Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2015, 16:26   #4
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Dori, Ori i Kori. Nierozłączne trojaczki, błogosławieństwo Moradina. Zazwyczaj wśród krasnoludów rodziło się jedno dziecko, czasami na przestrzeni kilku dekad urodzi się dwójka lub trójka. Jednak trojaczki za jednym zamachem były nietypowym wydarzeniem. Dlatego zawsze trzymali się razem. Trójka wujów Doragrima powinna była jednak być w Luskan z tego co pamietał, doglądając tam interesów klanu. Siebie rozumiał czemu pojawił się w Neverwinter. Zawsze był wolnym duchem a i w rodzinnym gnieździe robiło mu się ciasno. Na męża też nie był najlepszą partią. Nawet, gdyby któryś ze starszych zgodził się na to, by startował w konkurach do jednej z okolicznych krasnoludzic, to i tak nie poznał jeszcze żadnej podobnie myślącej do niego. Wszystko to naszło go po drodze, kiedy podążał za dwójka z trzech braci. Gdzie był Dori, to była zagadka. Chyba że był za jego plecami i śledził go tak, jak on śledził dwójkę.

Czego w ogóle szukał tutaj klan Silnorękich? Oczywiście nie ruszyli by się gdziekolwiek bez zezwolenia czy raczej rozkazu starszyzny. Tylko po co tu? Pewnie, bylo tu pod dostatkiem roboty dla płatnerzy, zbrojmistrzów i kowali, zwłaszcza zaraz przed wyprawą. Tylko wtedy nie zatrzymaliby się u elfa. Zresztą te szczyny, które tu podawali jako piwo, nadawały się raczej wyłacznie do pojenia świń. Miał dwie beczułki porządnego ciemnego, tyle że były wraz z jego narzędziami w Rudym Ośle. Co prawda słyszał że górskim krasnoludom nie w smak było otworzenie szlaku przez bagna, jako konkurencyjnego. Ciężko mu było powiedzieć, ale coś mu tutaj śmierdziało i nie byl to półork ani elf za kontuarem. Na razie cierpliwie czekał aż pojawi się trzeci wuj i nie podchodził do stolika braci. Miał dziwne wrażenie, jakby pracował w kopalni i czuł zbliżający się zawał. Mimo gwaru, niemalże słyszał milknące kanarki. Donagrimowi zdawało się, że cierpliwości starczy mu jeszcze na jakąś miarkę świecy. Wcześniej nie miał zamiaru nagabywać wujostwa, zwłaszcza, jeśli nie pojawi się Dori.

Krasnolud wytężył słuch, próbując podsłuchać cokolwiek z rozmowy krewnych. Czyżby znowu starszyzna planowała przelewać krew młodych dla mniej lub bardziej wymiernych zysków, zamiast w obronie domów i rodziny? Miał nadzieję że cokolwiek usłyszy, ale przy tym gwarze nie liczył na zbyt wiele.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline