Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2015, 23:38   #593
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Kiedy w sakwie dało się już odczuć słodki ciężar kruszcu o kolorze miodu, Grundi rozpromienił się na chwilę. Oto mogli odpocząć, zjeść i napić się czegoś ciepłego, a dodatkowo może coś się zwróci za tę szaleńczą wyprawę.

Czemuż się nie cieszyć? Ano temuż że wróg siedział im na karku jak jakaś upierdliwa wsza i zdawać by się mogło że cała szczurza armia uwzięła się właśnie na tą małą grupkę khazadów. Jednak szczury, pomimo że były upartymi bydlakami to daleko im było do uporu i twardości synów gór, co potwierdzać mogły skaveńskie ścierwa, które zostawili za sobą. Oczekiwanie aż Galeb otworzy ukryte drzwi nie było tak długie jak mogło by się wydawać. Ponowne pojawienie się szczurzych mord na kracie komina sitowego trochę odwróciło uwagę od pozornej nudy. ~Abyście przemarzły tam małe obkurwieńce. Na ustach Fulgrimssona pojawił się uśmieszek. Śmierć z wyziębienia, czy śmierć od khazadzkiej stali. Grundiemu było wszystko jedno, byle parszywce gryzły piach. Lecz nim mogło dojść do jakiejkolwiek konfrontacji, przejście zostało otwarte i można było ruszyć dalej.

Po przeprawie przez wąskie gardło pęknięcia skalnego, znaleźli się na głównym szlaku okalającym Azul. Wieść to była dobra, gdyż stąd już parę kroków dzieliło ich od powierzchni. Lecz co czeka ich na zewnątrz? Orki, Ogry, inne ścierwo które trzeba będzie rozsiec? Lecz co dalej? Gdzie iść? Gdzie znaleźć jakieś pożywienie? Jak dotąd sprawa była dość prosta. Tunel. Za nimi wróg, gdzieś przed nimi wyjście, a na powierzchni? Choć Grundi zwiedził już spory kawał świata, to jednak preferował stabilne środowisko krasnoludzkich twierdz. Przynajmniej deszcz nie lał się na łeb, a śnieg nie zawiewał w oczy. Lecz cóż było czynić?

***


Widok zniszczonej kapliczki niemal wywrócił flaki Grundiemu. Orki! Zielone bydlęta aż prosiły się aby je wypatroszyć. Fulgrimsson przejechał ręką po bliźnie na policzku i zdławił w sobie wściekłość. Nie było większego sensu ją teraz okazywać. Grundi wolał podsycić złość w sobie niczym żar w palenisku, aby w odpowiednim momencie odpłacić zielonej zarazie za to że w ogóle śmie oddychać tym samym powietrzem co reszta świata. Nie rzucił się jednak do oczyszczania posągu. Dwójka jego kamratów już się tym zajęła i jeden więcej, a tylko wchodzili by sobie pod nogi i bardziej przeszkadzali, niż przyśpieszali prace. W ciszy pomodlił się wraz z Galebem, zaciskając tylko pięść na stylisku topora i postanowił trochę odpocząć.

Czas postoju Fulgrimsson poświęcił na dalsze rycie run na obrzeżu tarczy. Całe zdania wychodziły jeszcze kiepsko. Thorin mógłby rzec że tragicznie, ale wychodziły. Grundi skupił się na pojedynczych znakach i wyrazach: "Ork" "Ścierwo" "Oczyścić". Gdy brakowało mu słowa albo nie wiedział jak dokładnie je zapisać postanowił pozawracać trochę głowę Galebowi. Dawno już nie gadał z Kowalem Run, a ten i tak ostatnimi czasy nie cierpiał na nadmiar zajęć, w przeciwieństwie to Thorina. No i warto było zerknąć jak tam trzyma się jego noga. Tajemnicą nie było że lepiej często sprawdzać i doklepywać nity, niż pozwolić się raz rozlecieć i kupić nowe. O ile w ogóle mieli by gdzie kupić cokolwiek.
Ten mały przegląd przypomniał Grundiemu o jego własnym sprzęcie. Należało go oczyścić ze śladów korozji i zabezpieczyć. Lecz jak? Oliwa nie dość że na wykończeniu to jeszcze niezbędna do tego aby widzieli cokolwiek... Szczury! Małe, wkurwiające i pyszniutkie jebańce miały przydać się po raz kolejny. Grundi wybrał więc ze wspólnego zapasu najtłustszego skurwysyna jakiego dojrzał i po wyczyszczeniu zbroi, jego tłuszczem zabezpieczył pancerz. Może to niewiele, ale obecnie najlepsze co miał. Nie brał dużo, bo dotąd głodująca część ekipy gotowa była go zlinczować za marnowanie jedzenia. Co jak co, ale o zbroje trzeba było dbać jak o własną dupę, gdyż to ona tę dupę zabezpiecza.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline