Pomimo nie najlepszych warunków pogodowych na pływanie, udało się wam dotrzeć do przewróconej łodzi. Dzięki swojemu zabójczo-haczykowatemo-wszechstronnemu wielokształtnemu oprzyrządowaniu, Dirith wdrapał się na wywróconą łódź i pomógł wgramolić się na nią wilczycy, cierpiącej na zespół pourazowy wypadku lotniczego z udziałem smoka i burzy Chaosu. Priorytetem było opanowanie Hell Light i jego niekoniecznie chcianego w tym momencie świecenia. Co prawda świecenie to pomogło wam się odnaleźć, jednak z tego co wam wcześniej naopowiadano, nie było to zbyt zdrowe promieniowanie. Kiti już sprawiała wrażenie jakby dostała pierwszych symptomów od szkodliwego promieniowania, choć prawdopodobnie były to skutki nieprzespanej nocy, imprezowania i ogólnej świadomości, że nawet pogoda już za wami nie przepada. Zakaturlanie [-jedno z ulubionych słów elfów Almanakh, tzw. „idę się zakaturlać” oznacza proces zawijania się w wielowarstwowy układ, złożony z kołdry, koców, poduszek, oraz kołdry, koców i większej ilości poduszek]. No więc, gah, zakaturlanie Hell Light w plecak w celu ograniczenia jego świecenia średnio się udawało. Generalnie plecak wydawał się materiałem w dużej mierze ignorowanym przez Hell Light, którego światło przebijało przez owy plecak. Nie był to już sejmitar-latarnia morska, ale nadal był to wtf-świecący-sejmitar zawinięty w plecak. Chyba macie nowy problem.
Póki co byliście w miarę bezpieczni. Burza nie ustawała. Dryfowaliście na łodzi, która co prawda nie tonęła, ale też średnio pomagała w dostaniu się na ląd. Dryfowaliście tam, gdzie zachciało się falom was zepchnąć, a generalne mieliście problem z określeniem gdzie to było; było tak ciemno i tak lał deszcz, że widok na horyzont był bardzo ograniczony. Trudno było określić nawet z pewnością, gdzie jest ląd, a gdzie otwarte wody. Trudno powiedzieć, ile potrwa ta burza. Póki co wydaje się być zadowolona z tego jak skomplikowała wam życie. A Może By Tak…? Ożesz…!
Bunny by LuckyEd on DeviantArt - opętany zajączek wielkanocny
[widziana wcześniej w głębinach ryba-zajączek wynurzyła z wody łeb, a następnie próbowała wskoczyć na łódź, ale zjechała z powrotem do wody. Chyba was lubi...]
Ok… jest drobny problem. Najwyraźniej podczas burzy Chaosu ewolucja nabrała tempa i ryby właśnie stwierdziły, że to dobry moment, aby zacząć trenować wychodzenie na ląd. Sądząc po tym jak z reguły wywrócone statki przyciągają rekiny, mogło tu być tego więcej. Dlaczego na was akurat się uwzięło, skoro na pewno miało pełno żarcia i rybek w wodzie, trudno powiedzieć.
W pewnym momencie zauważyliście, że nie tylko wy zmagacie się z burzą. W strugach deszczu i wiatru szamotał się niewielki, latający kształt. Był słabo widoczny ze względu na silny deszcz, ciemności i odległość, ale smok to to raczej nie był. Czyżby Venorik…? Jak na chimerę wydawał się podejrzanie chaosoodporny, biorąc pod uwagę, że burza zdmuchnęła smoki, a on w miarę się trzymał w powietrzu. W miarę, powiedzmy. Niestety ma kiepskie szanse na zauważenie was, lub usłyszenie. A być może przeciwnie, może już dawno zauważył Hell Light the latarnię i pozostało mu tylko udawać, że nietoperze-chimery są ślepe...