Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2015, 18:44   #35
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Irma - Galen - Ted - Brego [NEKROPOLIA]

- Cholera - mruknął wiedźmin rozglądając się wokół - Znowu? - zapytał zdegustowanym głosem.
- To już trzeci raz od kiedy rozpoczęliśmy te felerne zlecenie kiedy wracam i nikogo nie zastaję.
-Widzisz Teddevelien’a ? - Zapytał Brega dalej rozglądając się na boki w poszukiwaniu ćwierćelfa.

- Na czym polegało to zalecenie? - spytała Irma rozglądając się nie w poszukiwaniu towarzysza wiedźminów, a w celu wykrycia ewentualnego zagrożenia.

Ćwierćkrwi elf wypłynął czy wychynął dramatycznie z dolnej części nekropolii jak barakuda, znalazłszy niewątpliwie kryjówkę gdy tylko otwierano swoisty właz do nekropolii. W dłoni trzymał fiołkę po eliksirze wiedźminów z luminescencyjną roślinnością, tak jak Galen, czy może raczej Brego mu zostawił, by zapewnić jakieś, gasnące już źródło światła. W jego oczach było zdziwienie gdy zobaczył kobietę, po czym przeniósł wzrok na wiedźminów.
- Zaprawdę, myślałem, że można was spuścić z oka CHOCIAŻ NA DNIE ŁUKOMORZA- powiedział, z przesadą i nadmiernie udawanym zdziwieniem, co było nie lada wyzwaniem, skoro jego zdziwienie było prawdziwe i dość duże. Jak gdyby nieświadom własnych gestów i z głęboko wpojonych, abstrakcyjnych nawyków, przeczesał dłonią w tył głowy i tak po sekundzie falujące w wodzie czarne włosy i poprawił kołnierz wygniecionej wyprawą, zupełnie przemoczonej dniami spędzonymi na dnie morza koszuli, podpływając do towarzyszy i gościa.

- To jest Irma - powiedział Brego do kompana - Spotkaliśmy się w mieście. Ted - zwrócił się do kobiety - jest naszym towarzyszem i współwykonawcą kontraktu zawartego z Relinvenem. Znalazłeś coś ciekawego? - wiedźmin ponownie zwrócił się do ćwierćelfa z nadzieją, że ten trafił na … cokolwiek interesującego.

Kobieta wyciągnęła przed siebie rękę w celu przywitania się z towarzyszem wiedźminów. - Witaj, Irma - przedstawiła się krótko wciąż rozglądając się bacznie po ciemnych podziemiach, w których trudno było cokolwiek dostrzec.

Mieszaniec zaś przyglądał się przez chwilę nieznajomej ze szczerym zainteresowaniem, po czym przeniósł wzrok na wiedźmina z wyraźnym zboleniem w oczach.
-Czy jest jeszcze coś czego o nas nie wie? - zapytał niechętnie.

-Nikt żywy, ale nie ukryliśmy wszystkich ciał, więc to kwestia czasu, zanim zorientują się, że ktoś kręci się po mieście…

- Coś, czego ona nie wie. - uśmiechnął się krzywo Teddevelien, kiwając głową w stronę kobiety - Z vodyanoi wstrzymajmy się jeszcze chwile. W międzyczasie chodźcie za mną. - rzucił, z pewną rezygnacją do wszystkich, prowadząc do wąskiej szczeliny w której pod nieobecność wiedźminów odnalazł sarkofag.

- Wybacz... Wygląda na to, że mam wodę w uszach i niedosłyszę. - Brego odpowiedział Tedowi z uśmiechem, po czym wrócił do tematu grobowca - Próbowałeś to otworzyć?

Wiedźmin podszedł bliżej do znaleziska ćwierćelfa. W naturalnym środowisku Galen przeklinał wielokrotnie fakt iż podczas próby traw zmiany w jego oczach były tak duże. Przez to łowca potworów miał problemy z widzeniem za dnia, na dodatek jaskrawożółte kocie oczy od razu zdradzały iż jest mutantem i podczas podróży utrudniały kontakty z ludźmi. Jednak tym razem zmiany okazały się nad wyraz przydatne. Z pośród wszystkich towarzyszy wyprawy, widział najlepiej w ciemnościach.
- Myślę , że to może nie być najlepszy pomysł - powiedział Galen wskazując towarzyszowi palcem miniaturowe otwory.
- Wpadłeś na to jak to zdezaktywować - Zapytał w kierunku Teddvieliena.

Irma zapewne powinna dziękować losowi, że w tej podwodnej krainie trafiła na kogoś, kto nie jest ryboludem i - przynajmniej chwilowo - nie chce jej zabić. Tymczasem kobieta zaczynała być zirytowana faktem, że nikt nie raczył jej wspomnieć co tu się właściwie wyprawia. Jej nastroju nie polepszał też fakt, że w ciemnościach poruszała się niemal po omacku przez co szanse na wykrycie zagrożenia były znikome.
- Ona nie wie niczego - rzuciła w kierunku towarzysza wiedźminów podpływając bliżej znaleziska, którym byli zainteresowani.

- Dlaczego nie zaczniemy od początku. - mówiąc to, Teddevelien miał całkowicie dwie rzeczy na myśli dla całkowicie innych osób. Brego i Galenowi wskazał płaskorzeźby na ścianach i suficie, reprezentujące sceny z udziałem Pani Jeziora, łącznie z bitwą, które okalały sarkofag. Odwrócił się do kobiety sprowadzonej przez wiedźminów.
- Zwę się Ans… - gładkie kłamstwo utknęło mieszańcowi w gardle, gdy umysł dogonił manierę i przypomniał, że jego towarzysze go przedstawili, nawet zdrobnieniem. Wydał z siebie głos pomiędzy zrezygnowanym westchnięciem a oczyszczeniem gardła, i ponowił.
- ...Teddevelien, do usług waćpani, o ile łaskawieśby opowiedziała o, bez pogardy i bez cienia wątpliwości szalonym zbiegu wydarzeń - gestykulował rozmówca Irmy - któryż to, sprowadził, do tego godnego pożałowania miejsca, to jest Miasta Muszli i Skorup, albo dosłownie, na samo dno.

Kobieta wsłuchiwała słów Teddeveliena z nieukrywanym rozbawieniem. Jakikolwiek zamiar tkwił w taki a nie innym doborze słów, zważywszy na miejsce i okoliczności, było to zupełnie komiczne. - Nie rozmawiasz z księżniczką - zaczęła powstrzymując się przed śmiechem - nie do końca pamiętam dlaczego się tu znalazłam. - Wzruszyła lekko ramionami. - To wszystko jest dość… skomplikowane. Co to właściwie jest - spytała wskazując na sarkofag. Uznała, że to teraz ważniejsze niż opowiadanie o ucieczce z podwodnego więzienia.

- Nie p… - mieszaniec uniósł brwi, ale zerknąwszy na wiedźminów, na razie nie komentował - Jacyś inni… z powierzchni, których widzieliście?

- Nie - odpowiedział Brego - Chyba, że Irma o kimś wie?

- Przetrzymywali mnie w wiezieniu - zaczęła - zupełnie nie wiem dlaczego. - Poza mną był tam mój towarzysz, nie sądzę żeby jeszcze żył. Była też jakaś kobieta…- zawahała się na chwilę zastanawiając się czy fakt, iż nieznajoma bardzo przyczyniła się do jej ucieczki wart jest wspomnienia. Pomięła tę część. - Tyle wiem.

Brego skinął z łagodnym uśmiechem głową do kobiety.
- Nie wiem jak wy, ale ja bym spróbował to otworzyć - powiedział z wyraźnym zaciekawieniem - Jakieś pomysły?

- Na początek waściowie, proponuję, byście odpoczęli. - skwitował z politowaniem Ted - Nasza piękna nieznajoma zdaje się być pod wpływem emocji z radości ucieczki i napotkania takich dżentelmenów jak Wy. Wy sami byliście całą noc w mieście, dużo się wydarzyło, dużo mamy do opowiadania. Sarkofag nie ucieknie, a te płaskorzeźby - raz jeszcze wskazał palcem wszystkie dzieła ścienne okalające sarkofag, przede wszystkim dzierżony przez kolejne wersje Pani Jeziora miecz skierowany ku sarkofagowi - Przypomnę tylko, że raz niedawno mieliśmy nie lada doświadczenia w kurhanie...

Wiedźmin przytaknął na pomysł z odpoczynkiem. Biała Mewa przestawała działać i znowu Galen czuł nieprzyjemne kłucie w nodze.
Łowca potworów zwrócił też uwagę, iż nowa towarzyszka podobnie jak Teddevelien kiepsko widzi w ciemnościach. Wyciągnął więc buteleczkę po niedawno wypitym eliksirze i napełnił roślinami które dawały trochę światła.
- Proszę - powiedział do ćwierćelfki podając flakon - Wiele światła nie daje, ale lepsze to niż nic.
Następnie odszedł kawałek i usiadł krzyżując nogi. Galen odwinął naprędce zrobiony opatrunek by przyjrzeć się ranie. Na szczęście rana nie paskudziła się, więc broń którą był zaatakowany nie była zatruta. Wiedźmin oderwał materiał z drugiej nogawki spodni i tym razem porządnie obwinął ranę .
Galen wciąż się zastanawiał jakim sposobem dał się trafić przez potwora który był otoczony i niemal obezwładniony przez dwóch wiedźminów.
- Tracę czujność - Mruknął niezadowolony .
Mutant obiecał sobie, że następnym razem nie będzie tyle ryzykował i kiedy pojawi się kolejny potwór zrobi to do czego został stworzony.
W międzyczasie Wiedźmin przyglądał się płaskorzeźbom otaczającym sarkofag.

***

Podczas gry trójka towarzyszy odpoczywała i rozmawiała między sobą o okolicznościach w jakich znaleźli się pod wodą, Brego postanowił zbadać sarkofag. Było to niewątpliwie najciekawsze znalezisko w tym niesamowitym miejscu, a młodzieńcza ciekawość i fascynacja wiedźmina nie pozwalała mu na niepodjęcie próby zobaczenia co kryje się w środku. Przez głowę przemknęła mu nawet myśl, że jest to grobowiec samej Pani Jeziora, na co mogłyby sugerować malunki i zdobienia na ścianach, jednak szybko odrzucił tą możliwość.
Brego zaczął przyglądać się ornamentom w pomieszczeniu. Wszystko wskazywało na to, że posągi Pani Jeziora strzegły sarkofagu.
- Ja pierdole… -Nagle go olśniło! Było to szalone, ale czemu miałoby być nieprawdziwe?

Wiedźmin podpłynął szybko do towarzyszy, żeby podzielić się z nimi swoimi przemyśleniami.

-Mam pomysł co może skrywać sarkofag! – powiedział z wyraźną ekscytacją w głosie. Zanim ktoś zdążył mu przerwać zaczął wygłaszać swoją teorię – Posągi Pani Jeziora ewidentnie pilnują sarkofagu. Miecze mają skierowane w jego kierunku, tak jakby miały być gotowe na to, żeby zabić cokolwiek co z niego wyjdzie. Sama komnata wygląda na naszpikowaną pułapkami, tak aby nikt bez odpowiedniej wiedzy nie mógł otworzyć grobowca. Pomieszczenie też jest ukryte. Możliwe, że kiedyś było zamknięte, ale przez naturalne procesy pojawiła się szczelina, przez którą można tam wejść.
Wszyscy widzieli ornamenty na ścianach i suficie. Co jeśli…
- zatrzymał się na chwilę łapiąc oddech – Potwór ze zdobień został zamknięty w tym grobowcu? Wyglądało na to, że do jego pokonania potrzeba było całej armii i bogini… - mężczyzna spojrzał na towarzyszy, żeby sprawdzić czy rozumieją o czym dokładnie myślał. - Oczywiście jeżeli miałbym rację byłaby to skrajna ostateczność! - dodał szybko, żeby nikt z towarzyszy nie wziął go za szaleńca.
 

Ostatnio edytowane przez Zak : 18-01-2015 o 19:01.
Zak jest offline