Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2015, 22:40   #108
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
17 Czasu zbiorów, dziesiąty rok panowania cesarza Luitpolda, wieczór.
Holthusen nad rzeką Schnilder, gospoda "Das Stadttor"


Sceneria: Oświetlone jasno lampami i pachnące jedzeniem wnętrze oberży. Wewnątrz nie ma niczego wyróżniającego - ot porządne stoły na sześcioro ucztujących każdy, zydle z krótkimi oparciami, wszystko widać że regularnie sprzątane. Schody prowadzą na galeryjkę na półpiętrze, gdzie znajdują się drzwi do pokoi gościnnych i dobry widok na jadalnię na dole.

Osoby: Gudi, Karczmarz Jontek Svenson, Kelnerka Brygida, Głos kucharza. Goście: dwójka dobrze odzianych mieszczan gawędzących przy kielichu, czwórka gości w dobrej jakości ubraniach podróżnych (w tym dwójka przy mieczach), dwóch zbrojnych w barwach miejskich, siedzący pod ścianą, o którą oparli halabardy.


"Bramowa" jak sobie nazwę w głowie przetłumaczył Gudi była niczym nie wyróżniającą się gospodą dla osób o nieco zasobniejszych portfelach. Z gatunku takich gdzie koce są prane, pluskwy spotyka się sporadycznie, zaś za odpowiednią opłatą można dostać kąpiel. Zapachy dochodzące z kuchni były nęcące i tak wymieszane, że pochodziły z pewnością z kilku garów jednocześnie. Za plecami oberżysty wisiały zaś na kołkach mosiężne klucze do pokoi.
Takiego miejsca szukają podróżni, którzy pragną odpoczynku.


Nieopal, knajpa "Der Fatzkeweine"

Sceneria: Kilka kopcących smrodliwie świec na krzyżaku zwisającym z sufitu oświetla salę o podłodze wysypanej trocinami i szatkowanym sianem. Brudne stoły ktoś przyśrubował do podłogi, podobnie jak zydle i ławy - i beczki, które postawiono tam, gdzie zabrakło zydli. Ogólnie czuć zapach alkoholu ludkiego, niemytego ciała i niepierwszej świeżości jadła, którego smak ktoś chce zabić dużą ilością cebuli.

Osoby: Arno, Sven, Werner, Witalis, oberżysta Drrug Leibnitz, kelnerki Anna i Bessy, wykidajło Bruno Shwartz, lampucery nie pierwszej świeżości - Magnolia, Róża i Stokrotka, wdzięczące się do tych z sakiewką, nizioł szuler Kostek, barwna zbieranina miejscowego elementu i ubogich przyjezdnych, szczury, muchy.


O ile blask boskiego Sigmara i sługi jego Cesarza oświetla całe imperium, tak w niektórych miejscach zdaje się przygasać. Tak właśnie było w Fatzkenweine, gdzie Ranald rozsiadł się swoją szachrajską dupą. Nikt nie spodziewał się tu luksusów czy niechrzczonego piwa. Wręcz przeciwnie - ludzie przychodzili tu by się sponiewierać i upodlić w towarzystwie podobnie myślących.
O dziwo z pozostałymi przyszedł Witalis, który za radą Wernera zaprowadził Kubusia do pustej stajni karczemnej i przyszedł dogadać się z karczmarzem.
Naszych bohaterów powitała nagła cisza i gościnne "spierdalać!" rzucone przez anomimowego odważniaka z głębi karczmy. Po czym wrócił gwar i przestano zwracać na nowych uwagę. Wykidajło, widząc broń spojrzał spod oka i poklepał wymownie ciężką, nabijaną gwoździami pałę, którą trzymał w pogotowiu. A wyglądał conajmniej na półogra, jeżeli coś takiego natura stworzyła.
No cóż, z jakiegoś powodu Fatzkenweine jeszcze nie spalono i nie obrabowano. Zapewne właśnie z tego.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline