Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2015, 23:39   #50
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Zimno wiosennej nocy uderzyło w Vannessę i otrzeźwiło ją. Przez chwilę stała zabawiając się wypuszczaniem obłoków pary z ust. Chyba czekała aż autobus odjedzie, a ona zostanie sama w spokojnym, pogrążonym w śnie Harlow.

Miasto było takim jak je zapamiętała. Ciche, spokojne i nieskomplikowane. Kilka ulic na krzyż, w których nie sposób się było zgubić. Nie czuło się tu takiego napięcia jak w Londynie. Takiej pogoni. I ten zapach. Swojski zapach wiosny przemieszany z kiszonką i obornikiem. Cóż za poezja. Druidka aż się skrzywiła wypuszczając gwałtownie powietrze nosem.
Billingsley powlokła się niespiesznie znanymi sobie doskonale drogami na skraj miasta. Wprawdzie wybranie najkrótszej drogi oznaczało znaczne wydłużenie dystansu, ale pozwoliło uniknąć przypadkowego spotkania z jakimś znajomym.
Chyba powoli popadała w paranoję.
Minęła zabudowania należące do Taylorów. Z uznaniem zawieszając oko na jak zwykle śnieżnobiałym płocie. Z tej strony nie było wprawdzie widać wypielęgnowanego ogrodu godnego sławetnych ogrodów anielskiej arystokracji. Vannessa była jednak pewna, że i w tym roku zachwyci oczy mieszkańców swoim pięknem. I podsyci plotki o arystokratycznych aspiracjach pani Taylor.
Małomiasteczkowa moralność.

Billingsley weszła na polną drogę obsadzoną po obu stronach jabłoniami. Droga była już rozryta ciężkimi kołami lokomobil. Maszyn które wróciły do łask po tym jak technologia XIX wieku zawiodła ludzkość.
W pewnym momencie do jej uszu dotarło szczekanie psa. Nie dość, że dotarło to jeszcze stawało się coraz bliższe. W końcu w polu widzenia Vannessy pojawił się pies. Wiedźma przystanęła i obserwowała czworonoga. To był cocker spaniel. Pies zaczął skakać wokół niej radośnie machając przy tym ogonem. Kobieta znała to zwierzę. To był Baster, pies wujostwa.
- Dobry piesek, dobry. - Pogłaskała dopominającego się pieszczot zwierzaka. - Znowu na baby się wybrałeś?? - Spytała klękając jednocześnie, by obdarzyć psinę jeszcze większą porcją pieszczot. W nagrodę została polizana po twarzy.
Spaniel wyrwał się z jej uścisku i zaczął radośnie poszczekiwać zachęcając Vannessę do wspólnej zabawy.
- Cicho, - Przyłożyła palec do ust, jak gdyby zwierze mogło ją zrozumieć. - Bo wszystkich obudzisz.
Czworonóg wcale się tym nie przejął. I dalej w swój hałaśliwy sposób zachęcał do zabawy. Billingsley rozejrzała się wokoło. Kilka metrów od siebie znalazła jakiś patyk. Podniosła go i rzuciła najdalej jak mogła. Zadowolony pies rzucił się w pogoń za kijem. Vannessa ruszyła dalej. Po chwili spaniel był już koło niej ze swoja zabawką w zębach. Wzruszyła więc tylko ramionami, sięgnęła po kij, zwierzak oddał go grzecznie. Druidka rzuciła ponownie. Pies ponownie wystartował po kij i po kilku chwilach był już przy kobiecie.
Tak umilając sobie drogę Vannessa i Baster dotarli do szopy, którą Wiedźma sobie umyśliła na kryjówkę. Niedaleko był strumyk, z którego niejednokrotnie wcześniej piła woda. Kilak kopców z warzywami powinno się też znajdować w pobliżu, gdyby poczuła się głodna.

Odprężenie, będące wynikiem tego jakże miłego powitania, spowodowało, że adrenalina utrzymując ją do tej pory na pełnych obrotach opadła i Druidka poczuła się zmęczona. Bardzo zmęczona.
Wczołgała się zatem w siano składowane w szopie, spaniel podążył za nią i usadowił tuż obok dając dodatkowe ciepło.
Vannessa odpłynęła w objęciach młodszego brata śmierci.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline