Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2015, 14:19   #27
Raist2
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Tereny miejskie były bezpieczne, przynajmniej w miarę, dawały takie poczucie, bezpieczeństwo, ład, prawa ustanowione przez Dawców Imion. Ludzie schowani za murami, za bramami, jak tylko wystawiali nosa poza nie, od razu się zmieniali, gaduły stawały się cichsze, milczki jeszcze bardziej, każdy się rozglądał czy nic na niego nie czyha. Ponieważ miejsca dzikie, te poza miastami, to już zupełnie inny świat, bestie mogące kryć się za każdym krzakiem, bandy nomadów lub rabusiów, nic dziwnego że sporo wiosek jest nie ufnych, wolą trzymać się swoich, których znają niż wpuszczać obcych. Ale na szczęście nie wszystkie takie są.
Na początku Urdak pilnował swoich rzeczy, “Złodziej to złodziej, przydatni, ale nigdy z nimi nic nie wiadomo.” tak uważał, ale po kilku dniach spędzonych z Gelladam trochę się rozluźnił, skoro do tej pory nic nie wywinął to raczej nie powinien, poza tym, gdzie by uciekł z fantami? Pozostawała jeszcze tylko kwestia nie zamykającej się, wypluwającej z siebie słowa, jadaczki Bluszcza. Te jego docinki, kawały które wylatywały z niego jakby nie rodziły się w głowię tylko od razu na języku, co prawda te jego zaciekawienie światem, nie pohamowana radość życia…… Tak, tego ostatniego Ork mu zazdrościł, jeśli jakaś rasa potrafiła wycisnąć życie jak cytrynę, to na pewno byli to wietrzniacy.
Podczas wędrówki zdążył przyzwyczaić się do członków ich grupy, do jednych bardziej, do innych mniej. Dzielił się swoimi przygodami, wyprawami łupieżczymi, i oczywiście wspominaniem karczemnych “przygód”. W tych momentach Łupieżca był bardziej rozluźniony wydawać by się mogło, ale tak na prawdę to on, jak to mówi Złoty Bluszcz, wcale nie jest zbyt poważny, jest po prostu dumnym przedstawicielem swej dyscypliny, który też potrafi się zabawić. Gdyby spędzili razem trochę więcej czasu…..

Ostatniej nocy trafiła mu się warta jako pierwszemu, gdy wszyscy udawali się na spoczynek, on wyjął kawałek drewna, i zaczął w nim dłubać swoimi narzędziami, robił tak co wieczór na swojej warcie.
- Ki diabeł. - skomentował krótko przed wczesną pobudkę.

Ghule, przeklęte ścierwa, pozostałości po hulance Horrorów. Walka nie należała do zbyt trudnych, chociaż też mogła by być i łatwiejsza. Pierwszy atak miał za zadanie wybadać przeciwnika, o ile taki stwór miał jakiś styl walki, dlatego skończyła się remisem. Przy drugim podejściu Urdak stwierdził że nie ma zamiaru bawić się z tym w ciuciubabkę, natarł szybko na stwora tnąc mieczem z prawej do lewej, poza poważniejszym zadrapaniem atak jednak nie odniósł większego skutku, ale to wystarczyło żeby stwór nie sięgnął go swoją łapą zakończoną szponami. I znów idąc za ciosem ork postanowił przeć do przodu, obrócił swój miecz w rękach i dźgnął udanie w nogę, skutek był natychmiastowy a cios na tyle silny że potwór nie był w stanie utrzymać równowagi i legł na ziemię. Łupieżca chciał to wykorzystać, i nadziać przeciwnika, lecz tym razem to on był szybszy, udało mu się podnieść, przez to miecz wbił się tylko w ziemię, ale chociaż strzała wypuszczona przez Łucznika go drasnęła. Tego było już za wiele, takie byle chuchro stawiało taki zacięty opór? Nie wyjmując miecza z ziemi, Urdak zmienił tylko chwyt, i ciął Ghula od dołu, z prawej do lewej, ten nie zdążył uniknąć ciosu, i skończył przepołowiony. Obie części upadając na ziemię rozdzieliły się a smród z jego truchła od razu uderzył orka w nozdrza.
- Ścierwa. - splunął na truchło.
Spojrzał za pozostałymi w stronę dymu.
- Nie wygląda na zbyt daleko. Co prawda raczej nie po drodze…. - podszedł do swojego plecaka i wyciągnął mapę - .... ale przydało by się to sprawdzić.
Nie interesowały go łupy, już najprawdopodobniej i tak zostały zrabowane.
- Nie wiem jak wy ale ja nie chciał bym mieć za plecami coś co mogło by nas najechać tylko dla tego że wcześniej tego nie sprawdziliśmy. Zrobimy tak. - zawołał gestem wszystkich do siebie, rozłożył mapę na ziemi i pokazywał - Jesteśmy gdzieś tu, wioska wydaje się być tutaj, mniej więcej ze dwa, może mniej, kilometry. Pójdziemy tędy, trochę na około, na północny zachód. Ty Bluszcz… - tu zrobił krótką pauzę, nie podobało mu się zlecać takiemu podrostkowi tak odpowiedzialnego zadania, w szczególności że ten podrostek był z takiej a nie innej rasy - … masz zadanie, odpowiedzialne więc nie schrzań go bo wszyscy możemy dołączyć do tych trupów. Polecisz do wioski na zwiad, ponoć jesteś Zwiadowcą, tylko tak żeby ewentualni napastnik cię nie zauważył. Wybadasz co i jak, kto napadł, kto przeżył, i czy kierują się w naszą stronę. Potem wracasz szybko do nas i opowiadasz. Zrozumiałeś? - kiedy wietrzniak z zadowoleniem że dostał ważne zadanie, i zapałem pokiwał głową, Urdak skierował znów wzrok na mapę - Spotkamy się tutaj, na zachód od wioski, około kilometra od niej.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 20-01-2015 o 14:23. Powód: literówka
Raist2 jest offline