Brzmiało znajomo. Świat zyskał kolejnego łowcę. Przynajmniej taki wydźwięk prezentowała Spokrewnionej opowieść Alfredo. Gdyby tylko don miał świadomość jak głęboko Kainici są zakorzenieni w jego cudnej planecie, jak mały skrawek góry lodowej jest w stanie zeskrobać. Głupi i naiwny, wierzył, że benzyna cokolwiek zmieni. Nie on pierwszy.
Wskazówki mafioso nawet się przydały. Widziała, że Scully też z nich skorzystał. Nosferatu... symfonia grozy. Zastanawiała się, czy film był naruszeniem Maskarady, czy tylko perfidną próbą wprowadzenia ssaków w kulturę masową. Oswojenie społeczeństwa, niedługo i zrobią maskotki, Czacha-przytulanka w każdym domu.
Rześkość nocnego powietrza zastąpił charakterystyczny zapach budowy. Prace nie wyglądały na zwyczajną zmianę wystroju. Gasparo szykował się na oblężenie. Baran, это не средневековье.
Kolejny z śmiertelników, który przejrzał na oczy. Nie potrafiła mieć do niego jednoznacznie wrogiego stosunku. Kompletna ambiwalencja. Czyż jego sprawa nie była słuszna? Była. Jak i niegdyś jej. Musiała przyznać, że podejmując walkę, będzie walczyć z częścią siebie. Tylko powstrzyma się od okrucieństwa, które stało się jej udziałem. Po prostu go zabije.
Spływała w dół schodów, pogrążona się w milczącym wyznaniu wiary. Tak jestem potworem. Znudzonym krwiopijcą żerującym na krwi śmiertelnych. Przytłoczonym mijającymi latami, z jednej strony obmywany niepojętą pustką z drugiej szarpanym podszeptami Bestii. Podejmę walkę i choć zdepczę część siebie, podążę tą drogą, mimo, mimo... Cii... odpływasz dziewczyno.
Minęła ostatnie z piwnicznych drzwi. Według wskazówek miały prowadzić do miejsca z tunelem w kierunku lasu. Nagle wszystko wróciło do normy. Zaskoczenie wymieszane z ulgą, wszelkie wątpliwości zniknęły jak dotknięte różczką. Otoczona butelkami kosztownych win, wonią serów i mięsiwa, które w smaku niewiele się teraz różniły od pyłu, widziała przed sobą Kainitę - siwy Włoch, wydaje polecenia, nie inaczej что don.
Rozejrzała się, upewniając, czy aby na pewno gangster korzysta jedynie z wejścia, którym się tu dostała. Stłumiła pragnienie rzucenia się na niego, gdy tylko zatopi kły w ofierze. Wybacz mała, usprawiedliwiła się w duchu. Wróciła przed drzwi. Stawała się cielesna i jednocześnie lżejsza niż w formie dymu, pewna co ma robić.
Pobudziła w sobie Vitae. Ta płonęła w jej ramionach, nogach, całym ciele. Krople krwi ściekały wzdłuż palców, wykwitając z piętna pentagramu. Był dobrze widoczny po tym jak musiała pozbyć się rękawów. Symbol jej przekleństwa. Paznokcie Золy przypominały teraz długie szpony. Spokrewniona zamarła w oczekiwaniu.
Poszukała uwagi Scullego, wskazała strażnika z karabinem. Zasłoniła sobie usta i przejechała palcem po szyi. Chciała, by wyeliminował cicho wartownika lub stłumił jego krzyk, gdy sama zacznie wyrywać mu serce. Potem zostawało już tylko zaatakować dona, gdy ten odrygluje drzwi i będzie próbował ich minąć. Perfidnie, wprost z Niewidoczności, na pełnym przyspieszeniu. Gestem pokazała, że cel jest w środku. Dwoma palcami przyłożonymi do zębów, że to pijawa. Następnie objęła pięść otwartą dłonią, pokazując, że ma zamiar go zmasakrować, na tyle - uderzyła ręką o klatkę piersiową, by spokojnie przebić jego serce kołkiem. Nie wiedziała na ile Nosferatu zrozumiał jej improwizowany migowy. Plan był jaki był, wydawał się najrozsądniejszy. Дaaa, spróbuj ze mną - "kruszyno".