- Już przynoszę. O mnie się nie martw, lepiej sam uważaj - rzucił w stronę Jakuba. Robert podszedł do najbliżej stojącego pudełka, podniósł je i otrzepał z kurzu.
- Nada się - powiedział sam do siebie. Podszedł do Laury i postawił pudełko obok jej. - Usiądź na nim, będzie Ci chociaż trochę wygodniej - powiedział i delikatnie uśmiechnął się do dziewczyny.
- Nie odciągnijcie deski, tylko leć po ojca - powiedział do Dave'a i wskazał palcem na zaklinowaną nogę Laury. - W końcu ktoś będzie to musiał opatrzyć nie? |