W starym WoDzie (Mag: Wstąpienie) owszem, zabawa średnia. Możesz wówczas całkowicie odstawić mechanikę i przyjąć, że udaje Ci się zrobić wszystko to czego chcesz. Oszczędza to wiele czasu który normalnie przeznaczyłbyś na przerzucanie po raz xyz-ny, ustalanie sfer (które pewnie i tak masz wszystkie wymaksowane) czy w końcu obrywanie paradoksem który Cię nie dotyczy.
Ogólnie maruderzy są albo do typowo storytellingowych sesji, albo do zwykłego bezmyślnego masakrowania wszystkiego co się rusza (tak, czasami i takie sesje są fajne).
Owszem można teoretycznie grać maruderem który ma niewielką wiedzę czy moc (arete) ale mija się to całkowicie z koncepcją maruderów jako takich.
No i ostatnia chyba najważniejsza sprawa przy maruderach. Otóż odgrywanie takiego, przy maruderze najbardziej szalony malkavianin jest niczym oaza rozsądku, spokoju i normalności. Trudno odegrać szaleńca którego szaleństwo samo w sobie odkształca rzeczywistość.
Jak dla mnie maruderzy to postaci tylko dla MG, w okół ich poczynań można stworzyć ciekawe scenariusze czy użyć ich do dyscyplinowania graczy. Ale jako postaci graczy sprawdzają się kiepsko, przy całej ich potędze i szaleństwie są po prostu nudni. |