Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2015, 20:11   #18
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Podczas gdy Eryk kończył śniadanie, Winkel przepytał dyskretnie miejscowych, udało mu się nawet dowiedzieć, że ukochana Petera, z którą korespondował, nie żyje. Dowiedział się i więcej, tyle ciekawych co strasznych, aż nieprawdopodobnych, rzeczy, ale na tej jednej informacji skupił się teraz Eryk. Bo przecież to mógł być motyw. Powód, dla którego przeciętny rzeźnik mógłby szukać pomocy u niewłaściwych osób. Zakładał, że na wolności był inny nekromanta, co innego przywołać ciała innych z martwych, a co innego wyciągnąć duszę z przyjezdnego po własnej śmierci, dyndając na szubienicy. Musiał być ktoś drugi, kto wykorzystał żałobę Petera po śmierci ukochanej. Ale, wpierw musiał o ich miłości wiedzieć, a wszak oni trzymali ją w tajemnicy, jak wynikało z listu. Ktoś mógł nawet zabić ją, ażeby tylko móc omotać zrozpaczonego rzeźnika i wykorzystać do swoich celów, dając mu możliwość ponownego spotkania z ukochaną.

Jakkolwiek niewiarygodnie to brzmiało, miało sens. Pozostawało tylko pytanie, jaki był cel nekromanty? Po co potrzebował Petera? Czy miał on zaatakować ludność Weissdrachen, czy była to inicjatywa Petera, reakcja obronna? A jeśli tak, to po co? Czy to możliwe, że chciał dzięki temu sprowadzić do miasta Łowcę, lub Morrytę, i zaatakować ich, gdy pozbędą się Petera i poczują bezpieczniej? To mogła być sprawa osobista, chęć zemsty po spotkaniu sprzed laty... Teoria śmiała, lecz pozbawiona popierających ją dowodów. No i gdzie w tym wszystkim jest Jost? Jak na to wpływa jego stan? Komu pomaga, komu szkodzi? Na te pytania Eryk nie mógł wymyślić żadnej odpowiedzi.

Gdy Łowca zajął się śniadaniem, Eryk wstał i oświadczył, że uda się na cmentarz. Źle, że tamten usłyszał akurat jak mówiono o nieboszczce Elizie, jednak tym bardziej, nie było czasu do stracenia. Musiał iść i odnaleźć jej grób, teraz.

Kapłan Morra modlił się przy jednej z mogił. Z zajazdu wyszedł ponoć bez śniadania, jednak w tym przypadku nie musiał oto znaczyć, że zaraz zamierza tam wrócić. Słudzy boga śmierci bywali zaiste specyficzni, i męczeńskie praktyki nie były niczym nadzwyczajnym. Klęczał z głową przy ziemi, przez co nie można było go nazwać czujnym strażnikiem, niemniej jednak gdyby Eryk chciał wejść na cmentarz, musiałby obok niego przejść. Wpierw zdecydował się więc na oględziny od zewnątrz.

Zaczął okrążać płot od południa, i dopiero przy północnej części znalazł coś ciekawego. Nie było żadnej ścieżki prowadzącej z cmentarza do lasu, jednak wyraźnie widział ślady czyjejś obecności, i to całkiem niedawno - w nocy, albo i nad ranem. Zdawały się one prowadzić od głównej drogi prowadzącej do cmentarza, aż do tego właśnie miejsca, i kończyły się przy murku. Bauer wychylił się i zobaczył dalsze ślady po drugiej stronie. Zerknął w stronę Morryty, który nieprzerwanie modlił się z pochyloną do samej ziemi głową, i odrzuciwszy wahanie, przeskoczył murek.

Tu trawy nie było i ślady były wyraźniejsze. Dreszcz przeszedł Eryka, gdy zorientował się, że osoba ta, mimo iż w stronę grobów szła spokojnie, o tyle wracała już biegiem. W miejscu, gdzie ziemia nie była tak ubita zobaczył też, że są to ślady dziecka, może bardzo drobnej kobiety. Zaintrygowany i spięty poszedł w głąb cmentarza, w stronę starszych grobów. Intruz zatrzymał się między starymi, dość okazałymi pomnikami, gdzie na ziemi wyrysowane były grubą linią jakieś bohomazy, spośród których dało się tylko wyróżnić niedomknięte koło.

Dlaczego ta osoba tak się spieszyła? Czyżby Morryta zbliżał się do cmentarza? Ciężko wyobrazić sobie, by o tej porze mógłby to być ktoś inny. A jeśli tak, to była tu bardzo niedawno. I to koło, może miało być połączone, ale przez brak czasu... Co to jest? Nie przypominało Erykowi nic znanego z ksiąg, było zupełnie chaotyczne. Może powinien pokazać to Morrycie? Bo usytuowanie znaku, na cmentarzu między nagrobkami, było nad wyraz niepokojące. Najpierw postanowił się jednak rozejrzeć. Wiedział, że trochę to potrwa, ale musiał spróbować znaleźć grób Elizy. W karczmie mówili, że zmarłą dawno, nie wspominali, że została ożywiona, rozsądnie więc będzie założyć, że leży właśnie w tej części cmentarza, i od niej zacząć poszukiwania.

Zanim to zrobił, poświęcił jeszcze chwilę na zbadanie grobów wokół dziwnego znaku, sam malunek pozostawiając tak, jak jest. Jeśli Morryta go zaczepi, powie że zobaczył ślady odchodzące od drogi na cmentarz, a gdy nimi podążył i dotarł do murku, nie mógł się powstrzymać przed dalszym ich zbadaniem. W końcu w przeszłości był łowcą bandytów, ślady to jego chleb powszedni. Wtedy zaprowadzi go tutaj, jeśli zajdzie taka potrzeba, i pokaże to wątpliwej jakości dzieło. A kapłan może go zaczepić, bo Eryk nie zamierzał ani zakradać się między grobami, ani wracać przez murek i wchodzić z powrotem główną bramą. Za to zamierzał nią właśnie wyjść, jak cywilizowany człowiek.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline