Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2015, 00:00   #21
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Portowa Nierządnica, Altdorf
5 Pflugzeit, 2526 K.I.
Zmierzch

- Witaj Hildigrim - Bazrak zagrodził halfingowi drogę i uśmiechnął się parszywie. - Pewnie setnie się ubawiłeś, okradając mnie, a? Myślisz, że jestem naiwny? Żem głupi? Otóż nie… - zsunął tarczę z ramienia i ujął ją w lewą rękę. W prawej miał już miecz. - Otóż powiem ci, żeś wielki błąd uczynił i zapłacisz. Drogo, kurwa, zapłacisz. Nikt nie oszuka Bazraka Bolgana!

Zdobyty na Błękitnej Mierzei kunsztownie wykuty miecz przeciął ze świstem powietrze nadlatując w stronę głowy osłupiałego niziołka. Spotkanie oko w oko z rozwścieczonym jak torreadorski byk krasnoludem musiało być dla Hildigrima dość sporym zaskoczeniem; na tyle dużym, że ledwo uniknął śmiertelnego ciosu, który zamiast skrócić go o głowę, boleśnie ugodził w podbrzusze, gdy ten próbował przeskoczyć obok długobrodego pirata. Okrętowego kucharza uratowała jedynie skórzana zbroja - bez niej jego flaki już dawno zaścieliłyby pokładowe dechy.

Bazrak odczuł na dłoni siłę uderzenia i był pod wielkim wrażeniem widząc swego przeciwnika wciąż trzymającego się na nogach. Atak, choć skuteczny, nie powstrzymał niziołka przed ucieczką, który gorączkowo trzymając się za ociekającą krwią ranę, rzucił się w stronę labiryntu wąskich uliczek Reikerbahn; zostawiając daleko w tyle czerwonego ze złości krasnoluda.


Pojedynek Dolcha z Gunterem nie należał do specjalnie widowiskowych. Dwaj szermierze przez dłuższą chwilę wymieniali się ciosami ostrożnie testując technikę walki i zręczność swego przeciwnika. Widząc brak rezultatów, zebrani w ciasnym kręgu wokół nich piraci robili się coraz bardziej niecierpliwi i od czasu do czasu popychali ku sobie walczących, którzy od samego początku starcia starali się utrzymywać bezpiecznych dystans względem siebie. W końcu; po przyjęciu na szabli serii wściekłych uderzeń, impas przełamał ten drugi i wyprowadzając przebiegłą fintę dotkliwie zranił konkurenta.
Cięcie pod tak ostrym kątem wytraciło sporo na impecie, ale wystarczyło aby zatopić się na kilka centymetrów w odsłoniętym ramieniu Dolcha, który jak poparzony odskoczył od oficera nie mogąc uwierzyć jak łatwo dał się podejść. Mając po swojej stronie psychologiczną przewagę, Gunter bez większych trudności zakończyłby ten pojedynek, gdyby nie pewien nieoczekiwany obrót wydarzeń.

Dwóch zaszczutych wcześniej przez niziołka oprychów postanowiło włączyć się do walki i tym samym przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Dolcha, któremu dotychczas szczęście nie sprzyjało w starciu z oficerem. Gunter był sprawnym szermierzem i szybko dał się poznać od tej strony swemu przeciwnikowi, ale nawet on nie był w stanie pokonać trzech doświadczonych wilków morskich jednocześnie. Okrążony przez zabijaków mimowolnie zaczął cofać się w głąb statku...


Bazrak zaniechał prób dorwania niziołka, doskonale zdając sobie sprawę, że było to poza jego fizycznymi możliwościami, ale wiedział też, że jeszcze nadarzy się ku temu odpowiednia okazja i prędzej czy później Hildigrim znowu znajdzie się w zasięgu jego miecza. Zamiast tego, pochłonęła go zupełnie inna walka, która rozgrywała się na pokładzie Portowej Nierządnicy.

Gunter walcząc z trzema zabijakami nie tylko nie miał większych szans na przeżycie, ale też wszystko wskazywało na to, że to właśnie halfling zachęcił złotem przydupasów Dolcha do wszczęcia burdy. Złotem, które było własnością Bazraka, które zostało podstępem skradzione, i które teraz znajdowało się w łapskach dwóch cuchnących rumem oprychów… takiego oszczerstwa dumny krasnolud nie potrafił zignorować.

Ściągnąwszy z pleców tarczę Bazrak zastąpił drogę dwóm osiłkom, którzy próbowali włączyć się do walki.

- Hej, sucze chwosty - zakrzyknął do Dolchowych dupowślizgów. - Chcecie się zabawić, a? Za moje, kurwa, pieniądze? Już ja was…

Krasnolud, nie czekając za reakcją, rzucił się do przodu zasłaniając się tarczą i po krótkiej chwili usłyszał charakterystyczny dźwięk szabli z impetem wbijających się o okuty żelazem kawałek drewna, który przez tyle lat dzielnie bronił go przed śmiercią. Większej zachęty już nie potrzebował…

Miecze poszły w ruch i choć brodacz walczył z dwoma przeciwnikami jednocześnie to dość szybko dał się poznać jako zaciekły przeciwnik. Na każdy przyjęty na tarczy cios odpowiadał swoim, znacznie bardziej skutecznym i choć wróg miał przewagę liczebną to właśnie Bazrak był tym, który dominował w walce, spychając swych przeciwników w stronę lewej burty.

Wrzawa głosów, szczęk oręża oraz przepełnione przedśmiertną agonią okrzyki po raz kolejny tego feralnego wieczora wypełniły ulokowany w najbiedniejszej części Altdorfu dok załadunkowy. Marynarze sąsiednich jednostek stali przy burtach, okrzykami zachęcając pojedynkowiczów do dalszej walki i w pośpiechu robiąc zakłady póki ci jeszcze żyli. Część nieco bardziej odważnych mieszczan żyjących najbliżej portu wyszła na ulice, by móc przyjrzeć się z bliska widowisku. Po upływie ledwie kilku uderzeń serca, wokół Portowej Nierządnicy zebrały się istne tłumy gapiów żądnych taniej rozrywki.
Bazrak był wojownikiem, który był w stanie dostarczyć sporo wrażeń widowni, ale tego dnia był zbyt wściekły, aby mieć ochotę na dalszą zabawę z przeciwnikiem. Już na samym początku walki przejął inicjatywę, a chwilę później “walczący” z nim piraci tańczyli jak on im zagrał. Nie chcąc dalej igrać z ogniem, Bolgan postanowił zakończyć to raz na zawsze.

Krasnolud widząc irytację malującą się z każdym niecelnym uderzeniem na twarzach oprychów, postanowił wykorzystać sytuację i zaczął udawać wyraźnie zmęczonego walką. Głośne sapanie i stękanie przy każdym odbitym ciosie, a także coraz bardziej ospałe ruchy krasnoluda szybko zachęciły jego wrogów, którzy nie wyczuli uknutego podstępu, do przejścia do pełnej ofensywy.
Ten poważny błąd bezlitośnie wykorzystał Bazrak, który po przyjęciu na tarczy gradu ciosów i zmniejszeniu dystansu, zdecydował się ruszyć do kontrataku. Doświadczony wojownik odbił mieczem cięcie z lewej strony, wyrzucił nogę do przodu trafiając w kolano oprycha z prawej strony, tak iż ten skręcił się z bólu, stracił równowagę, a następnie runął twarzą na twarde dechy pokładu. Brudny Młot mając przed sobą tylko jednego przeciwnika wyładował na nim całą swoją złość i po zepchnięciu go furią ciosów pod samą burtę, okręcił się z mieczem w dłoni i z półobrotu skrócił go o łeb.

Leżący na pokładzie pirat obserwował w bezruchu jak pozbawione głowy ciało jego kolegi upada tuż przed nim. Dla niego było to już za wiele - zerwał się na równe nogi szybciej niż kapitan Dashauer mógłby go do tego zmusić, a następnie wyskoczył przez burtę krzycząc jakieś przekleństwa o demonie w krasnoludzkim ciele.


Za plecami Bazraka zacięty bój wciąż toczył Gunter i chociaż jego przeciwnik krwawił z blisko tuzina ran, to dalej nie miał zamiaru się poddać. Krasnolud nie śpieszył się z pomocą - zbliżał się powoli, z mieczem wciąż trzymanym w dłoni. Uważnie obserwował każdy ruch Dolcha, który był tak pochłonięty walką z Gunterem, że nie zwrócił uwagi na śmierć i ucieczkę jego towarzyszy, ani tym bardziej na zbliżającego się kata. Walcząc z tak doświadczonym przeciwnikiem, który ciągle zasypywał go gradem ciosów, nie mógł sobie pozwolić na chwilę nieuwagi i właśnie to było przyczyną jego śmierci.
Bazrak spokojnie zbliżył się do Dolcha na odległość jednego metra i jednym niedbałym cięciem odrąbał mu łeb, tak jak to poprzednio uczynił z jego towarzyszem.

Głowa upadła tuż u stóp krasnoluda, który ciężkim butem powstrzymał ją przed dalszym turlaniem.

- No, tyle tego dobrego - mruknął Bazrak uśmiechając się szeroko. - Żyjesz, człeczyno?
- Piękna robota, Bazraku - odparł Gunter nie spuszczając wzroku z paskudnego oblicza Dolcha. - Ciut mnie zahaczył. Ciekaw jestem, swoją drogą, co ich napadło. Tamtą dwójkę. Bo słyszałem, że coś o swoim złocie mówiłeś.
- Ten śmierdzący niziołek, Hildigrim, okradł mnie i za te pieniądze poszczuł tych dwóch na ciebie.
- A tak mi się zdawało, że coś gadał z tą dwójką. No to trzeba będzie poszukać nowego kucharza - mruknął Gunter. - Inaczej będę musiał do końca życia sam sobie robić obiad.
Bazrak uśmiechnął się - Masz ikrę człowieku. Słuchaj, mam w kajucie dwie trzecie beczki porządnego, krasnoludzkiego piwa. Może się napijesz?
Gunter skinął głową.
- Znajdę tylko jakąś czystą szmatę - powiedział - żeby podłogi zbytnio nie zabrudzić.
Bazrak pokiwał głową.
- Dziesięć koron za głowę Hildigrima... Co byś sądził o takiej nagrodzie? - spytał Gunter.
- Za dziesięć koron - odrzekł spokojnie Bazrak. - Sprzedałbym ci własną matką. Ona i tak brała mniej.
Ruszył do kajuty, zerknąwszy wpierw, czy Gunter idzie za nim. Ten zaś stracił tyle tylko czasu, ile trzeba było, by zabrać broń i sakiewki pokonanych piratów. Bazrak był nieco stratny, a czemu miałby dopłacać do interesu.
Zanim zniknął z pokładu zatrzymał się jeszcze na moment.
- Dziesięć sztuk złota za głowę Hildigrima - rzucił głośniej. Na tyle głośno, by usłyszało go spore grono członków załogi. - Dość dużo, jak za złodzieja i dezertera, ale to będzie dobry przykład dla innych.
Bazrak skinął głową.
- Dobrze mówi - dodał Bazrak na chwilę przed zejściem pod pokład. - Dorzucę jeszcze dwa złocisze.
 

Ostatnio edytowane przez Warlock : 14-04-2016 o 00:04.
Warlock jest offline