. Sowa również huknęła cicho z lekkim niedowierzaniem. Jakiś wojak, co wyglądał jak siedem…..nie przepraszam…dwadzieścia nieszczęść, biały kot oraz chudy mężczyzna z interesującym płaszczem. Kurcze.. zauważyli nas powiedziała w myślach Sangre do przyjaciela. Wielki kot zbliżał się nieprzyjaźnie do sowy. Leć powiedziała dziewczynka i wyprostowała rękę, a sowa poderwała się do lotu. 3 metry, więcej mnie nie opuszczaj. Gdy sowa byłą już w bezpiecznej odległości od kota, Sangre zobaczyła tratwę, a na niej „coś” było. Jej osłupiała twarz wydala się chyba wskazówką dla nieznajomych, którzy również popatrzeli się w stronę morza.


-A cóż to…?.-wymsknęło się dziewczynie. Wysoki zwierz ze skrzydłami, gonił?. Gonił? Chyba dobre określenie. Gonił jakąś małą istotę żywą, może jakiś krasnal? Sangre, nawet nie zaczęła próbować nawiązać nić porozumienia ze zwierzem. Był za duży. Jedynie rozmawiała z ptakami, jaszczurkami i sporadycznie myszkami, to nawet jelenie wyśmiewały ją, że nie potrafi poprawnie z nimi nawiązać nici porozumienia.
 

Ostatnio edytowane przez Nansze : 26-03-2007 o 18:43.