Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2015, 16:31   #12
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
One hit wonder


Quina stała pod drzewem w dość dużym znużeniu. Spędziła noc właściwie w dziurze wypchanej wodorostami, a teraz robiła za przynętę. Wiedziała, że ryboludzie są właściwie wszędzie w okół niej, chociaż żadnego z nich nie było widać. Stworzenia te wierzyły, że właśnie przez to "drzewościn" postanowi tutaj zejść. Albo może chciały sprawdzić, czy Quina mu w czymkolwiek pomoże?
Mimo wszystko, z dość sporym zaskoczeniem nieznajomy faktycznie zaczął się zanurzać w jej stronę. Może raczej opadać, bo stał w pionie, niespecjalnie zajmując się spływaniem w dół.
Był dość wysokim, nieco chudawym człowiekiem o bujnych wąsach i potwornie spiczastym nosie. A nie, moment. To była maska. Miał na sobie również przedziwną czapkę, którą podtrzymywał ręką, aby nie spadła z głowy. Nosił dość dużo ubrań, wliczając płaszcz i rękawiczki. Niekoniecznie było to cwane posunięcie pod wodą.
- Przepraszam, czy to pułapka? - zapytał, zbliżając się do Quiny. - Gdybym nie dojrzał że masz medalion, pewnie nie zdecydowałbym się do ciebie zejść. - Wyjawił. Jego głos był dość dorosły, dojrzały. Musiał mieć swoje lata.
Quina przechyliła głowę nieco w bok.
- Tutejsi tubylcy wierzą iz jestem Pana kolaborantką. Fakt że Pan się do mnie zbliżył nie wyprowadził ich z błędu. - Odpowiedziała spokojnie. - Jeśli Pan jest odpowiedzialny za wczorajsze “akcje”, to jestem w tej pozycji dzięki Panu. - Rozejrzała się wymownie wzrokiem, jakby dając znak że są obserwowani.
- Hmm...A wyglądała pani na bardziej obeznaną w sytuacji. Czyżby coś mi umknęło? - zapytał. - Jak trafiłaś do tego miasta w pierwszej kolejności?
- Mój statek zatonął a ja wpadłam do oceanu. - Nie wiedziała z kim ma do czynienia, więc celowo pominęła “szczegóły”.
- To doprawdy niefortunne. - przyznał mężczyzna. - Z drugiej strony zawsze mogłaś utonąć. Cóż, z wszystkim w czym mogę ci pomóc, chcesz może do mnie dołączyć? Wytłumaczę się u siebie. - zaproponował. - Syreny nie są złe, ale specjalnie rozumne też nie, uwierz mi.
- Doceniam Pańską szczodrość, jednak bez swojej broni się nie ruszę. To pamiątka. - Położyła dłoń na piersi kłaniając się odrobinę.
- To zabierz ją ze sobą? - zaproponował mężczyzna. - Przykro mi ale nie znam kontekstu. - zauważył.
Kontem oka Quina była w stanie dojrzeć jak ryboludzie opływają ich dookoła, z strzelbami załadowanymi w siatki.
- Zabrały ją ryby. A za kilka sekund zabiorą i nas. - Ścisnęła usta. - Pomoże mi Pan? - Kiwnęła głową na najbliższą rybę, w razie gdyby nie dostrzegł poprzedniego ostrzeżenia artystki. Gotowa był do uniku w każdym momencie.
- Wybacz, ale nie mam zamiaru przelewać ich krwi. - wyznał mężczyzna, po czym spojrzał w górę. - To jak, idziesz ze mną? Czy twój miecz cię tu trzyma?
- Zanim ruszymy jedno pytanie. - Zaczęła Quina, rozglądając się podejrzliwie. - Czy wie pan może dla… - Nagle przerwała w tym samym momencie wyprowadzając uderzenie pięścią w gardło osobnika. Jako że byłą pod wodą wyciskała z klejnotu tyle ile się dało by przyspieszyć uderzenie. Może go nie zabije… może go nawet nie trafi. Ale przynajmniej pokaże rybą że jest po ich stronie. A raczej żeby cały czas tak myślały.
Poszło jednak lepiej niż Quina się tego spodziewała.
Stróżka krwi wydostała się z gardła mężczyzny, gdy ten wydawał ostatnie słowa.
- Dlacze...go? - spytał. - Widać...byłem...zbyt ufny. Aż dwa razy w życiu.
Funkcje organizmu żywego zaczęły znikać z jego ciała, a maska spłynęła z twarzy. Był to widok, którego również nie spodziewała się Quina.
Diamondus, król membrańczyków który zaginął przed laty, oddając swój tron Amethystusowi.
Ryby zatrzymały się na moment, spoglądając na wydarzenie.
Do samego końca aż wyzionął ostatnie siły witalne, patrzyła mu w oczy, nawet nie wzruszona, jakby nie docierał do niej fakt że kogoś właśnie zabiła. Kopnęła go delikatnie upewniając się że jest martwym, po czym zaczęła go przeszukiwać. Znalazła jedynie jakiś sztylet ozdobiony w nieznane jej znaki. Zawsze coś...
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline