Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2007, 11:13   #24
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
No dobra to ja zagrał bym po stronie Imperium. Jak przeczytałem rekrutację, zauważyłem, żeś się z zasadami obeznał i pomysł globalnej wojny też mnie nawet kręci.

A oto i postać.

Rasa: Człowiek
Imie: Werter
Profesja: Weteran
Wiek: 32
Znak: Nikt nie wie kiedy się urodził, on też, więc go nie zna.
Waga: 90
Cechy charakterystyczne:dwie blizny krzyżujące się na piersiach, wzrok: czarne oczy, jak antracyty, jest w nich cos zwierzęcego

* WW – 59[urodzony wojownik]
* US – 56
* K – 50
* Odp –45
* Zr – 40
* Int – 32
* SW – 39
* Ogd – 32
* A – 2
* Żyw – 17
* S – 5
* Wt – 4
* Sz – 4
* Mag - 0
* PO – 0
* PP – 3

Umiejętności:

* Plotkowanie
* Wiedza (imperium)
* Język (staroświatowy, klasyczny)
* Silny cios
* Ogłuszanie
* Rozbrajanie
* Uniki(+10)
* Błyskawiczne przeładowanie
* Jeździectwo
* Morderczy cios

Zdolności:

* Urodzony wojownik
* Bardzo silny
* Szczęście
* Twardziel

Człowoiek ten wiele lat żył służbą wojskową. Rozkoszował się w wyjmowaniu klingi z ludzkich szczątków. Nikogo nigdy nie zdradził. Nikogo nigdy nie zabił bez przyczyny. Można by powiedzieć, że wzorowy wojak. Obrzydza kogoś z was oblisywanie ostrza z krwi raniąc tym samym swój język? On to lubi. Zawsze tak robi, gdy tylko ma czas. A gdy walczy i nie ma czasu jest z tego powodu zdezorientowany i zły. Urodził się w rodzinie szlacheckiej. Kasztel zrabowali i zabili mu rodziców. Parszywe chłopstwo. Wszyscy pewnie już nie żyją po akcji osławionych rycerzy gwardii Reiku. Prawda jest taka, że doszło więdzy nimi do walnej bitwy. Chopów było zdaje się ze sto razy więcej? Coś koło 100 na dziesięc tysięcy. Tych stu jednak... wygrało. Szli przez szeregi chłopstwa niczym toranado, niczym kostucha rozczłonkowując szyk. Póżniej zresztą szyk już nie miał znaczenia. Każdy z nich zabijał. Zabijał ciągle. Liczył się tylko czas. By nie zdążyli go okrążyć i zwalić na ziemię. Tym sposobem po kilku godzinach było tysiące rannych chłopów i jeden ranny rycerz... Chłopstwo czegoś się chyba nauczyło. Tymczasem Młody Werter kąpał się we krwi zabitych i śmiał się jak szaleniec. Nie założył rodziny. Żył dla walki. Tylko to go pociągało. Taniec ze śmiercią. Dance makabre. W walce wygląda zazwyczaj jak demon, cały zlany krwią i śmieje się jak szalony. Koledzy z oddziału zdążyli się już przyzwyczaić. Potem, po walce jest poważny, spokojny, zupełnie inna osoba. Broni Imperium z całych sił. Mieli w oddziale jakiś czas jednego Bretończyka. Rycerza Graala? Czy jak on to zwał? Głupi był niewymiernie. Stąd ma jednak siwka. Ponieważ gdy ten Sigismunt wyzwał na pojedynek Trolla i mimo swojej dość dużej sprawności bojowej(Werter lubił z nim trenować) przegrał zgnieciony drzewem, to ten umierając kazał mu się nim opiekować.
-Wojna trwa. Werter zabija co się da. Zwykła kolej rzeczy, nieprawdaż kochanie?
Kobieta przewróciła się na drugi bok. Zawsze wiedziała, że mąż ten dziwnym jest. Co on jednak w łóżku potrafił zrobić to jej wystarczało. Nic więcej ją nie obchodziło. Jego nawiasem mówiąc też, więć wszystko było dobrze między nimi. On marudziła, ona spała.


Ekwipunek:

* Wielki topór, używany do zrzucania wrogów z siodeł, lub głów z szyji
* Sztylet za pasem x2
* Półtoraręczny miecz najlepszej jakości
* Zbroja kolcza
* Bretoński rumak bojowy
* Skórznia(pod zbroją kolczą)
*Juki(zapasy, dwie magiczne mikstury leczące,butelka spirytusu, humbka, krzesiwo, etc,etc)