Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2015, 10:46   #10
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Kier Loten

Wróciłaś do domu. W zasadzie wytańczyłaś cała drogę powrotną. Ludzie spoglądali się za Tobą nie bardzo wiedząc dlaczego tańczysz, dlaczego biegniesz, dlaczego jesteś taka szczęśliwa, ale odsuwali się grzecznie uznając, że „młode dziewczę się zakochało”.
Wpadłaś do domu z impetem

W karczmie było pełno osób, a rodzice pracowali ciężko- widziałaś, że sama wyprawa pozwoliła się obłowić w złocie, szczególnie, iż wolnych miejsc już od dawna nie było.
- Jesteś dziewczyno!- Rzucił ojciec na powitanie, zły, że nie pomagasz w kuchni. Nie potrafił się jednak wściekać długo, szczególnie, że w końcu się pojawiłaś- Idź do kuchni, trzeba talerze pomyć, później idź na zaplecze i wyciągnij poduszki, bo kilka się rozpruło i trzeba wymienić! - Dodał szybko
- Ale..Alamrtyn Błekitnooka przyjdzie! Przyjęła mnie na uczennicę!- Powiedziałaś z dumą, przekrzykując hałas. Kilka osób zwróciło swe spojrzenia w Twoim kierunku, kręcąc głowami z lekkim niedowierzaniem i kpiącymi uśmieszkami. Twój ojciec zapłoną gniewem
- Ty głupia dziewucho, nie kłam mi tutaj! Żadna potężna magini nie będzie interesować się tobą! Rozumiem, że pobiegłaś pomarnować czas, ale tak bezczelnie kłamać?!
-A…a…ale…
- Żadnych ale! Już ja oduczę ciebie kłamstwa, ciężką pracą! – Po czym zlecił masę różnych mniej lub bardziej drobnych zadań do wykonania. Nie okłamywałaś rodziców, a tu taka reakcja. Tak jakbyś nagle została największą mitomanką, było to raczej niesprawiedliwe, że nawet nie wysłuchali co masz do powiedzenia, a już wydali wyrok, już wymierzyli karę i nie chcieli za nic słuchać!
Noc minęła spokojnie i nastał kolejny ciężki dzień, gdyż kara miała trwać. Oczywiście z moralizatorskim gadaniem nad uchem na temat tego, jak bardzo kłamstwo nie popłaca.
W południe do karczmy zawitała kobieta, która wprowadziła swoją obecnością ciszę zebranych i nie użyła choćby jednego zaklęcia, by tego dokonać. Twój ojciec stał tyłem i dalej gadał, przez dobre kilka chwil, niepomny nagłej ciszy.
- Właśnie tak… Ciężka praca! Tym doszliśmy, nie łgarstwem i oszustwem! Właśnie dlatego należy ciężko pracować, by dojść do czegoś w życiu! Jak myślisz, kim byśmy byli jeśli byśmy kłamali? Kim będziesz jako kłamczucha? Jaka przyszłość cię czeka?!
- Świetlana przyszłość magini… rozumiem, że to pańska córka, ale proszę zostawić w spokoju moją uczennicę…- To był głos Alamrtyn. Uśmiechnęłaś się szeroko na widok głupiej miny ojca malującego niedowierzanie, zaskoczenie i ogólne zdziwienie!

Icarus Sepecador

Przeliczyłeś monety z występu. Ledwie pięć sztuk złota w drobniakach. No lepsze to to, niż nic, ale nie musiałeś być wybitnym matematykiem, by dojść do tego, że nie stać ciebie na pokój tutaj. Owszem, normalnie by starczyło na pokój z wyżywieniem, ale z powodu wyprawy przybyło do miasta wiele osób, ceny poszły w górę i wiedziałeś, że jeśli nie dorobisz paru groszy to nie będzie ciebie stać na pokój, a wtedy karczmarz wyrzuci ciebie, z marszu znajdując kogoś na twoje miejsce. Byłaś świadomy również, że nie będziesz miał gdzie mieszkać. Więcej jak pewny mogłeś być tego, że dodatkowe złoto się przyda. W sumie widziałaś plakat jakiś czas temu, w którym jakiś szlachcic pragnął mieć barda lub bardów na uroczystościach jakiś i dobrze płacił. Bardzo dobrze, jednak to było w Czarnystawie, dzielnicy szlachty i problemem byłoby, na dzień dobry, tam się dostać. Z tego co pamiętałeś nazywał się Von Celest. Albo jakoś tak. Inną opcją było grać nadal na dole, albo na ulicy. No i w sumie słyszałeś, że akademia sztuki tutejsza, szuka wykładowców, wtedy małe pieniądze, owszem, ale wyżywienie za darmo, kwaterunek. Ostatnio wielu szlachciców chciało się załapać jak i chłopów, może to jest wyjście?

