Ugh. Było 3 do 1. I najgorsze to, że mieli rację.
- No dobra - powiedział z pewnym ociągnięciem, podnosząc się znad Laury. Zerknął po raz ostatni na zakleszczoną nogę - Nie martw się Lau, martwica przychodzi dopiero po jakimś czasie - jeszcze rzucił do dziewczynki. Ot, taka drobna chłopięca złośliwość.
- Kuba, poświeć mi zejście do strychu. Głupio by było gdybym też wpadł - zaczął już obmyślać co powie ojcu. I to tak, żeby im się nie oberwało za bardzo. Laurze na pewno nie, bo jest dziewczyną i wszyscy dorośli stwierdzą, że została zmuszona, gdzie alternatywą (fajne słowo) było zostanie samą w pokoju. Coś wymyśli po drodze.
__________________ En Taro Tassadar! |