Nassini
Elfka wstała bardzo wcześnie - przed świtem i zaczęła się szykować. Ubrała się w swój strój podróżny. Cały z elfiego materiału - dopasowany, nieuwierający. Zaczęłaa sprawdzać czy ma cały sprzęt.
-Mindril jest, łuk, strzały... - mówiła układając na łóżku wszystko - i mój kamień - powiedziała kładąc najdelikatniej jak się da kamień na łożu. Usiadła z wdziękiem i zaczęła śpiewać wesołą pieśń, dodając sobie otuchy:
-Nu, Nu,
Miteri Nu, Nu,
Gontekla medicu, medicu
Nu, Nu,
Yelinor a'qettonicurlum
men menclopagba'rio
je, jen, kaliqutum
Megoi, Megoinoj
Guto Goto, mo, mo tej
lolololosartkamin
namin
Nu, nu... - Pieśń tak ją pochłonęła, że zaczęła układać nowe zwrotki. W pewnym momencie przestała. Zdziwiła się, że jeszcze nikt nie zaczął się szykować. Miecz schowała za pas, łuk i kołczan ze strzałami na plecy, kamień do kieszeni i postanowiła pójść do kowala.
Podeszła do zapracowanego już tak wcześnie kowala i zapytała:
-Yelinor meteko, moy? Me toko qew, numino, heldorkio a hakata. Mi kato a imono pleto. Mo do loyt no kaka?(Mógłbyś mi pomóc? Potrzebuję sztyletu i jakiejś lekkiej i trwałej, ale bardzo lekkiej zbroi. Masz coś takiego? Mógłbyś mi też zaostrzyć miecz? Mam jeszcze wielką prośbę. Mógłbyś mi oprawić mój kamień w płąski medalion? - to mówiąc wyciągnęła Mindril i bardzo ważny dla niej Kamień z Lorien.
Ostatnio edytowane przez Odyseja : 26-03-2007 o 20:41.
|