Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2015, 20:50   #19
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Cmentarz.
Nie pierwszy, nie ostatni, jaki Jost w swym życiu widział. Chociaż... Stwierdzenie "nie ostatni" nie było aż takie pewne, bowiem Josta powoli zaczynały ogarniać wątpliwości. Coraz większe wątpliwości.

Życie ducha wcale nie było usiane różami, a jeśli już, to chyba ktoś ukradł prawie wszystkie płatki, za to pozostawił kolce długości metra blisko.
I co z tego, że jako duch, mniej więcej bezcielesny, mógł sobie nic nie robić z niektórych rzeczy, utrudniających życie zwykłemu śmiertelnikowi. Bo co tam mógłby mu zrobić - na przykład - cios mieczem, czy grot strzały. Nosa też już nikt by mu nie mógł złamać.
Że to działało również w drugą stronę - to już nie było takie korzystne. Ale - jak powiadają - coś za coś.
Był też szybszy, od przeciętnego człowieka przynajmniej, no i mógł się bezszelestnie poruszać. Jak dla zwiadowcy - same zalety.
Tylko kto zatrudni zwiadowcę-ducha?
No i komu po duchu, który nie potrafi przejść przez ścianę?
Jost skrzywił się na samo wspomnienie nieprzyjemnych wrażeń, jakie odczuł opuszczając karczmę "na skróty".


Cmentarz, jak się okazało, był zajęty.
Oczywiście nie w znaczeniu "pełen grobów". Nie wałęsał się tam również innych duch-konkurent. Jednak osoba przebywająca na cmentarzu była jedną z ostatnich, jakie Jost chciałby w tej chwili spotkać na swej drodze. Zdecydowanie nie sądził, by kapłan Morra uległ jego urokowi osobistemu. Przestraszyć zapewne też by się nie przestraszył. A kłopoty, jakie byłyby związane z jego reakcją zapewne objęłoby nie tylko Josta (a raczej jego ciało), bowiem tylko ślepiec nie rozpoznałby obcego, z którym łatwo było powiązać jego towarzyszy.
Dość łatwo mógł sobie wyobrazić niesmak kapłana, a potem zachowanie Łowcy Czarownic.
Znaleźć ciało! Spalić! Wspólników przesłuchać, potem na stos!

Jost wzdrygnął się na samą myśl, chwilowo przynajmniej rezygnując z pomysłu rozmowy z kapłanem Morra i postanawiając nie pokazywać mu się na oczy.
To ostatnie powinno być dość proste, bowiem Morryta wydawał się być pogrążonym w modlitwie i nie rozglądał się dokoła, klęcząc przy jednym z wielu świeżych grobów.
Albo ostatnio zginęło tu wiele osób, albo też prawdą była historia o wielu trupach, co to się wygrzebały ze swych grobów na wyzwanie nekromanty i mieszkańcy urządzili im ponowny pogrzeb.
To ostatnie sugerował wygląd większości nagrobków - na pierwszy rzut oka starych i zdecydowanie nie pasujących do świeżego, żółciutkiego piasku.
Jeśli kapłan ma zamiar się modlić przy każdym grobie, to raczej zajmie mu to nieco czasu, dając Jostowi tym samym okazję na obejrzenie cmentarza i czas do namysłu.

Nie trzeba było mieć oczu orła, by dostrzec, iż prócz Josta na cmentarz zawitał jeszcze jeden gość.
Jeśli Jost dobrze pamiętał, nigdy i nigdzie nie było zakazów wchodzenia na cmentarze - w środku dnia. Nawet jeśli na owym cmentarzu znajdował się kapłan Morra. Cóż zatem skłoniło Eryka, by miast wejść otwarcie na cmentarz, bramą, jak na porządnego człowieka przystało, kombinował, jak się dostać na cmentarz drogą, można by rzec, okrężną.
Bał się kapłana Morra? Eryk?

Zaskoczony nieco jost obserwował przez chwilę i Eryka, i Morrytę, po czym - schylony, pod osłoną otaczającego cmentarz murku - ruszył w stronę, gdzie Bauer przeskoczył przez murek.
Jost takich problemów nie miał.
Jedną z zalet duchowego (uduchowionego?) ciała było to, że byle murek nie stanowił dla niego większego problemu. Wnet też znalazł się obok Eryka, który z wielkim zainteresowaniem przyglądał się jednemu z grobów.

- Co w tym jest ciekawego? - spytał cicho. - W tym grobie i tych rysunkach?
 
Kerm jest offline