Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2015, 15:59   #56
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Brzmiało znajomo. Świat zyskał kolejnego łowcę. Przynajmniej taki wydźwięk prezentowała Spokrewnionej opowieść Alfredo. Gdyby tylko don miał świadomość jak głęboko Kainici są zakorzenieni w jego cudnej planecie, jak mały skrawek góry lodowej jest w stanie zeskrobać. Głupi i naiwny, wierzył, że benzyna cokolwiek zmieni. Nie on pierwszy.

Wskazówki mafioso nawet się przydały. Widziała, że Scully też z nich skorzystał. Nosferatu... symfonia grozy. Zastanawiała się, czy film był naruszeniem Maskarady, czy tylko perfidną próbą wprowadzenia ssaków w kulturę masową. Oswojenie społeczeństwa, niedługo i zrobią maskotki, Czacha-przytulanka w każdym domu.

Rześkość nocnego powietrza zastąpił charakterystyczny zapach budowy. Prace nie wyglądały na zwyczajną zmianę wystroju. Gasparo szykował się na oblężenie. Baran, это не средневековье.

Kolejny z śmiertelników, który przejrzał na oczy. Nie potrafiła mieć do niego jednoznacznie wrogiego stosunku. Kompletna ambiwalencja. Czyż jego sprawa nie była słuszna? Była. Jak i niegdyś jej. Musiała przyznać, że podejmując walkę, będzie walczyć z częścią siebie. Tylko powstrzyma się od okrucieństwa, które stało się jej udziałem. Po prostu go zabije.

Spływała w dół schodów, pogrążona się w milczącym wyznaniu wiary. Tak jestem potworem. Znudzonym krwiopijcą żerującym na krwi śmiertelnych. Przytłoczonym mijającymi latami, z jednej strony obmywany niepojętą pustką z drugiej szarpanym podszeptami Bestii. Podejmę walkę i choć zdepczę część siebie, podążę tą drogą, mimo, mimo... Cii... odpływasz dziewczyno.

Minęła ostatnie z piwnicznych drzwi. Według wskazówek miały prowadzić do miejsca z tunelem w kierunku lasu. Nagle wszystko wróciło do normy. Zaskoczenie wymieszane z ulgą, wszelkie wątpliwości zniknęły jak dotknięte różczką. Otoczona butelkami kosztownych win, wonią serów i mięsiwa, które w smaku niewiele się teraz różniły od pyłu, widziała przed sobą Kainitę - siwy Włoch, wydaje polecenia, nie inaczej что don.

Rozejrzała się, upewniając, czy aby na pewno gangster korzysta jedynie z wejścia, którym się tu dostała. Stłumiła pragnienie rzucenia się na niego, gdy tylko zatopi kły w ofierze. Wybacz mała, usprawiedliwiła się w duchu. Wróciła przed drzwi. Stawała się cielesna i jednocześnie lżejsza niż w formie dymu, pewna co ma robić.

Pobudziła w sobie Vitae. Ta płonęła w jej ramionach, nogach, całym ciele. Krople krwi ściekały wzdłuż palców, wykwitając z piętna pentagramu. Był dobrze widoczny po tym jak musiała pozbyć się rękawów. Symbol jej przekleństwa. Paznokcie Золy przypominały teraz długie szpony. Spokrewniona zamarła w oczekiwaniu.

Poszukała uwagi Scullego, wskazała strażnika z karabinem. Zasłoniła sobie usta i przejechała palcem po szyi. Chciała, by wyeliminował cicho wartownika lub stłumił jego krzyk, gdy sama zacznie wyrywać mu serce. Potem zostawało już tylko zaatakować dona, gdy ten odrygluje drzwi i będzie próbował ich minąć. Perfidnie, wprost z Niewidoczności, na pełnym przyspieszeniu. Gestem pokazała, że cel jest w środku. Dwoma palcami przyłożonymi do zębów, że to pijawa. Następnie objęła pięść otwartą dłonią, pokazując, że ma zamiar go zmasakrować, na tyle - uderzyła ręką o klatkę piersiową, by spokojnie przebić jego serce kołkiem. Nie wiedziała na ile Nosferatu zrozumiał jej improwizowany migowy. Plan był jaki był, wydawał się najrozsądniejszy. Дaaa, spróbuj ze mną - "kruszyno".
 
Cai jest offline