Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-01-2015, 18:07   #51
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy Eric zobaczył ostrzegawczy gest regenta odrzekł:
- Wybaczcie Regencie, Sędzio i wszyscy zebrani, ale muszę ogłosić, że gangster uciekł!
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 06-01-2015, 12:42   #52
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
- Któż to просит o poradę? - Zapytała cicho. Weszła w ton anonsera. - Road Devil we własnej osobie! - Zaciągnęła się papierosem. Zbliżyła. - Что я? Córka NKWD'zisty? - Położyła dłoń na ramieniu harleyowca. Wspięła na palce, aby lepiej usłyszał jej słowa. - Z resztą... co ci będę podpowiadać. Jeszcze wczoraj i мне chętnie widziałbyś w tym bagażniku. Co? Dymitr by się ucieszył. - Grymas jej twarzy mówił, że nie zapomniała.

Rzuciła niedopałek, przydeptała obcasem. - Почти, почти Scully. Prawie dobrze. - Omiotła go spojrzeniem. - Дaaa, wciąż ten sam... całej ruskiej wódy nie starczy, aby po "Здравствуйте!" wykonać niedźwiadka. - Zripostowała, bezczelna jak zwykle. - Jak ci się podoba miasto? Wreszcie można odetchnąć... No, możnaby, gdyby stanąć od zawietrznej. - Cięty żart trzymał się jej jak gówno buta, w tym wypadku na pewno nie własnego. Szczerzyła się radośnie.

Zrobiła miejsce dla Kainitów. Nie była zainteresowana nacinaniem, czy wydłubywaniem czegokolwiek z ciała gangstera. Kiedyś, będąc człowiekiem, przelewanie krwi przychodziło dziewczynie dużo łatwiej. Wszelkie okrucieństwa nie ciągnęły w otchłań w tak namacalny sposób. Nie odbijały się w jaźni głosem szaleństwa. Nie patrzyły zza własnych oczu, próbując szeptać, kontrolować, zawładnąć. Niewiele jej już zostało. Nie mogła pozwolić by zostało jeszcze mniej. Nie w tak mało istotnej rozgrywce. Wielkim zwycięzcą obecnej sytuacji mogła zostać tylko Bestia.

Parę minut przysłuchiwała się informacjom wypływającym z torturowanego gangstera. Interesowały ją zabezpieczenia - monitoring i alarmy. Rozkład budynku, mieszkańcy fortecy - ich liczebność, uzbrojenie, miejsce składowania broni. Plan dnia, warty, kiedy śpią, kiedy jedzą? Don i jego najbliżsi, łącznie ze zwierzęcymi pupilami. Kto lub co jest dla niego najcenniejsze? Gdzie trzyma ważne dokumenty, wszystkie te nieistotne szczegóły.

- A liczyłam, że Strażnik wsadzi klucz w plecy pajacyka i odpowiednio nakręci. - Wzruszyła ramionami w pełnym rozczarowania westchnieniu. Wpatrywała się w schowaną za krajobrazem rezydencję. - Plan może się i pojawi... gdy obejrzę budę. Mam na myśli plan lepszy niż zabić-dona-siedzącego-na-kiblu. Do tego nie trzeba strategii. - Parsknęła. - Jak skończycie, wrzućcie Ala z samochodem do rzeki. Z łaski swojej. Im później go znajdą tym lepiej. Веселиться panowie. - Pomachała, niknąc w mroku uliczki.
 
Cai jest offline  
Stary 09-01-2015, 22:23   #53
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
A czy wy, wilki, pytacie owce czy jest gotowa zanim ją zjecie? - głos Johanna był pełen drwiny. Greg nie miał czasu się bać. Malkavianin od razu zabrał się do rzeczy. Chłopak poczuł wampirzy pocałunek, ogarnęło go przyjemne uczucie i powoli zaczął tracić świadomość. Szkoda tylko że ten piękny moment psuli ci świadkowie, Greg nie lubił być w centrum zainteresowania, a przynajmniej nie w taki sposób. Gdy ma swoje ukochane skrzypce to tak, ale to... Ostatnim widokiem zanim stracił przytomność był Morgan, który był w podobnym stanie. Oboje osunęli się na ziemię w tym samym momencie.
Następne co pamiętał po przebudzeniu to hałas. Ktoś krzyczał na cały głos. Nie, cała zgraja wrzeszczała, jakby wszystkie dzieci z przedszkola zebrać w jedno miejsce i powiedzieć że Mikołaj jednak nie istnieje.
-Cicho – szepnął Gregory
-Działa! Naprawdę działa! - krzyczał Johann. Był bardzo podekscytowany i nie mógł już ukryć tych emocji – Dzięki ci Adamie, z pewnością ci się odwdzięczę.
-Proszę o ciszę, głowa mi pęka – powiedział już trochę głośniej Greg
-Gerold nie jest waszym prawdziwym wrogiem. Bardziej powinniście obawiać się tego na co polujecie - kontynuował Eriksson - To ludzie są naszym największym przeciwnikiem, pamiętajcie. Zwłaszcza ci z błyskiem świtu w oku. Świt przynosi nam zgubę!
-Cisza!
-To już nie te czasy kiedy Kainita obawiał się tylko pochodni i podpalonych strzał...
-ĆĆĆŚŚŚŚŚ!!!
- Teraz ludzie udoskonalili swą broń, karabiny, dynamit, broń atomowa. To wszystko może...
-ZAMKNIJ SIĘ DO CHOLERY! ZAMKNIJCIE SIĘ WSZYSCY! SŁUCHAĆ SIĘ NIE DA TEGO WASZEGO PIERDOLENIA! - Greg nie wytrzymał i wbiegł w okno przy pełnej prędkości. Szyba pękła a świeżo przeistoczony wampir spadł na chodnik. Bolało, ale nie tak jak jeszcze godzinę temu. Rany zaczęły się zrastać. Głos Johanna podążał za nim.
- Gdy będzie to w mojej mocy, pomogę ci Adamie. Teraz wybaczcie, muszę upilnować mojego potomka
Greg usłyszał uderzenie innego ciała o chodnik. Jego ojciec nawet nie jęknął. Dobrze że wreszcie się zamknął
- Chodź mój synu - powiedział szeptem, tak że ledwo dało radę go usłyszeć – wytłumaczę ci co i jak.
Usłyszał jeszcze Alistera biadolącego coś o zabytkowych witrażach. Ale on nie mógł już ich zobaczyć. Okrywał ich płaszcz cienia...




Alfredo widział już wcześniej nóż. Ale nie widział potworów takich jak Scully. Szybko się przełamał i zaczął sypać.
- Nie wiem on nic o żadnym tajemniczym informatorze! Rodziny dona tutaj nie ma, odesłał ich niewiadomo gdzie. Nie wim też kiedy i gdzie don je śpi i sra, on nie dzieli się takimi informacjami z innymi. Wiem za to że oszalał. Kazał zamienić nasza siedzibę w fortecę. Zebrał z 40 ludzi, wszystkich uzbroił. Zalecił zwalczać wrogów ogniem. Dwóch ludzi cały dzień rozlewa benzynę do butelek. Zamówił mnóstwo broni, ciężkiego sprzętu. Nie wiem kiedy ten transport nadejdzie, ale zapłacił ekstra by to przyspieszyć!! Broń jest przenoszona z miejsca na miejsce, nie ma stałego składzika. O alarmach nic nie wiem, wiem że chodzą strażnicy, ale don zmienia im rozkazy co chwilę by nie wpadli w rutynę - zrobił krótką pauzę, przełknął ślinę.
- Powiem wam jak dojść do jego kwater niepostrzeżenie, tylko proszę puście mnie wolno. Jest taka ścieżka, przy lesie. Jest tam wejście do tunelu, można nim dojść aż do piwnicy z winem. Don często tam zagląda...
Możecie też zakraść się od strony mariny, w nocy nikogo nie widać na wodzie, wyjdziecie w ogrodzie i możecie zajść pod okna... - zamilkł nie wiedząc co mówić dalej
-Wypuścicie mnie prawda?
 
Halfdan jest offline  
Stary 09-01-2015, 23:03   #54
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Adam przypatrywał się całemu zajściu z neutralną miną opierając się o laskę. Zmrużył trochę oczy, gdy świeżo przemieniony zaczął krzyczeć zmagając się z pierwszym atakiem szaleństwa.

- Powodzenia - Pożegnał odchodzących szaleńców - Czyli bardziej niż Tazmisce powinniśmy obawiać się łowców ? - Wypowiedział na głos pytanie rozważając ostrzeżenie Jona ~Czy była to wizja prawdy czy może zwykłe ostrzeżenie? ~ - Torreador nie był tego pewien zresztą wątpił żeby sam Eriksson miał w tym względzie pewność.

Zdecydowanie nie zazdrościł Malkavanom ich daru i nie pochwalał tak nagłej i nieprzemyślanej przemiany bez zgody śmiertelnego, ale wciąż sądził, że podjął dobrą decyzje gdyż lepiej mieć w najstarszym miejscowym wampirze wroga niż przyjaciela.

- Cóż, ruszmy lepiej do siedziby naszego zmarłego Cara i sprawdźmy czy zostawił nam jakieś dane na temat zagrożeń ze strony ludzi oraz Sabatu - Postanowił, po czym ruszył do sekretnego wyjścia z budynku przez szafę.
- Oznajmiam już teraz, że zagarniam wszelkie książki, jakie znajdziemy w posiadłości zmarłego na rzecz mojej kolekcji - Dodał z uśmiechem.
 
Brilchan jest offline  
Stary 09-01-2015, 23:10   #55
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
- Niezłe przedstawienie.
Eric nieśmiało rzucić żarcik.

Gdy Regent postanowił pójść do siedziby Cara przystąpił do niego i szepnął:
- Idę z tobą! Warto by wziąć Alsitera, by mógł nam objaśniać nam znalezione pisma. A tak przy okazji czego dotyczy zagrożenie nielojalnością, o którym dałeś mi znak, gdy przyszłem?
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 11-01-2015, 15:59   #56
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Brzmiało znajomo. Świat zyskał kolejnego łowcę. Przynajmniej taki wydźwięk prezentowała Spokrewnionej opowieść Alfredo. Gdyby tylko don miał świadomość jak głęboko Kainici są zakorzenieni w jego cudnej planecie, jak mały skrawek góry lodowej jest w stanie zeskrobać. Głupi i naiwny, wierzył, że benzyna cokolwiek zmieni. Nie on pierwszy.

Wskazówki mafioso nawet się przydały. Widziała, że Scully też z nich skorzystał. Nosferatu... symfonia grozy. Zastanawiała się, czy film był naruszeniem Maskarady, czy tylko perfidną próbą wprowadzenia ssaków w kulturę masową. Oswojenie społeczeństwa, niedługo i zrobią maskotki, Czacha-przytulanka w każdym domu.

Rześkość nocnego powietrza zastąpił charakterystyczny zapach budowy. Prace nie wyglądały na zwyczajną zmianę wystroju. Gasparo szykował się na oblężenie. Baran, это не средневековье.

Kolejny z śmiertelników, który przejrzał na oczy. Nie potrafiła mieć do niego jednoznacznie wrogiego stosunku. Kompletna ambiwalencja. Czyż jego sprawa nie była słuszna? Była. Jak i niegdyś jej. Musiała przyznać, że podejmując walkę, będzie walczyć z częścią siebie. Tylko powstrzyma się od okrucieństwa, które stało się jej udziałem. Po prostu go zabije.

Spływała w dół schodów, pogrążona się w milczącym wyznaniu wiary. Tak jestem potworem. Znudzonym krwiopijcą żerującym na krwi śmiertelnych. Przytłoczonym mijającymi latami, z jednej strony obmywany niepojętą pustką z drugiej szarpanym podszeptami Bestii. Podejmę walkę i choć zdepczę część siebie, podążę tą drogą, mimo, mimo... Cii... odpływasz dziewczyno.

Minęła ostatnie z piwnicznych drzwi. Według wskazówek miały prowadzić do miejsca z tunelem w kierunku lasu. Nagle wszystko wróciło do normy. Zaskoczenie wymieszane z ulgą, wszelkie wątpliwości zniknęły jak dotknięte różczką. Otoczona butelkami kosztownych win, wonią serów i mięsiwa, które w smaku niewiele się teraz różniły od pyłu, widziała przed sobą Kainitę - siwy Włoch, wydaje polecenia, nie inaczej что don.

Rozejrzała się, upewniając, czy aby na pewno gangster korzysta jedynie z wejścia, którym się tu dostała. Stłumiła pragnienie rzucenia się na niego, gdy tylko zatopi kły w ofierze. Wybacz mała, usprawiedliwiła się w duchu. Wróciła przed drzwi. Stawała się cielesna i jednocześnie lżejsza niż w formie dymu, pewna co ma robić.

Pobudziła w sobie Vitae. Ta płonęła w jej ramionach, nogach, całym ciele. Krople krwi ściekały wzdłuż palców, wykwitając z piętna pentagramu. Był dobrze widoczny po tym jak musiała pozbyć się rękawów. Symbol jej przekleństwa. Paznokcie Золy przypominały teraz długie szpony. Spokrewniona zamarła w oczekiwaniu.

Poszukała uwagi Scullego, wskazała strażnika z karabinem. Zasłoniła sobie usta i przejechała palcem po szyi. Chciała, by wyeliminował cicho wartownika lub stłumił jego krzyk, gdy sama zacznie wyrywać mu serce. Potem zostawało już tylko zaatakować dona, gdy ten odrygluje drzwi i będzie próbował ich minąć. Perfidnie, wprost z Niewidoczności, na pełnym przyspieszeniu. Gestem pokazała, że cel jest w środku. Dwoma palcami przyłożonymi do zębów, że to pijawa. Następnie objęła pięść otwartą dłonią, pokazując, że ma zamiar go zmasakrować, na tyle - uderzyła ręką o klatkę piersiową, by spokojnie przebić jego serce kołkiem. Nie wiedziała na ile Nosferatu zrozumiał jej improwizowany migowy. Plan był jaki był, wydawał się najrozsądniejszy. Дaaa, spróbuj ze mną - "kruszyno".
 
Cai jest offline  
Stary 13-01-2015, 18:17   #57
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nóż Scully'ego nie służył do dłubania w zębach i otwierania konserw bezdomnym. Z resztą Nosferatu prędko otrzymał szansę na udowodnienie swojej biegłości. Pozwolił by cienie okryły go niczym matczyne ramiona i zaczął sunąć w kierunku cudownie nieświadomej ofiary. Podobieństwo w potwora z Symfonii Grozy stało się aż groteskowe. Stalowy szpic zniknął gdzieś wśród pogłębiających się smug cienia, jednak wkrótce powrócił na scenę. Nosferatu wykonał wprawny cięcie w poprzek gardłą, zasłaniając jednocześnie usta ofiary. Potem odwrócił nóż i jednym wprawnym pchnięciem przeszył serce. Delikatnie, niemal z pietyzmem, odłożył ciało i oblizał sztych:
~ Całkiem niezła - ocenił w myślach.

Tak właśnie kończyli śmiertelnicy, którzy porywali się na nieosiągalne dla nich cele.

Teraz nastała pora na trudniejszą część planu. Scully nie był pewien czy dobrze zrozumiał Zołę, ale prawdopodobnie chciała ona zagonić znajdującą się po drugiej stronie drzwi ofiarę, wprost w jego czułe ramiona. Mógł co prawda otworzyć drogę siłą, ale hałas popsułby całą zabawę. Skrzyżował ramiona na piersi i przykleił się do ściany niczym mumia w staroegipskim grobowcu. Uderzenie serca później zniknął, czekając na wybiegającą z środka postać.
 
