Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2015, 12:20   #101
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Po minie Richarda widać było, że nie jest zadowolony z porannego spotkania.
- Mam nadzieję, że jeszcze nie jadłeś. Chodź do letniej jadalni.
W rezydencji la Croix'ów było siedem jadalni. Jadalnia letnia była w użytku gdy krzewy za oknem kwitły w kolorach czerwieni i złota. Były to zaledwie dwa miesiące w środku lata. Teraz pomieszczenie z wielkimi oknami wychodzącymi na szary ogród było równie przygnębiające jak mina delegata.
Szlachcic przysiadł na skraju stołu. Casimirowi wskazał miejsce na przeciwko siebie. Do pomieszczenia trzech służących zaczęło wnosić kilka dań. Oczywiście motywem przewodnim była wołowina. Znalazło się też nieco pieczywa, warzyw i jajek.
Do śniadania podano mleko w dzbanku. Richard bił się z myślami, czy nie poprosić o wino, jednak etykieta nie pozwalała pić szlachcicowi przed południem. Wiedział, że służba donosi o wszystkim jego bratu Cezarowi. Musiał trzymać poziom. Nałożył sobie kawałek pieczywa, kilka plastrów wołowiny i wreszcie w trakcie nalewania mleka odezwał się ponownie do korsarza
- Po pierwsze Delegatura dołoży wszelkich starań, żebyś miał na czym żeglować - w tym miejscu przerwał czekając na reakcję korsarza.
Dewayne nie ukrywał zdziwienia. Prawa brew powędrowała mocno do góry rysując na kamiennej twarzy kapitana lekko komiczny obraz.
- Nie myślałem, że pójdzie aż tak łatwo - odpowiedział bez owijania w bawełnę - Właściwie to myślałem, że statek będzie problemem - ciągnął dalej - gdy zaczynałem przygodę z korsarstwem to obiecywano mi złote góry, już wtedy sprawa lekko śmierdziała, ale byłem nastawiony na zmiany i to pchnęło mnie w ramiona Delegatury. Po sprawie z owsem straciłem wiarę, jeśli tak to można nazwać.
Kapitan położył na swoim talerzu kilka plastrów soczystej wołowiny i dwa faszerowane jajka. Wszystko wyglądało apetycznie i Casimir poczuł, że jego żołądek upomina się o strawę, której nie doświadczył od wczoraj.
- Mogę liczyć na fregatę szturmową? - znów spytał wprost.
- Decyzja nie należy do mnie, jednak nie spodziewałbym się wielkiego okrętu bojowego. Przypomnę tylko, że na mocy porozumienia z Hanzą Wolne Miasta mają armię pełniącą co najwyżej funkcje reprezentacyjne. Poza tym to głównie flota handlowa. Nie wiem, co dostaniesz, ale z doświadczenia wiem, że im mniejsze oczekiwania, tym mniejsze ewentualne rozczarowanie - Szlachcic wziął głęboki oddech, po czym kontynuował.
- Skoro już jesteśmy przy rozczarowaniach, to nie dowiedziałem się niczego na temat von Tiera i Kompanii Wilka - wziął łyk mleka z gustownej szklanki. Z zaskoczeniem dotarło do Richarda, że mimo porannej wizyty w lochach i mimowolnego wspomnienia przesłuchiwanego Hanzyty, nadal dopisuje mu apetyt.
- Co więcej zostałem odsunięty od tej sprawy. Oznacza to mniej więcej tyle, że jeśli będę ci dalej pomagać, to nie będę mógł się powoływać na autorytet Delegatury. Co nie znaczy, że nie pomogę ci prywatnie, korzystając z własnych środków. Jednak, moja pomoc nie będzie mogła być tak otwarta jak przypuszczałem.
-Rozumiem… - kapitan przełknął pierwszy kęs wołowiny razem z rozczarowaniem - Właściwie to sprawy mają się tak, że Delegatura nie będzie nas dalej wspierać? Mówiąc krótko umyli swoje delikatne łapki? - Casimir lubił kiedy kawa była wykładana na ławę, więc chciał usłyszeć konkretną i jednoznaczną odpowiedź - Co do von Tiera i jego kompanów to mam ślad. Dzisiaj dostałem anonimową wiadomość zapraszającą do Corvus. Płynę tam razem z tym co zostało z mojej załogi. Chociaż nie wiem, czy najpierw nie zahaczyć o Serpens. Mam tam sprawy do uregulowania…
- Anonimowa wiadomość? Nie wydaje ci się to podejrzane? Corvus? To ponad tydzień lotu sterowcem, nie wiem nawet ile statkiem. A na statek nieco będziesz musiał poczekać. Kto dostarczył wiadomość? Może ktoś ze służby coś widział? - Richard był wyraźnie zaniepokojony zaistniałą sytuacją. Miał nadzieje, że rozwiązanie kwestii von Tiera znajdzie gdzieś na wodach Oriona. Tymczasem Corvus było z dala od wpływów Delegatury.
- Wiadomość przyniósł ptak. Kruk podobny do tych, których używają na wyspach Andromedy, ale nie wiem czy to cokolwiek znaczy. Faktem jest, że to jedyny ślad jaki mam… - poprawił się - mamy - znowu ukroił kawałek wołowiny i włożył go do ust bez skrępowania mówiąc i żując - Ja tego tak nie zostawię. Nikt nie będzie chędożyć mnie ani mojej załogi. Kij z tym że te moje patałachy już i tak nie żyją w większości - przypomniał sobie o trójce ocalałych - Byli ludźmi morza i zasługują na pomstę… a uwierz mi, że moja zemsta potrafi być okrutna… - w oczach kapitana błysnęła ta piracka wściekła zawziętość, która zrodziła się z chęci rewanżu za wybicie jego załogi i zatopienie statku - Najpierw jednak muszę mieć ku temu środki. Dzięki za chęć pomocy bo doceniam to i to nawet bardzo, ale żeby pokonać tych skurwisynów potrzeba czegoś więcej. Płynę więc do Serpens do mej osady. Tam wydzierżawiłem dwóm nicponiom moje inne statki Seahawk’a i Raven’a. Jeden odbiorę z załogą i ruszam do Corvus zobaczyć kim są nadawcy tej wiadomości - Dewayne odłożył sztućce i spojrzał na swego gospodarza - A Ty co? Siedzisz tutaj czy chcesz w końcu dokopać hanzytom?
Richard dłuższą chwilę analizował to co powiedział korsarz. Wszystko wskazywało, że z wolnego nici. Dewayne trafił w czuły punkt. Przez chwile żałował, że wspólnie wypili już tyle alkoholu. Być może siedzący na przeciw mężczyzna o wyglądzie niedźwiedzia był mistrzem intrygi i właśnie bardzo sprytnie wplatał Richarda w swoją grę. A może, w co chciał wierzyć szlachcic, był szczerym do bólu, szukającym zemsty na Hanzie prostym facetem?
- Dobrze. Za trzy dni sterowiec będzie gotowy do wylotu. Jeśli do tego czasu nie będziesz miał statku z delegatury, to polecę z tobą do Serpens. Jeśli będziesz mieć statek, to wtedy ja polecę do Serpens do tych twoich nicponiów. Przekaże im, żeby się udali do Corvus z pomocą dla ciebie i twojego nowego statku. A teraz wybacz, ale mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
Richard dopił mleko i wyszedł.
Post na podstawie dialogu w pliku doc.
 
Caleb jest offline