heh wiele zależy od rozsądku i uczciwości MG, jak dla mnie taki weteran frontu oprócz swojego Klocka miałby choćby przelotne przygody ze sprzętem wykorzystywanym w drużynie, czuli przynajmniej podstawy obsługę granatnika i drużynowego UKMu no i najpopularniejszych karabinków i karabinów wykorzystywanych na froncie.
tak żeby trochę bardziej się w sprawę zagmatwać to w zasadzie są cztery kluczowe aspekty obsługi nowej broni:
-celność (wyważenie, praca spustu, przyrządy celownicze) trzeba złapać wyczucie, przez pierwszych kilkanaście, kilkadziesiąt strzałów BG będzie miał jakąś nieznaczną karę do nowej pukawki.
- manipulatory, trzeba wyrobić sobie odruchy (o ile BG nie poświęcił masy czasu na powtarzanie dobywania i odbezpieczania broni) w pierwszych walkach, zwłaszcza jeśli to BG jest stroną która zmuszona jest dobywać broni pod ostrzałem, MG może zasądzić jakiś teścik żeby sprawdzić czy BG pamięta o drobnych acz istotnych szczegółach szczegółach jak odbezpieczenie broni (w sytuacji kiedy to BG się zasadza na przeciwnika to raczej będzie pamiętał o odbezpieczeniu broni, bądź ostatecznie to że naciśnie na spust bez odbezpieczenia broni przejdzie niezauważone i będzie czas żeby to nadrobić)
-ładowanie i zmiana magazynków, dobra tu chyba nie trzeba objaśniać że jest to czynność którą trzeba powtórzyć kilkadziesiąt razy żeby można było to robić bez patrzenia sobie na ręce.
- no i na koniec, rozkładanie broni do czyszczenia, pierwsze podejście na pewno zajmie dłużej niż wszystkie następne, zwłaszcza jak nie masz instrukcji a broń wymaga jakiegoś "tajemnego uścisku ręki" do rozebrania jej.
Po tym niby przyczynkarskim rozbiciu problemu dochodzę do następującego wniosku: nowa broń wymaga przestrzelania czyli poświęcenia pewnej liczby naboi do opanowania nowej broni (najlepiej jeśli będą one wykorzystane w kontrolowanych warunkach tak żeby móc łatwo ocenić efekty - wyniki strzelania do tarczy łatwiej ocenić niż wyniki strzelania z okna jadącego samochodu...), trzy następujące po tym problemy można łatwo i bez ponoszenia dodatkowych kosztów (chyba że pozwolisz żeby ta nieszczęsna sprężyna powrotna w TT/Colcie 1911 poleciała w krzaki przy czyszczeniu) rozwiązać z odrobiną ćwiczeń.
czyli wszystko sprowadza się do prostej reguły że jeśli chcesz dobrze strzelać z nowej broni musisz poświęcić parę gambli na amunicję i trochę czasu na opanowanie jej obsługi.
Co do regionalności broni i Texasu, to oprócz rewolwerów kultem powinien się tam cieszyć 1911. Ale abstrahując od wizji Teksańczyków to obstawiam że ze względu na klimat w rzeczywistości najpopularniejsze są tam małe pistolety i rewolwery które da się ukryć pod letnim ubraniem, pełnowymiarowe pistolety to raczej jako range toy albo pistolet na stolik nocny |