Komandos wychylił się z okna pędzącej Mrówy i puścił serię po nogach stwora, pudłując.
Gdy już zbierał się do wykrzyczenia ostrzeżenia, coś go wyrwało w pół wdechu.
Rozpędzony łazik wpadł w pół-kontrolowanym poślizgu pod sterami
doktora Sofilartesa. Pojazd minął zwierzę, siejąc do niego z wieżyczek, które próbowało go zaatakować, gdy był w ślizgu. Z drugiej strony Kevin w pojeździe terenowym minął zwierzę.
Nie wszystko poszło zgodnie z planem, jakżeby inaczej.
Tym czymś, co przerwało ostrzegawczy krzyk cyborga był sam kierowca z bombowca
Sofilartes. Wychylony
cyborg-strzelec został malowniczo wypadnięty z pędzącego bokiem, na łeb, na szyję łazika. Gdy się zorientował, leżał na ziemi dobre 20 metrów od zwierzęcia, łypiącego na niego małymi oczkami. Z potężnym przedstawicielem lokalnej fauny przed sobą i dwoma spierdalającymi samochodami w tle,
cyborg przyłożył karabin do oka. Przełączył tryb strzelania na ciągły.
Wypuszczając powietrze z płuc, nacisnął spust. Pociski wydawały się ospale wylatywać z lufy.
Morderczy świst wydarł się ze stłumionego karabinu, a wizg przecinających powietrze kul i ledwo słyszalnych puknięć wbijających się w zwierzę pocisków wymieszał się z oddalającym rykiem silników. Wszystko działo się wolno. Bardzo wolno.
Cisza. Wieczność pomiędzy uderzeniami serca.
Słońce paliło. Wilgoć lepiła się do spoconych przedramion, a zapach ziół gryzł w nozdrza.
Zwierzę upadło na ziemię.
Czas zaczął wracać do normy.
Cyborg odetchnął. Tętno zaczęło powoli spadać.
Podszedł do oddychającego zwierzęcia, klęknął nad nim, oddał mu szacunek i poklepał po szyi. Zwierzę poruszyło się delikatnie, jednak nic więcej.
Żołnierz wstał, wymierzył lufę karabinu w głowę umierającego stworzenia i pociągnął za spust. Pocisk wbił się w głowę zwierzęcia, kończąc jego cierpienie.
Pojazdy nadjechały po kilku sekundach, trzej mężczyźni rozmawiali i spoglądali na zwierzę.
Dante stojąc nadal przy zwierzęciu, wybrał kanał ogólny obozu i nadał wiadomość.
"Zgłasza się grupa rozpoznawcza. Potrzebujemy sterowca na naszą pozycję. Upolowaliśmy zwierzę, około 6 ton. Trzeba je przetransportować do bazy. Będziemy czekać na wasze przybycie. Powtarzam, sześć ton. Potrzebny sterowiec. Dystans siedemset kilometrów. Nadajniki włączone." - zakończył.
Dante zwrócił się w stronę towarzyszy:
-To co panowie, rozbijamy mały obóz? W czasie dolotu zdążę zwierzę wypatroszyć. Poporcjować jednak będą musieli w bazie. -Powiedzcie... Nie ma żaden z was przypadkiem alkoholu?