Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2015, 23:28   #9
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Kaisernabel to dziwne miejsce. Stamtąd miał wyruszyć do Nuln, a został. W przeciwieństwie do jego towarzyszy. Jednak z tego, co wiedział również oni rozdzielili się, choć nie wiedział do końca gdzie który zmierza.

Tymczasem nadchodziła zima, zaś decyzja została podjęta. Pierwszą, palącą kwestią była praca, a musiał się gdzieś załapać, by przetrwać zimę. Nikt za darmo nie będzie wynajmował mu pokoju i karmił.
Kolejny raz w potrzebie zwrócił się do miejsca, z którego wyszedł w Biberhof - do kuźni.

Od razu poczuł się lepiej wchodząc z mroźnego, zwiastującego rychłą zimę do nagrzanego od czerwonego paleniska pomieszczenia. Czuł się dużo lepiej w takich miejscach. Zawsze miał smykałkę do kowalstwa, co nie powinno szczególnie dziwić w przypadku jego rasy. Każdy wiedział, że khazadzi to najznamienitsi kowale. Miał to we krwi!
Wiedział to również miejscowy kowal, zaś Arno stwierdził, iż gdyby był człowiekiem mógłby nie otrzymać tej pracy tak łatwo, jak przyszło to w jego wypadku.
Oczywiście rosły chłop trudniący się kowalstwem w średniej wielkości mieścinie zrazu uprzedził przyszłego współpracownika o sytuacji jaka ma miejsce zimową porą, natomiast Hammerfist niespecjalnie się dziwił, by ostatecznie przedstawić jedyną dla niego rozsądną ofertę zatrudnienia. Zarobić tyle, by móc bez obaw przetrzymać do wiosny.
Najwyraźniej propozycja była rozsądna, ponieważ człowiek, z którym rozmawiał khazad stał się pracodawcą brodacza.

W obliczu niewielkiej ilości zamówień Arno miał do pewnego stopnia swobodę godzin, jakie miał zamiar przeznaczyć na pomoc. Równie dobrze mógł przychodzić dwa razy w tygodniu i wyrobić swoje zlecenia.
To miał naostrzyć kosę, by była gotowa do pracy na wiosnę, to zapobiegliwi zażyczyli sobie podków dla swoich koni wraz z ich podkuciem, to komuś kozik się złamał i trzeba było wytworzyć nowy. Nic, czego nie robił już wielokrotnie.

Niemniej pomimo elastycznych godzin pracy Hammerfist spędzał w kuźni więcej czasu niż jej właściciel zazwyczaj wcześnie rano przychodził rozniecić ogień na palenisku grzejąc się przy okazji, choć nie tak mocno jak sztaby tam wrzucone. Późnymi wieczorami wychodził gasząc to, co rano zapłonęło z jego udziału.

Miał mnóstwo czasu. Zlecenia nie goniły, więc nad każdym pojedynczym nawet gwoździem pracował z najwyższą dokładnością, niespiesznie. Wszystko, co przeszło przez jego ręce musiało być nie tyle bardzo dobre. Musiało być doskonałe, a potrzebował na to wyłącznie odpowiedniej ilości czasu. Tego z kolei miał pod dostatkiem.
Nie mówiąc już o tym, iż ów kozik wykonany dla jednego z mieszkańców był na tyle udany, ż Hammerfist zaryzykował nawet twierdzenie jakoby był to jeden z lepszych oraz ładniejszych nożyków, jakie wyprodukował. Poświęcił czas nawet na zdobienia.

Pomimo powolnej, dokładnej pracy czasami oraz częstego wyręczania kowala w jego zleceniach nadal miał mnóstwo czasu wolnego. Od pewnego momentu zostawał w kuźni całkiem sam dając tym samym pracodawcy krótki urlop, zaś właścicielowi było to nawet na rękę. Miał żonę i dzieci. Skoro miał okazję na spędzenie z nimi większej części zimy, to nie zamierzał protestować.

Arno jednak nie nudził się i był nawet całkiem zadowolony z obrotu, jaki przyjęła sytuacja. Siedział sam przy grzejących go rozżarzonych węglach na zydelku z klockiem drewna oraz starym nożykiem do rzeźbienia, który wykonał sobie jeszcze za czasów Biberhof tym samym starym młotem, jaki teraz przy swojej pracy wprawiał w ruch.
Oczywiście samego ostrza rzeźbiarskiego nie omieszkał naostrzyć korzystając z okazji.

Jednak któregoś dnia postanowił zakończyć pracę nieco wcześniej. Chciał spróbować sił w dołach gladiatorskich.
Ten, do którego udał się Arno mieścił się w piwnicy jednej z karczm w mieście. Oprócz całkiem sporej ilości osób znajdowali się tam potencjalni zawodnicy oraz miejsce starć - wyznaczony na środku pomieszczenia, nieprzekraczalny dla walczących pierścień. Jego biel natychmiast skojarzyła się khazadowi z kredą.
Naturalnie od razu zgłosił swoją kandydaturę. Został zakwalifikowany do grupy amatorów, jednak pierwszą swoją walkę przegrał, choć była wyrównana. Tego samego wieczora został do końca walk podpatrując techniki zawodowców i nim ponownie stał się uczestnikiem poświęcił kilka wieczorów na obserwację.

Kiedy uścisk mrozu zelżał miał za sobą już trzy walki w dołach gladiatorskich, z czego tylko jedną przegraną. Niemniej nie miał zamiaru startować w kolejnych.
Dużo się nauczył, ale zdążył się również napatrzeć na wypadające zęby, ponadgryzane uszy, a nawet wyłupione oczy czy połamane w wielu miejscach kończyny. Zdarzyła się nawet przypadkowa śmierć. Nieszczególnie mądrym było zginąć w jakiejś małej wiosce na podłodze piwnicy w durnym kółku.


Ku wielkiemu zaskoczeniu krasnoluda spotkali siÄ™ wszyscy. Jost, Bert, a nawet Eryk!
Jeszcze większą niespodzianką było dla Arno pojawienie się jego kuzyna Yorriego i, jak to było podczas podróży, czasem do pochodu dołączali całkiem nowi towarzysze.

I całkiem nowa sprawa, której się podjęli. Czarna strzała.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem mojÄ… postaciÄ… i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline