Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2015, 15:52   #32
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Jake był w siódmym niebie. Zdążył już zapomnieć wydarzenia poprzedniego dnia i nocny alarm. Teraz królowała adrenalina i dzika zabawa. Nie pił wiele, a i jointa zajarał też niewiele, bo niewiele potrzebował by złapać humorek. Nie wiedział nawet kiedy zaczęli drzeć ryja z Robotem i bliźniakami gdy ktoś puścił “Fuel” w samochodowym radiu i Metallica zaczęła napędzać imprezkę.

Kiedy ją zobaczył, aż przystanął na chwilkę. Wow. Było coś co hipnotyzowało w jej urodzie i spojrzeniu. A jak jeszcze to spojrzenie zatrzymało się na nim, to Jake już wiedział że przepadł. Miała na imię Ravenna i była cudownie egzotyczna. Takich dziewczyn nie było w jego poprzedniej szkole. Zaczęli rozmawiać i nie trwało to dłużej jak dziesięć minut a już wiedział że coś iskrzy. Przyniósł jej puszkę z piwem, zatańczyli nawet jeden kawałek, a potem już go sama ciągnęła w stronę lasku.

[media]http://d1jrw5jterzxwu.cloudfront.net/sites/default/files/styles/article_header_image/public/article_media/elizabeth-frances-featured.jpg[/media]

Była cudownie dzika, szczególnie kiedy naparła na niego za drugim razem oplotła udami i zaczęła ujeżdżać. Kiedy pochyliła się spojrzał jej w oczy. Dziwne, karmelowe oczy. Dłonie nie przestawały błądzić po jej ciele. W zasadzie ostanie co zapamiętał, to był elektryzujący dotyk jej chłodnej skóry i jęk.


Ocknął się i poderwał na równe nogi. Było ciemno jak oko wykol. Nie pamiętał co się stało, przecież nie wypił aż tyle by mu się film urwał.
- Ravenna? - Rozglądnął się nerwowo dookoła, ale dziewczyny nigdzie nie było. - Kurwa mać.
Zorientował się że jest goły jak święty turecki, zaczął macać rękami po ziemi. I wtedy…

PAdł na ziemię zakrywając ręce uszami. Kruk! Pierwsze skojarzenie, paciorkowate oczy wypchanego ptaka spojrzały na niego jak wtedy kiedy wyciągał go z szafy. Przerażający, syczący krzyk spowodował że nie był w stanie się ruszyć. Serce biła w szaleńczym rytmie, kiedy wreszcie zerwał się na nogi i po omacku ruszył przed siebie. Nie mógł zorientować się gdzie jest i dokąd ma biec. Podświadomie wydawało mu się, że nie może się zatrzymać, bo to co krzyczało tylko na to czeka. By spaść mu na plecy i wydłubać oczy. Nigdy w życiu nie był jeszcze tak przerażony.
Biegł na oślep byle dalej, nie wiedział ile to trwało. Zatrzymał się solidnie zdyszany, przypadł do jakiegoś pnia i zaczął nadsłuchiwać. Przez chwilę nic tylko walenie własnego serca. Potem zaś cisza. Nie było słychać nic. Ani imprezy, ani muzyki z nad jeziora, śmiechów, niczego. Usiłował przebić wzrokiem ciemności. Przecież palili ognisko! Musiało być widoczne z daleka. W którą stronę do jeziora? Gdzie jest moje ubranie? Co się stało do ciężkiej cholery?!
 
Harard jest offline