Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2015, 16:29   #67
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Scully wstrzymał oddech. To znaczy już dawno, dawno temu przestał się bawić w podobne konwenanse, ale nawyki czyniły swoje. Zdawało się, że dzięki szybkiej akcji Zoły, ocalało kobieta nie dostrzegła jego oblicza. Co jeśli nie miał racji? "Hej, jestem dziwką, wpadłam na chwilę do dona włoskiej mafii i przy okazji napotkała na potwora. Wiecie, brzydki, łysy, długie zęby". Dobra, mógł sobie pozwolić na takie ryzyko.

Postanowił pomóc towarzyszce. Swój ubytek krwi uzupełnił na wartowniku zamordowanym przed drzwiami. Oczywiście nie zapomniał o zalizaniu rany. Wrócił do piwniczki i zaczął przeglądać butelki:
- No, no, nieźle. Kiedyś zabiłbym za takie zapasy - rzucił do towarzyszki. Po chwili przyłączył się do poszukiwań. W tym celu postanowił wykorzystać Douga:
- Szukaj brachu ukrytych norek - wysyczał w języku Bestii.

- Co tam mówisz? - rzucił do uwalonej krwią ruskiej. - Powinniśmy się pospieszyć. Jakby nie patrzeć nawet z Road Devilem nie poradzimy sobie z prywatną armią dona. W sumie już nas tu nie powinno być. Zabierajmy truchło i znikajmy - na poparcie swych słów pochwycił zakołkowanego pechowca.
 
ObywatelGranit jest offline