ObywatelGranit jest offline  
Stary 15-01-2015, 14:00   #58
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
Bentley wtoczył się na pokryte żwirem podwórko rezydencji i zatrzymał się przed głównymi drzwiami z cichym zgrzytem. Drzwi otworzyły się natychmiast, a stojący w nich sługa szybkim krokiem zszedł do schodach i zatrzymał się przy drzwiach samochodu które otwierał właśnie Zabydeusz. Z mrocznego wnętrza samochodu wysiadł Marching, a tuż za nim dwie towarzyszące mu kobiety.
- Witaj Panie - powiedział do Marchinga sługa który wyszedł z rezydencji.
- Panna Margarita już przybyła i czeka na Pana w sali jadalnej, Pan Paoulo jednakże prosił o wybaczenie i prosił mnie by przekazać Panu, że przez swoje położenie nie zdoła pojawić się szybciej niż za godzinę. - kontynuował sługa wchodząc za Anthonym po schodach, jego głos był pusty odrobinę rozlazły i wyprany z emocji. Nie było się zresztą czemu dziwić ludzie którzy często byli pod wpływem dominacji często przejawiali taką manierę, a na nie trzymanie ich sztywno Anthony nie mógł sobie pozwolić. Każdy z nie związenych z nim krwią sług był poddany silnemu mentalnemu naciskowi i był w stanie zignorować prawie wszystkie prócz najpotworniejszych praktyk którym mógł poddawać się ich Pan i jego goście.
Anthony wszedł do przed pokoju swego leża, a Zabydeusz zdjął płaszcz z jego ramion ukazując okrwawioną odzież, sługa który przywitał go przy drzwiach nawet nie zareagował. Margarita wbrew temu co powiedział odźwierny nie była jednak w sali jadalnej, a oczekiwała na swojego Mistrza w jego prywatnych kwaterach. Gdy Anthony otworzył drzwi do swojej sypialni spoczywała ona już pół leżąc na obitej szkarłatną skórą kozetce która stała w sypialnie Marchinga.
- Mój Panie - powiedziała skłoniwszy głowę tak, że kaskada czarnych włosów zasłoniła jej cudownie piękną twarz. Margarita była jedną z najpiękniejszych kobiet jakie jakikolwiek śmiertelnik miał szansę oglądać w trakcie swojego krótkiego żywota, o tali wąskiej niczym osa, pięknych pełnych piersiach i twarzy o migdałowym kształcie i pełnych ustach samym swoim urokiem odbierała większości mężczyzn umiejętność sensownego wysławiania się.
- Jestem jak żądałeś - powiedziała wstając, przeciągając się niczym kotka po obfitym posiłku.
Anthony jednak zignorował ją i udał się bezpośrednio do łazienki w swojej sypialnie. Otworzył wykonane z dębiny drzwi i wszedł na pokrytą marmurem posadzkę zrzucając po drodze odzienie. Nagi już wszedł pod strumienie ciepłej wody i zaczął obmywać swe blade niczym płótno ciało z krwi i brudu, który przylgnął do niego w trakcie walki w sali sądowej. Kroki bosych stup Margarity usłyszał natychmiast jednak podobnie jak wcześniej postanowił je zignorować nawet w momencie gdy jej nagie ciało przylgnęło do jego pleców pod prysznicem. Margarita jednak była mądrą kobietą i w żaden sposób nie naciskała dalej wiedziała, że jeżeli Pan zechciał by się pożywić bądź posiąść ją już dawno by się to stało. Pomogła mu więc jedynie obmyć się, osuszyć i ponownie odziać w milczeniu jakie narzucał Marching.
Już ubrany postanowił wtajemniczyć swego ghula w to co wydarzyło się w sądzie.
- Starsi nie żyją moja droga, a na ich pogromce nałożono krwawe łowy. - powiedział gdy Margarita sama na powrót zaczęła przyodziewać suknie w której przybyła do rezydencji Marchinga.
- Czas na działanie wkrótce nadejdzie, gdy przybędzie Paulo wprowadzisz go w sytuację, a następnie będziesz oczekiwać tutaj razem z nim na mój powrót, czas bym wspomógł was darem mego Vitae. -
Słysząc ostatnie słowa oczy Margarity zajaśniały pożądliwie, a jej język przebiegł po ustach.
- Czy w trakcie twojej nieobecności mam coś jeszczę przygotowac mój Panie. -
zapytała jeszcze widząc, że Anthony zbiera się do wyjścia.
- Możliwę, że w obręby mej domeny przybędzie kilku wybitnych gości
prawdopodobnie z samym księciem na czele. Oczekuję, że dom będzie przygotowany do czasu gdy się tu pojawią. -
odpowiedział Anthony zapinając srebrne zapinki mankietów swojej koszuli i wkładając zegarek.
- Czy mam zadzwonić do Charliego ? - zapytało ponownie Margarita. Charli był co prawdę sługą Nicolla ale od czasu do czasu pozwalał sobie wykonać jedno czy dwa zlecenia dla Anthonego. Jego głównym obowiązkiem było skupywanie wysokiej klasy prostytutek które jako nielegalne imigrantki sprowadzano z Indi czy Meksyku, nie jedna już skończyła “na stole” Marchinga.
- Tak, niech załatwi nam dwójkę. - odpowiedział wampir w trakcie gdy rozległo się krótkie pukanie do drzwi które następnie uchyliły się i do środka wszedł Zabydeusz który także już umyty i przebrany był gotowy do drogi wraz z Anną jedną z Panien Anthonego.
Anna miała spojrzenie wbite w Marchinga jego oczach musiała postrzec to co ją czeka bo gdy tylko weszła do pokoju zsunęła górną część swej sukni ukazując strome piersi i długą łabędzią szyję. Lassombra nie czekał jednym skokiem znalazł się przy swojej ofierze jednakże nie wgryzł się w nią natychmiast. Jedną ręką obiął w tali kobietę ,a drugą nakazał Zabydeuszowi się zbliżyć. Lokaj zbliżył się i uklękł przed swym Mistrzem, a Anthony wydobył z połów marynarki brzytwę i naciął swój nadgarstek.
- Pij - powiedział Anthony.
Zabydeusza ujął dłoń swego Pana i zaczął pić, na początku Marching przyglądał się jak jego sługa spija krew z jego rozciętych żył, a następnie spojrzał na Annę. Jej oczy nie wyrażały nic poza milczącym błaganiem. Anthony wgryzł się w jej piękną skurę i zaczął pić.

Gdy Zabydeusz i Anthony wrócili do samochodu lokaj wyglądał co najmniej o pięć lat młodziej.
- Gdzie teraz Mistrzu - zapytał Zabydeusz z nową energią w głosie.
- Komisariat Policji, mamy tam kilka spraw do załatwienia -
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline  
Stary 16-01-2015, 16:59   #59
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Bibliotekarz był tak skupiony na tym co wyczyniali Malkavianie że nie zauważył co stało się z Morganem dopóki nie odwrócił się w jego stronę szykując się do wyjścia - Hmm, wygląda na to że Greg w przypływie pierwotnego szaleństwa użył swej nowo zdobytej mocy na Panu Förnster - Gdyby miał do czynienia ze śmiertelnikiem to oblałby mu twarz wodą lub uderzył kilka razy po twarzy.


Po chwili zastanowienia przyciągnął do zasłabłego Tremere jednego z zabitych gangsterów następnie przeciął żyły na prawej dłoni trupa i wsadził ją w usta wampira w nadziej krew go ożywi.
 
Brilchan jest offline  
Stary 18-01-2015, 01:21   #60
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Veronica powoli otworzyła oczy. Strasznie bolała ją głowa i chciało jej się wymiotować. I miała rozwalony nos, a na kanapie leżał wyrwany pukiel włosów. Moje piękne loki, co się z nimi stało? Próbowała sobie przypomnieć gdzie jest i co tu robi, ale ciężko jej to szło. Była w pokoju bez okien, na ścianie broń, dużo broni. Do tego jakieś skrzynki zakryte płachtą.
Ten skurwiel! Teraz sobie przypomniała. Przyszła tutaj na bankiet, jako dama do towarzystwa. Jej przyjaciółka Katie poleciła jej tego klienta, zawsze zachowywał się z klasą. I szybko kończył, nie trzeba było pracować do późna. A teraz? Dziadowi odbiło. Zeszli na dół do piwniczki po wino. W pomieszczeniu było mnóstwo butelek z winem. Głównie Chianti z charakterystycznym kogucikiem potwierdzającym autentyczność. Było też kilka beczek, pewnie z grappą . No i amaretto, limoncello, cynar, campari i trochę bourbona i Maraschino. W mniejszej alkowie wisiały szynki parmeńskie, w drugiej parmezan. Wybierali odpowiedni trunek i nagle Gasparro zaczął ją tłuc. Rozwalił jej wargę i nos i zaczął zlizywać jej krew. Świr! Zaczęli się szamotać, wyrwał włosy, nabił limo. W końcu wstrzyknął jej coś i odpłynęła. Obudziła się w ukrytym pomieszczeniu za beczką.
A teraz dziad dobiera się do Katie! Przyjrzała się bliżej i zobaczyła kły. Wcześniej gdzieś tutaj była trumna. WAMPIR? SERIO? Nie chciała w to uwierzyć, ale na jej stary Włoch z kłami chłeptał krew z jej przyjaciółki. Szybko zabrała rewolwer ze stołu i wyjęła srebrny krzyżyk który nosiła na szyi. Strzeliła w starucha, ale ten nic sobie z tego nie robił. Rana się zrosła, ale puścił Katie i ruszył w stornę Weroniki. Ta zachowała zimną krew, wyciągnęła krzyżyk przed siebie i zaczęła się modlić. PATER NOSTER KWI ES IN CIELIS..., czy jak to szło. Na filmach działało. I na szczęście tutaj też. Don zasyczał, pokazał kły i cofnął się, jakby go odpychało pole siłowe. Veronica strzeliła jeszcze dwa razy, jednocześnie zataczając koło i doszła do Katie. Pomogła jej wstać i cały czas się modląc podeszły do drzwi. Wampir trzymał się na odległość. Katie powolutku otworzyła wszystkie zamki. Drzwi były jednak zbyt ciężkie, a ona zbyt słaba by je otworzyć samodzielnie. Spróbowały we dwie i udało się. Już przekroczyły próg drzwi, gdy rozległy się strzały. To nie fair – pomyślała Veronica gdy kula przebiła pierś Katie. Dziewczyna osunęła się na ziemię. Veronica zdołała zrobić jeszcze parę kroków, ale wampir wycelował rewolwer prosto w jej głowę i nacisnął spust...





Główny posterunek stanowej policji przy pierwszej alei był oblężony niczym centra handlowe w Czarny Piątek. Do mrocznego widma atomowej zagłady dołączył fakt że telefony nie działały tak jak powinny i pod wpływem paniki ludzie masowo zapytać co się dzieje. Od kilku godzin po podniesieniu słuchawki i wykręceniu numeru najczęściej nie działo się nic. Czasem następowało połączenie do losowej osoby. Czasem nawet do kilku jednocześnie. Innym razem można było tylko podsłuchiwać. Wszystko w obrębie jednego miasta.
Nic dziwnego że tylu ich przyszło. Nie można wezwać pomocy, a liczba przestępstw wzrosła. W końcu skoro jutro mamy umrzeć od promieniowania to chociaż dzisiaj sobie posłuchamy muzyki na skradzionym z wystawy sklepowej radiu - pomyślała Jennifer. Krótkowłosa policjantka, której bliżej było do czterdziestki niż do trzydziestki siedziała za biurkiem za szybą w okienku przyjęć i grzecznie wyjaśniała że policja i reszta służb pracuje jak tylko może by naprawić usterkę.
Zobaczyła swojego kolegę Roya, który dopijał kawę i kończył pączka. Spojrzała na zegarek i ucieszyła ją myśl że zaraz on ją zmieni. Już miała zamykać okienko gdy do sali weszły 4 osoby.
Pierwszych dwóch było ubranych w czarne garnitury. Pierwszy biały, koło pięćdziesiątki, w okularach. Drugi młodszy, murzyn koło czterdziestki (chyba przywieziony prosto z Afryki, był CZARNY jak smoła, nie to co amerykańska kawa z mlekiem). Podeszli do niej i od razu pomachali legitymacjami.
-Agent Johnson i agent specjalny Smith. FBI. Chciałbym rozmawiać z twoim szefem, panienko - powiedział ten ciemniejszy
- Niestety szefa nie ma. Ale możecie porozmawiać z zastępcą - odpowiedziała Jenny po dokładnym przestudiowaniu ich legitymacji. - Sir - dodała po chwili, chociaż ledwo jej to przeszło przez usta. Wcisnęła przycisk i agenci przeszli przez drzwi.
- Przejmujemy dowodzenie. Na czas kryzysu potrzebujemy odpowiedzialnych ludzi na odpowiedzialnym stanowisku - usłyszała skrawek ich rozmowy z witającym ich jednym z zastępców komendanta, Fredem Wilsonem. Z chęcią posłuchałaby co z tego wyniknie, Wilson to krewki gościu i tak łatwo się nie da. Cała trójka weszła wgłąb labiryntu biurek i drewnianych ścianek i ogólnego bałaganu.
Zagapiła się i zobaczyła ostatnią dwójkę interesantów na tej zmianie. Dziwna para, jeden mówi do drugiego per "mistrzu". I co to za imię, Zabydecośtam, ciekawe jak to wpisze do rubryczki w dokumentach...
 
Halfdan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172