Donagrim Silnoręki
[media]http://www.youtube.com/watch?v=YpLTcxoK7Hs [/media]
Siedzenie i czajenie się było owocne. Rzec by można było, iż bardzo owocne… Mimo hałasu, byłeś w stanie usłyszeć to, o czym rozmawiali, głównie z powodu tego, że przeczytałeś ich „ruch warg”. Znałeś ich na tyle, że wiedziałeś, że w takim miejscu będą rozmawiać w języku krasnoludzkim. No i do tego, będą rozmawiać dość dyskretnie. Dowiedziałeś się wielu ciekawych rzeczy na temat tego co się z nimi dzieje. Było oczywiste, że nie są zwykłymi uczciwymi krasnoludami, którzy nie robią nic poza siedzeniem w kuźni…chociaż to co mówili, o tym o czym mówili wskazywało, że ostatni z trójki jest gdzieś w bibliotekach? Chyba tak. Wszystkie informacje jaki uzyskałeś sprowadzały się do jednego- jadą na wyprawę i sami długo nie zabawią. Mogłeś albo podejść, albo samemu się zapisać albo w ogóle olać to wszystko, ale… Wyglądało na to, że prędzej czy później będą potrzebowali pomocy kogoś zaufanego.

Gryfin Halsem

Rozmowy były owocne. Nikt nie był w stanie tego podważyć. Zgodnie z instrukcjami udało się Tobie wykonać zadanie i to się liczyło. Byłeś najlepszy, tak ciebie postrzegano i nie mogłeś sprawić, by było inaczej. Wiedziałeś, jak się skończy to, gdybyś się pomylił, zawalił. Wracałeś zatłoczonymi ulicami „do siebie”. Mimo, iż dzień był ciężki to owocny i udany, tak dla miłej odmiany!
-Witaj medyku, jesteś Gryfin?- Zostałeś zaczepiony przez rosłego oficera w randze porucznika. Czekał ewidentnie na ciebie, przed samym wejściem do budynku, ewidentnie wiedział kim jesteś, raczej nie było sensu kłamać. Zadał to pytanie z jakiegoś przyziemnego powodu, zapewne po to by jakoś nawiązać konwersację. Zacząłeś się mu przyglądać dość dyskretnie i szybko. Zauważyłeś, że miał miecz, płaszcz, parę dokumentów zwiniętych w rulon. Pieczęcie oznaczały, że są to jakieś dekrety królewskie lub wojskowe, ale podpisane przez kogoś ważnego. Tak… - Trzeba nam kogoś, kto potrafi leczyć, jest najlepszy, a do tego jest gotowy wyruszyć na wyprawę- Mężczyzna westchnął- Przejdziecie szkolenie bojowe w posługiwaniu się mieczem, zapoznacie z regulaminem, zostaniecie awansowani na podporucznika, dostaniecie kilku ludzi. Niektórzy oficerowie pamiętają, jak ich leczyłeś i to dość nieźle. Może jednak nie rozmawiajmy na ulicy o takich sprawach?

Shana

Leciałaś nad lasem, a lot uspokajał. Był cudowny, czułaś, jak powietrze przepływa pomiędzy piórami, czułaś, jak cały lot był relaksujący. Czułaś się całkowicie wolna. To uczucie było cenniejsze, niż jakakolwiek inne! Leciałaś pozwalając oddać się widokom na lasy, na rzekę, widziałaś jak przyroda cudownie funkcjonuje na prostych, znanych każdemu chyba zasadach. Brutalnych, nikt nie przeczy, ale cudownych! Wtedy zauważyłaś drogą, stary trakt leśny, którego nikt nie używał, odkąd przeniesiono tartaki w inne miejsce. Stały tam trzy wozy, gromada ludzi oraz…Hakim! Tak, on się tak nazywał. Trzeba było przyznać, że był nadzwyczaj szybki skoro zdołał pokonać taką sporą odległość. Naliczyłaś dwudziestu ludzi, poza nim. Wozy były objuczone, wyładowane rzeczami, ale były one schowane pod plandeką. Ewidentnie rozmawiali o czymś, żywo gestykulowali, może o coś się kłócili? Samu ludzie byli ubranie w ubrania ze skóry. Tak, to było pewne, że są ubrani w skóry! Chyba pancerze ze skór, spotkałaś już się z takim odzieniem.
Zatoczyłaś koło nad nimi, nadal obserwując, oni nie zwracali na ciebie uwagi. Teraz pokazywali jakiś kierunek, kierunek bagien chyba, bardzo odległych bagien. Czy tam się chcieli udać? Możliwe. Może ten mężczyzna byłby zainteresowany dorwaniem ich? Tego pewną być nie mogłaś, w końcu walczyli o teren, a on był ewidentnie poza jego terenem! Chociaż kto zrozumie tych, którzy żyją w kamiennych i drewnianych jaskiniach, ręcznie budowanych, tak sztucznych domach?

Einar Riccetti

Szedłeś powolnym krokiem w kierunku miasta, racjonalizując sobie to co właściwie widziałeś kilka chwil temu. Byłeś pewny, że niebawem Hakim gdzieś się pojawi, to był oszust, to prawda, ale też człowiek interesu. Czuł złoto, tam gdzie mógł zarobić, znaczne sumy, tam się pojawiał. Możliwe, a nawet wielce prawdopodobne, że coś kombinuje w związku z wyprawą. Na pewno będzie chciał wykiwać masę ludzi, masę różnych, ważnych osób. Oczywiście narobi sobie wrogów, ale świat mały nie jest i wiedziałeś, że przy odpowiedniej ilości złota, ucieknie daleko i dość szybko. Zatrze za sobą wszelkie ślady i spędzi gdzieś resztę życia pławiąc się w bogactwie i śmiejąc ze swoich ofiar. Tak, czułeś w kościach, że to będzie przekręt jego życia, w wielkim stylu. Możliwe, że będzie to jedyna okazja by go dorwać i za jakiś czas wyjedzie. Będzie całkowicie bezkarny. Do tego dopuścić nie mogłeś! Jednak tak szczwanego lisa nie da się po prostu namierzyć, zabić. Na pewno miał swoich informatorów w mieście i kontakty, którym obiecał góry złota w zamian, za pomoc. Zapewne zgodzili się, nie widząc, że nigdy nie dostaną zapłaty. To nie był taki gracz, on brał wszystko- albo nic. A jeśli był w mieście i miał kontakty, to muszą gdzieś być. Wystarczy je znaleźć!
Gdy wszedłeś do miasta, zauważyłeś, że było pełno ludzi, zdawało się, że jeszcze więcej, niż gdy z niego wyjechałeś. Spoglądałeś na kolejne mijane osoby i w zasadzie każda z nich mogła być jego kontaktem, szpiegiem, znajomym. Mogła być też i Twoim. W zasadzie może dałoby się odbudować dawną chwałę i potęgę? Kto wie?

Aldan Tonomer

Dotarłeś do ogrodowych pałaców. Mogłeś przysiąc, że droga, która pokonałeś była krótsza, niż zwykle. Jednak to nie magia, lecz efekt posiadania zbyt wielu rzeczy na głowie i chęci rozwiązania ich wszystkich. Z jednej strony cała ta stal, z drugiej narzeczona, z trzeciej sama wyprawa, a z czwartej fakt, że za miesiąc będziesz miał doradców, którzy przez pół dnia będą mówić „co jest teraz najważniejsze dla dobra osady”. To będzie trudny i intensywny czas. Jednak na tym polega rola władców- by rządzić. Jeżeli będziesz rządził mądrze, będziesz miał lojalność wszystkich wokół. Sprawy wagi państwowej. Wszystkie problemy można jakoś rozwiązać. Można rozwiązać je potęgą umysłu, potęgą magii, potęgą militarną. Potęgą słow. Wiedziałeś, że odkładanie problemów na później, jak i spraw, nie sprawi, że te sprawy same się rozwiążą. Sprawisz tylko tyle, że później będziesz miał więcej rzeczy do załatwienia.
Westchnąłeś, odetchnąłeś głębiej. Wiosna zagościła na dobre. Niebawem nadejdzie lato. Usiadłeś przy stoliku, a po chwili podszedł służący wraz z kielichem oraz winem. Teraz mogłeś na spokojnie zająć się sprawami, które już teraz mogłeś ruszyć, a pozwoliłyby pozostać tutaj, w tym oto ogrodzie, przynajmniej do czasu obiadu.
Postanowiłeś zająć się poszukiwaniem idealnej kandydatki albo i dwóch dla swojej narzeczonej. Trzeb było rozejrzeć się za odpowiednim towarzystwem. Skupiłeś się i przypomniało Ci się kilka imion. Miłe kobiety, ułożone, zapewne interesujące. Takie, które w swoim towarzystwie bawią się dobrze czy to słuchając muzyki, czy rozmawiając. No i cnotliwe, a to najważniejsze! Pierwsze nazwisko to De Lange. Stara rodzina szlachecka, która przybyła zaraz po wyjącej śmierci do miasta i się osiedliła. Później była Victoria La Lema, ich ród wsławił się niszczeniem nieumarłych, choć teraz raczej porzucili ten zaszczytny obowiązek na rzecz raczej udzielania dobrych rad i sponsorowania wypraw, to swoje wnieśli. Był też stary ród Kraksteinów. Dość ponure towarzystwo, ale bardzo pobożne. Nie można było im odmówić też oddania na rzecz miasta. Ich dwie córki, Elizabeth oraz Laurencja były bardzo piękne, miłe i może za mało się uśmiechały, ale były dobrymi śpiewaczkami, były ciekawe świata i znały plotki i ploteczki- czyli to o kobiety uwielbiają najbardziej! Tak to było doborowe towarzystwo. Mogły rozmawiać o rodzinie, plotkować, dyskutować o jakże ważnych dla nich tematach. No i każdy z tych rodów posiadał własne ziemie, gdzie były chociaż małe ogrody. Kiedy ty będziesz zajęty tutaj, naprawdę czymś ważnym i istotnym, to one mogą zająć się sobą i doskonale się bawić! W sumie to już tylko trzy rzeczy pozostały do rozwiązania. Dopiłeś kielich wina, słodkiego, schłodzonego i pozwoliłeś sobie na drobny uśmiech pod nosem.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.

Ostatnio edytowane przez one_worm : 23-01-2015 o 10:50.
one_worm jest offline