Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2015, 13:47   #218
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Młody kapłan stał długo nad brudną kupką nieszczęścia. Pierwszy raz w życiu musiał walczyć z chęcią uderzenia kobiety na widok tego co mogło zgubić duszę Shando na zawsze. Nie był z tego dumny.
- Panie Poranka, daj mi siłę - wyszeptał.
Potem odwrócił się i podszedł do wejścia.
- Var, Burro, przyjdźcie tutaj! - krzyknął. - Mara, chodź również!

Gdy wszyscy zeszli się na parter wieży pokrótce wytłumaczył towarzyszom co zaszło i czego się lęka. Nawet muł Ostatek wydawał się zainteresowany; podszedł do skulonej na ziemi Kostrzewy i raz po raz trącał ją chrapami i delikatnie skubał za włosy.
Goliat złapał się pod boki, jeszcze parując od udeptywania ziemi na grobach. Przyjrzał się całej trójce. Kostrzewie, Tiborowi i stojącej z daleka Marze. - Na głowy żeście poupadali wszyscy? Konina wam siadła na żołądek? - Zapytał zdawałoby się spokojnie goliat. - Ja rozumiem pośpiech, ducha, nieumarłych. Tylko jak dajesz burę Marze za bycie za szybką w osądach a co sama robisz? Ty się z kolei litujesz nad duchem, który się trzyma kurczowo nitki życia. Jeśli istnieje magia, która byłaby w stanie kogoś wskrzesić w tych dniach, to nie miałoby chyba dla niej znaczenia czy się ktoś szwenda po tym, czy tamtym padole. Urgh! - Widać było w końcu że Grzmot aż kipi. - Zacznijcie myśleć, inaczej sami się pozabijamy, wrogowie nam niepotrzebni. - Barbarzyńca wysapał jak wściekły jeż, ale zdawał się że powstrzymywał się przed przełożeniem wszystkich przez kolano i złojeniem im skóry tak, że będą wdzięczni Auril że śnieg pod tyłki taki zimny. - Co się stało to się nie odstanie, zróbcie chociaż coś pożytecznego, pomyślcie jak oczyścić źródło, jak najszybciej trzeba stąd wyruszyć, bo ta dolina wam w głowie mąci. Mam nadzieję że to dolina. - Ostatnie słowa zawiesił w powietrzu.

- Shando był tutaj, niemalże wśród nas, a tymczasem rytuał zakłócił granice między planami - nie raz to słyszałeś! Skąd wiesz czy jego duszę uda się teraz ściągnąć, przy tym całym popieprzeniu? - warknął Tibor. - Pomóż mi wyciągnąć ciało Shando i przenieść je do jaskini. Zrobię co się da, tylko pilnujcie żeby Kostrzewa mi nie przeszkodziła.
- Ja mam wiedzieć i się znać? Dla mnie martwy to martwy, skąd mam wiedzieć czy cokolwiek dałoby się zrobić i tak? To nie ja tutaj rozmawiam z bogami. Co najwyżej z kamieniami i mi czasem odpowiadają. - Odparł starając się opanować Grzmot. - Rozmawiałeś z nim chociaż ostatnio? No, wiesz o co mnie chodzi.
- Nie, nie wiem o co ci chodzi - odpalił Oestergaard. - Nie jestem wszechwiedzący i wszystkomogący.
- To dobrze, ze wiesz, ze nie jesteś. Nikt nie jest. - Odsarknął się do Tibora. Młodzikowi zbierało się na przetrzepanie skóry.
- Powiedz to Kostrzewie - Oestergaard skomentował krótko. - Burro, Mara - zajmijcie się zaklęciem komunikacyjnym pani Dai’nan. Musimy skontaktować się z nią i paladynami. To będzie trudne zadanie, ale wierzę że do jutra podołacie z rozszyfrowaniem pergaminu. Jeśli będę mógł wam w czymś pomóc nie wahajcie się mnie wzywać. Nie pozwólcie też by Kostrzewa cokolwiek zniszczyła czy zabrała z ekwipunku.
Poszedł po bagaże i nagryzmolił wiadomość do Skiraty. Potem rzucił ją półorczycy.
- Kostrzewa! To list do twoich w Keldabe. Zastanów się czy to że zmiennokształtny może ich oszukać i wykorzystać to część twojego odwiecznego cyklu życia i śmierci czy też nie, i zrób to co uznasz za stosowne. A my - spojrzał na goliata. - Wydobędziemy spod gruzów ciało Shanda i zejdziemy z nim do podziemi.
- Chodźmy; nie pozabijajcie się. - Goliat pokręcił głową, nie miał pojęcia jaki szał ogarnął wszystkich, i poszedł na górę. Wydobycie spod kamieni ciała czarodzieja było pracochłonne, lecz we dwójkę powinno im było pójść sprawnie. Dobrze, że nie zakopał sieci wraz z ciałami bliźniaczek…

“Tibor Oestergaard i Kostrzewa do Karla Skiraty i plemienia Kamiennych Żmij. Dotarliśmy do kotliny-pobojowiska. Starliśmy się z istotą potrafiącą dowolnie zmieniać kształt - w człeka albo zwierzę, choć jej prawdziwa postać to latająca kula z mackami. Jest niezwykle groźna w walce i potrafi się podszyć pod człowieka nie wzbudzając podejrzeń, ale mieniące się złotem oczy mogą ją zdradzić. Wie o Kamiennych Żmijach i o nas, skradła nam wierzchowca a resztę zabiła. Zgadujemy że może próbować dostać się do Dekapolis ale też odszukać Keldabe. Jedzie na kasztanie z białymi skarpetami do połowy goleni, z cennych rzeczy może mieć puklerz z ciemnodrzewu czy kolczą koszulkę z mitrylu.
Naszym śladem mają jechać paladyni z Ybn - ostrzeżcie ich i sąsiadów przed nią jeśli faktycznie podążają ku nam.
Kotlina najpewniej nie ma związku z klątwą. Spróbujemy wrócić do Keldabe albo dotrzeć do Dougan’s Hole.
Znaleźliśmy ciało Arny, córki Hebdy. Zmiennokształtna bestia może próbować się w nią wcielić (w rosłego mężczyznę lub panterę z mackami również), strzeżcie się każdej istoty o złocistych oczach! Prawdopodobnie kieruje się do Dekapolis“



Mara, milcząca jak dotąd, przycupnięta w oddali i z miną strapioną i ściągniętą jakimś żalem podeszła w końcu do kapłana i odebrała od niego pergamin.
- Burro, chodź. Zajmiemy się tym razem. - A w każdym razie mocno liczyła na niziołka bo sama obróciła pergamin na wszystkie możliwe strony próbując odgadnać choćby gdzie jest góra a gdzie dół. Potem wbiła w Kostrzewę palące spojrzenie i potrząsnęła z powątpiewaniem głową.
- Nie masz prawa podejmować za wszystkich decyzji. Mogliśmy zapytać Shanda czego chce, to była jego sprawa, nie twoja.

Kucharz
stanął jak słup soli, kiedy Tibor powiedział co się stało. Patrzył szeroko otwartymi oczami na Kostrzewę, nie mogąc pojąć co zrobiła. Przecież to był Shando! Ich kompan i druh. Niziołek od samego początku nie przyjmował do siebie że on do nich nie wróci. Chciał zrobić wszystko by pomóc mu, by znowu ruszył z nimi… Zerknął jeszcze raz na druidkę, po czym ruszył za Marą.
 
Romulus jest offline