Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2015, 15:06   #50
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Zapadł wieczór, uliczki zaczęły tonąć w mroku. W jednym z cieni ktoś pracował w pocie czoła. Tylne drzwi sklepu Abdula stanęły otworem po kilku chwilach. Schowawszy wytrychy Akbar chwilę nasłuchiwał, w końcu usatysfakcjonowany otworzył ostrożnie drzwi i wsiąkł w mrok za nimi.
Znowu chwile nasłuchiwał. Potem wydobył malutka lampkę i otworzywszy malutkie drzwiczki rozdmuchał ledwo tlący się żar. Wąziutki strumień światła oświetlił mu drogę. Pilnował się by nie świecić nim w kierunku okien.

Praca w takich warunkach nie była łatwa, ale nie trafiła na nowicjusza. Czas płynął a Akbar znalazł nie wiele, oczywiście towary były, ale tym razem nie interesowały Akbara. W końcu w małym magazynku znalazł skrzynkę pełną żuków, żywych. Przesypując je z boku na bok i patrząc jak się gramolą zauważył, że dno skrzynki jest czymś wyżarte. Czyżby ktoś aplikował żukom jakieś alchemiczne eliksiry by zmieniły wygląd na dzień? Chwilę zastanawiał się, czy nie wziąć przekąski dla Asima, ale zrezygnował. Zrezygnował także z ze srebrnego świecznika i pozłacanej tabakiery które zaplatały się w fałdy jego prawie że nowego burnusa. Nie, dziś był w prawy. Na rozrywki czas przyjdzie później.

Odstawił wszystko na miejsca i ruszył ostrożnie po schodach na górę. Szedł tuz przy ścianie. Każdy krok trwał wieczność, gdy wyćwiczone stopy powoli zwiększały obciążenie na schodach, tak by nie zaskrzypiały.
 
Mike jest offline