Dave zaczął się poważnie niepokoić. Jak nic cała wina pójdzie na niego, w końcu ojciec nie obarczy winą dzieci innych. A tego chciał na razie za wszelką cenę uniknąć.
- Chodźcie, pomóżmy jej się stamtąd wydostać. Jak zrobimy to powoli to damy radę - powiedział ostrożnie podchodząc do Laury. Kucnął przy niej i oglądnął uwięzioną nogę.
- Jeśli nie damy rady, obiecuję, że pójdę po ojca. Ale na razie... Robert, Kuba! Weźcie odciągnijcie końce deski, a ja spróbuję wyciągnąć Laurę.
__________________ En Taro Tassadar! |