Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2015, 02:57   #216
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Obudził się dość wypoczęty, na tyle na ile to było możliwe po ostatnich przeżyciach. Nikt go nie obudził na wartę, powinien im przypomnieć, że w obliczu niebezpieczeństwa powinni bardziej po równo je rozdzielać, a tu nie do końca było bezpiecznie. Tyle że był w takim stanie, że całonocny sen w pobliżu ogniska mu się bardziej niż należał. Zjadł porządną porcję zawartości garnka, nie wnikał co dokładnie tam było, chociaż podejrzewał koninę. Zdarzało mu się jadać różne rzeczy a to, smakowało całkiem nieźle. Pochwalił umiejętności Burra zagryzł wszystko kawałem suchara podróżnego.


Do zejścia na dół musiał się nieco przygotować. Mieli rozmawiać z duchem. Sama ich obecność i istnienie było nienaturalne jak dla niego. Co dopiero rozmowa z takim. Mógł zrozumieć że kapłani, druidzi czy czarodzieje się czymś takim zajmują od czasu do czasu, w końcu to do nich należało grzebanie w tym co nienaturalne. Jednak on? Grzmot był tu od spraw przyziemnych, dających się załatwić solidnym łupnięciem. Nie od rozmów z czymś, co powinno od dawna siedzieć w zaświatach. Przechodziły go dreszcze na samą myśl o tym. Miał zamiar stać z boku i głównie słuchać, przynajmniej do czasu aż nie będzie to konieczne by się odezwał.


Sama rozmowa była chaotyczna, żeby nie powiedzieć obfitowała w karczemne sceny. Ucieczka Mary, słowa Kostrzewy i ewidentny zatarg między nimi wołały o pomstę do nieba. W druidce musiała się odzywać ta bardziej ludzka część samicy zawyrokował w duchu goliat. Bo jak mógł to inaczej wytłumaczyć? Na chwilę obecną miał za mało szczegółów by cokolwiek sensownego o tym myśleć. Skupił się więc na swoich zadaniach. Miał w końcu do wyłowienia dwa ciała, a do tego łatwiej je było pogrzebać niż spalić, paliwo musieli oszczędzać, chociaż tutaj było go niby pod dostatkiem. Reszta jednak zdecydowała o zakopaniu trupów. Nie był pewien czy to najlepszy pomysł, ale nie znał dokładnie rytuałów Kamiennych Żmij. Goliackie były dość ograniczone. Zwykle starzy lub ranni odchodzili sami lub byli żegnani przez swoje rodziny.


Zaczął od ostrożnego wyciągnięcia ciał z siecią, liną i Burrowym hakiem. Nie był może znany z delikatności, ale jakoś sobie poradził. Ciała przeniósł pojedynczo, w sieci, starając się o nic nie obijać. Niziołek zajął się zdejmowaniem amuletów z ciał, zaś Grzmot męczeniem się z dołami na ciała. Użył kilku żerdzi i belek do wzruszenia ziemi i połamaniu jej na kawałki. Musiał zapamiętać, by przy następnych możliwych zakupach, poszukać zwyczajnej łopaty lub kilofu. Udało mu się w końcu wykopać doły, a w zasadzie szeroki dół, na których dnie złożył ciała. Następnie przysypał je warstwą ziemi i zaczął okładać kawałkami kamieni. Dopiero kiedy oba ciała były nimi dokładnie przykryte, tak że nawet przebudzone nie miałyby szansy się ruszyć, zasypał je resztą ziemi i zaczął mocno ubijać. Podskakiwał nawet całym swoim ciężarem, co miało swój efekt. Miał nadzieję że Tiborowi lub Kostrzewie uda się oczyścić źródło i będą mogli ruszyć dalej, a po drodze może nawet wypatrzą opustoszałe już gniazdo perytonów.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline