Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2015, 18:09   #9
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację


1 Tarasahka 1523 RD Złote Pola

Gabinet urządzony był z gustem, dokładnie tak by pokazać jednocześnie bogactwo i potęgę, jak i prostotę i przywiązani do ziemi i ludu. Przy witrażu z symbolem Chauntea, oświetlającym pomieszczenie barwnymi refleksami w ten słoneczny dzień, za biurkiem siedziała rumiana staruszka w białej szacie.

[MEDIA]http://3.bp.blogspot.com/-akrtQor8cBk/U6dZBlM-xhI/AAAAAAAAAwE/SPM-E0Q9srw/s1600/20140606_145711+IKJ.jpg[/MEDIA]
Ciszę przerwało głośne pukanie, po czym gabinetu weszła młoda kapłanka.

- Lord Aldan Tonomer z Lady Meleaneą Dewonow proszą o spotkanie Wielebna Matko.
- Proś siostro.


Głos siedzącej za biurkiem staruszki był zaskakująco silny. Dena najwyższa kapłanka Chauntea w Złotych Polach wstała, wyszła zza biurka na przeciw gościom. Do gabinetu wbiegła z rozwianymi rudymi włosami, kilkunastoletnia dziewczyna.

- Dena popatrz kogo udało mi się przyprowadzić.

Radośnie oznajmiła Meleanea. Za nią wbiegły, chociaż mniej żywiołowo, dwa olbrzymie mastify bagienne, rudy Kieł i czarny Łapa, należący do dziewczyny. Za nimi już spokojnie wkroczył dwudziestoletni mężczyzna z dołeczkami w policzkach od śmiechu. Rozejrzał się, jego niebieskie oczy uważnie zlustrowały gabinet. Wyglądało to tak jakbym nagle wojska Tyra postanowiły wejść w posiadanie tego gabinetu, jak i ziem przyległych. Takie można było odnieść wyrażenie po uzbrojeniu Aldana, wkroczył bowiem do gabinetu w pełnej zbroi płytowej z symbolem Tyra wygrawerowanym na niej. Na piersi wisiał mu dar od narzeczonej, naszyjnik z żywego metalu o ogniwach w kształcie łodyg i winogron, z symbolem Tyra wyrzeźbionym w drewnie jazodrzewu, obok z dwóch stron symbolu dwa jednorożce wyrzeźbione w miodowym bursztynie, symbol pary narzeczonych. Doświadczony wojownik poznałby w nim godnego przeciwnika, gdyż w zbroi tej stał wyprostowany jak struna, co znamionowało tysiące godzin spędzonych w takich zbrojach. Poznał by to też po rozmieszczonych w decydujących miejscach kolcach i zaostrzonych brzegach blach zbroi. Nie tylko tego by się dowiedział dzięki temu. Takie zbroje używają często ludzie walczący w zwarciu, zwłaszcza na pokładach statków.

- Witaj jeżu.
- Prosiłem Wielebną Matkę aby mnie tak nie nazywała. Tylko taki pancerz posiadam, a byłoby brakiem przezorności podróżować nie uzbrojonym nawet w tych okolicach.
- Książę, Ojcze Aldanie ja zaś wiele razy prosiłam abyś nie był taki oficjalny.


Odrzekła z błyskiem wesołości w piwnych oczach staruszka. Na te słowa Aldan odpowiedział również uśmiechem, który jeszcze pogłębił dołeczki w jego policzkach i wywołał błyski wesołości w oczach.

- Oczywiście Deno jak sobie życzysz. To wizyta pożegnalna Meleanei, właśnie po nią przyjechałem, aby zabrać do Neverwinter, gdzie spędzi czas do Święta Śródlecia, na które planujemy nasz ślub. Postanowiła ona pożegnać się z przyjaciółkami, które uczą się tu i z tobą Deno.

Po czym popatrzył z czułości na dziewczynę wtuloną w bok Deny. Potem jednak spoważniał.

- Wielebna Matko jednakże nie tylko to mnie sprowadziło. Jestem tu też w interesach. W najbliższym okresie planuję poprawić los swojej rodziny, a to będzie związane z zagospodarowaniem terenów będących moją dziedziczną własnością. W tym celu chciałby zawrzeć umowę na pomoc jakiegoś waszego kapłana lub kapłanki.

Słysząc ton głosu Aldana staruszka z uśmiechem również przeszła na oficjalny.

- Spocznijcie zatem lordzie...

Konwersację przerwał wesoły głos narzeczonej młodzieńca.

- No. to ja pożegnam się z Oleną i pozostałymi w tym czasie.


Aldan uśmiechną się na te słowa, a i Dena z uśmiechem i żartobliwym gestem przegnała dziewczynę z gabinetu.

- Zatem w czym rzecz sir Aldanie.
- Będę potrzebował waszego kapłan aby rozwinął rolnictwo i chów na moich terenach. Musi znać na torfach, gdyż w dużej mierze to tereny torfowisk i bagienne. Pomocny mi będzie jako nauczyciel nowych technik rolniczych, chowu i hodowli zwierząt dla ludności. Będzie mi też służył radą w sprawie ziemi, roślin zwierząt i druidów. Oczywiście jest gotów za to hojnie go obdarować na rzecz Wielkiej Matki.
- Zatem co proponujesz? ...

  Umowa
Pomiędzy Wielebną Matką Deną a sir Aldanem Tonomerem.
W zamian za pomoc w uprawach, hodowli oraz doradztwo w sprawach, ziemi, zwierząt oraz druidów, sir Aldan zobowiązuje się wybudować kaplicę Chauntea wraz mieszkaniem dla kapłanki, wraz z budynkami gospodarczymi, ofiaruje 5 sprzężajów wołowych, 5 łanów królewskich ziemi na własność, dopóki jego rodzina władać będzie tymi ziemiami.

Spisano w Złotych Polach
1 Tarasahka 1523 RD
w obecności świadków
Wielebna Matka Dena sir Aldan Tonomer lady Meleanea Devonów


[MEDIA]http://images68.fotosik.pl/535/23c780e800b03332med.jpg[/MEDIA]







Zielone Trawy 1532RD około południa Neverwinter Zamek


[MEDIA]http://images66.fotosik.pl/536/da9b54258b072e57med.jpg[/MEDIA]

Biblioteka zamku Neverwinter była spokojnym i bezpiecznym miejscem. Umiejscowiona w jednej z największych wież obronnych zamku była pod stałą strażą zarówno strażników wyznaczonych dla pilnowania zbiorów biblioteki, jak i zwykłych straży spieszących w różne miejsca zamku. Jest to oaza spokoju i ciszy nad którymi pieczę ma Bibliotekarz Królewski sir Edmund Net. W niej to zaszył się Aldan w dzień święta, by przemyśleć kilka spraw oraz uciec przed harmidrem początku święta. Ostatnim czasy młodzieniec frasował się kwestią pieniędzy oraz postrzegania pod tym względem, mającego się niebawem odbyć jego ślubu z Meleaneą. Dotychczas była duża dysproporcja pomiędzy ich dochodami. Ziemie Aldana przynosiły ledwie tysiąc sztuk złota rocznie dla niego i jego siostry, zaś dochody z ziem, które wniesie w wianie jego przyszła żona to przeszło dziesięć tysięcy sztuk złota. Planowana wypraw dała nadzieję Aldnowi na podniesieni gospodarki lenna i uzyskanie dochodów zbliżonych do małżonki jeśli nie wyższych. Na stole przed Aldanem leżał otwarty Herbarz Wybrzeża Mieczy, biegły heraldyk domyślił by się, iż otwarty jest na stronie poświęconej rodzinie króla Neverwinter i jego koligacjom. Zdziwiło by go jedynie, iż stały w nim trzy herby dziedziców lorda Pavla Alagondara, gdy w wszystkich innych egzemplarzach tego samego działa były tylko dwa.



Tak nad tym też pracował Aldan. Zastanawiał się jakiż też kształt przyjmą herby jego własnych dzieci. Zwyczajem było połączenie herbów rodziców i dodanie jakiegoś elementu, jeśli heraldyk był kapłanem to wskazanego w wróżbie. Jedynie herb pierworodnego dziedzica zwykle niewiele różnił się od herbu ojca. Obok na osobnym pergaminie młodzieniec wyrysował herb lorda Neverwinter i swój. Jeszcze niżej, na pergaminie, widać było początki jakby herbów, które mogły by być herbami dzieci paladyna.

Herb króla Neverwinter Lorda Kseipra Alagondara oraz lorda Aldana Tonomera.



Jego zamyślenie przerwał strażnik działu królewskiego biblioteki.

- Wielmożny Panie, twój ordynans przybył z informacja, iż czas już zacząć przygotowania do balu.
- Tak, faktycznie, przekażcie mu, iż już idę.


Aldan uporządkował przybory, odłożył w miejsce przeznaczone dla niego, które wskazał mu już wiele lat temu Bibliotekarz Królewski.


Wieczór tego samego dnia.

Sala balowa była już wypełniona była śmietanką towarzyską Neverwinter składającą się głównie z szlachty okolicznej. W tłumie dało się wypatrzeć kapłanów Tójcy (Tyr, Torm, Ilmater), Mystry wyróżniających się reprezentacyjnymi szatami kapłańskimi. Dało się wyczuć wielkie podniecenie w tłumie. Bal z okazji Zielonych Traw zwany był też balem debiutanckim, gdyż na tym to balu szlachta oficjalnie przedstawiał swe córki, mające powyżej dziesięciu lat. Czekano już tylko na najważniejszych. Herold właśnie ogłosił przybycie Marszałka Korony sir Gefrya Hallat. Marszałka poprzedzała reprezentacyjny straż marszałkowska zbrojna w pozłacane halabardy i pancerze z złoconym herbem Neverwinter. Rozstawili się po całej sali.
Marszałek stuknął raz swą laską, symbolem urzędu, w posadzkę, co w ciszy sali balowej brzmiało jak wystrzał, potem rozległ się jego mocny czysty głos.

- Książę Neverwinter, Lord Gorzkich Bagien, sir Aldan Tonomer z narzeczoną lady Meleaneą Dewonow

Na salę wkroczył Aldan prowadząc pod ramię swoją narzeczoną. Rudowłosa piękność o twarzy usianej piegami dziwiła damy z towarzystwa, gdyż w modzie było unikanie słońca, by piegi nie powstały. Nie dane im było jednak zbyt długo dziwić. Dwa stuknięcia zaanonsowały następna osobę.

- Lady Alamrtyn Niebieskooka, Mistrzyni Gildii Magów.

Chwilę po tych słowach rozbrzmiały fanfary gdy już przebrzmiały marszałek stuknął trzy razy i zaanonsował.

- Jego Królewska Mość, król i lord Neverwinter Lord Kseipr Alagondar w towarzystwie księżniczki Neverwinter, Lady Gorzkich Bagien lady Peonii Tonomer.

Nie dane było jednak szlachcie dyskutować na temat ujawnienia nowego członka królewskiej rodziny, gdyż zaraz zabrzmiały pierwsze takty muzyki i lord Neverwinter poprowadził swą przyrodnią siostrę do tańca, za nim kroczył Aldan z narzeczona i Marszałek Korony będący chwilowo parą dla Mistrzyni Gildii Magicznej.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=3KHmXTT7Fx8&index=1&list=PLE7A990F75BE5216 D[/MEDIA]

Lord Kseipr Alagondar wraz przyrodnią siostrą lady Peonią Tonomer na balu debiutantek.

[MEDIA]http://images69.fotosik.pl/535/08b7e7474de82d7amed.jpg[/MEDIA]

Lord Aldan Tonomer z narzeczoną na balu debiutantek w Neverwinter.

[MEDIA]http://images66.fotosik.pl/534/06d51a66bf88f0fbmed.jpg[/MEDIA]
[MEDIA]http://fotozrzut.pl/zdjecia/2e380c49b4.jpg[/MEDIA]






3 Mirthula 1532RD około południa Neverwinter Zamek

Aldan nudził się na spotkaniu, zwłaszcza ze sprawy o które wykłuwali się kupcy był już uregulowane ostatecznie kilka dni wcześniej. Zaś o zagospodarowaniu terenu było jeszcze za wcześnie dyskutować. Stokrotnie wolał by teraz być w ogrodach zamkowych wraz siostrą, narzeczona i jej siostrami, zwłaszcza z narzeczoną.

[MEDIA]http://fotozrzut.pl/zdjecia/d5d766dc1d.jpg[/MEDIA]

Od tortur wysłuchiwania nieistotnych w tej chwili spraw wybawiła go Mistrzyni Gildii Magicznej.
Spoglądając na puste kartki Aldyna chrząknął, pozbywając się suchości z gardła.

- Dobry wybieg lady Alamrtyn.

Szybko odpakował kopertę części wiadomości była już znana książek w bibliotece.

 "Broń księżycowa jest to wedle legend broń wykonana z tajemniczego materiału, który przypominał stal lub mithril. Był jednak wytrzymalszy od mithrilu. Miał też potencjał do bycia umagicznionym niezwykle łatwo i prosto. Wedle archiwistów, którzy poświęcili się na poszukiwaniach ksiąg w bibliotece i zdobyli o niej informacje, broń ta miała zapewniać użytkownikowi możliwość roztrzaskania wrogiego oręża, dwa-trzy uderzenia wystarczały na to, by strzaskać tarczę. Groty strzał wykonanych z tego metalu miały przebijać mury na wylot. Podobno obróbka była niezwykle wymagająca i tylko najlepsi rzemieślnicy mogli wykorzystać potencjał materiału, jednak dowolny mag czy rzemieślnik obeznany w sztuce zaklinania był w stanie bez problemu ją zaklinać."


Tak to były mu już informacje znane. Wiadomość, że warsztat czy nawet manufaktura produkująca taką broń miała się znajdować na terenie Gorzkich Bagien, była dla niego nowością. Implikowało to też inne kwestie, których rozwiązanie mogło oznaczać duży dochód dla niego i dla korony.
Aldan zamyślił się nad słowami czarodziejki.

„Tak sprawa wagi państwowej, wiele jest takich może choć jedną dziś się uda rozstrzygnąć.”

- Wspomniałaś lady Alamrtyn o sprawach wagi państwowej, ja też mam do ciebie sprawę takiej wagi, być może nawet o ważniejszych implikacjach dla królestwa. Różne plotki krążą na twój temat Pani. Szlachta jest zaniepokojona a zaniepokojona szlachta może być niebezpieczna. Wcześniej miało to niewielkie znaczenie, lecz teraz gdy mój brat zapałał do ciebie uczuciem, jest to już problem wagi państwowej. Byłbym wielce zobowiązany lady, gdybyś opowiedział mi swoją historię. Wymagało by od ciebie też nieco zaufania wobec mnie, gdyż prosił bym Pani byś na jakiś czas pozbyła się przedmiotów magicznych i czarów, gdy badać będę twoją osobę by poznać twój charakter.
- Wybacz młody Lordzie, ale… obawiam się, że informacje o uczuciach Twego brata względem mnie są przesadzone. Owszem, lubimy się i lubimy przebywać w swoim towarzystwie. Jednak nie nazwałabym tego jakimś wielkim uczuciem z jego strony. Szlachtę można uspokoić. Na pewno, w razie gdybyś chciał się dowiedzieć czegoś, chętnie opowiem ale… może nie w korytarzu tylko jakimś ogrodzie? Może nie na stojąco a przy winie na ten przykład? I wybacz, ale nie zwykłam rozbierać się przed mężczyznami w żaden sposób, a na pewno nie z biżuterii!
- Dobrze zatem Pani zostawiam te sprawy aby się rozwinęły naturalnie. Bratu memu dawno przydała by się rozsądna partnerka, lecz ja nie będę przyspieszał spraw skoro twierdzisz Pani, iż między wami nic nie ma.
-Twierdzę tylko, że nasza zażyłość nie jest wielka, tak jak by chciało się dawać wiary plotkom. Pewne rzeczy zostaną ujawnione Tobie przede wszystkim! Jednak, pewne, jak słusznie zauważyłeś, rzeczy i sprawy trzeba puścić naturalnym biegiem.


Adlan uśmiechnął się.

- Zostawiam zatem to i pozwalam działać czasowi. Zatem wyprawa cel warsztaty, źródło surowca, szpiedzy Luskanu, Żelaznego Tronu Czerwonych Czarodziejów i kilku jeszcze organizacji, którym zależało na destabilizacji sytuacji politycznej na tym terenie. Cóż jeszcze możesz, mi zdradzić Pani na temat tej wyprawy?

- W zasadzie niewiele. Widzisz - Westchnęła - Problem polega na tym, że działamy po omacku. Błądzimy niczym dzieci we mgle, szukając jakiegoś wyjścia z gęstego lasu. Mam nadzieję, że informacje nie są blednę i istotnie obecnie teren na którym kiedyś stał warsztat, jest na bagnach, wszystko na to wskazuje, ale… No miejmy nadzieję, że wszystko. I nadal tam jest. Sama wyprawa jest idealną zaś zasłoną dla naszych działań. Wszyscy trąbią o tym szlaku, kłócą się o złoto, liczą zyski i straty, nikomu nie chce grzebać się za tym, co kiedyś tam było i co kryje historia.
- Z moich informacji było to pole wielkiej bitwy przeciwko orkom w czasie Królestwa Trzech Koron i nie tylko, która to zakończyła jego istnienie, lecz nie wyklucza to też istnienia jakiegoś warsztatu na tych terenach.
- Przyfrontowa kuźnia dla wojsk. Możliwe. Nie zmienia to faktu, że coś tam jest i najpewniej to ten warsztat.
- Raczej coś większego w końcu o bagna nikt nie walczy. Nikt też nie wie kiedy dokładnie te tereny stały się bagnami. Może być to wszak efekt tej bitwy. Tak lady Alamrtyn zatem rozumiem już powody. Postaram się w trakcie wyprawy, zdobyć jak najwięcej informacji.

- To zrozumiałe - Zgodziła się. - Szukaj, szukaj i ja też będę badać. Wyślę z wami uczennicę, znalazłam dość ciekawą osobę w tym mieście. Myślę, że jeszcze niejedną osobę zaskoczy. Ma silne połączenie ze Splotem, choć nie zdaje sobie z tego sprawy. Ona też pojedzie. Będzie dobrym wsparciem jak sądzę.
- Zatem niech zgłosi się do mnie z waszym pismem. Teraz zaś udam się na spotkanie z narzeczoną. Dość się już nacierpiałem wysłuchując nieistotnych propozycji jak na dzisiaj.

Mistrzyni uśmiechnęła się

- Za dwa dni najdalej zjawię się z nią osobiście. Tradycja wymaga, by mistrz zaprezentował swojego ucznia lub uczennicę. Więc do zobaczenia Lordzie Aldanie.
Kiwnęła delikatnie głową
Aladan uśmiechnął się a przy uśmiechu pogłębiły się jego dołeczki w policzkach. Odkłonił się.

- Do zobaczenia Lady Alamrtyn.

Po tych słowach dramatycznie zawijając płaszczem ruszył do ogrodów zamkowych.


 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 21-01-2015 o 18:18.
Cedryk jest offline