Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2015, 21:56   #20
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
- Nawet oporu nie stawiał. Jakby ciul cieszył się z tego... tak się jakby uśmiechnął łypiąc do czarnego nieba nim zadyndał... I nogami nawet nie wierzgał... - usłyszał Arno przysłuchując się zdobywaniu informacji przez Berta.

Nie spodobało mu się to. Nie, żeby Hammerfist był specjalistą od wieszania. Nie, żeby widział takich sytuacji dziesiątki. Pamiętał jednak jak wyglądało wieszanie w przypadku Thomasa Bauera. Co prawda nawet w wieszaniu były dwie szkoły: zrzucić z wysokości, a wtedy śmierć jest szybka lub stosunkowo delikatne opuszczenie i delikwent nie odchodzi z tego świata do krain Morra zbyt prędko.

Jednak zachowanie Petera było dziwne nawet jeśli powróz złamałby mu kark. Nie znał człowieka, który cieszyłby się z powodu zawiśnięcia. Nie mówiąc już o samych nawet drgawkach pośmiertnych.
Zupełnie jakby chciał być powieszony...

Khazad natychmiast podniósł się z siedzenia i wyszedł. Wiedział gdzie ma szukać nieboszczyka. Widzieli go przybywając do tej nędznej mieściny jak dyndał sobie spokojnie.
Był tam przez cały czas jako przestroga dla wszystkich mających zamiar pójść w jego ślady.

Stał z założonymi rękami wpatrując się z ciekawością w wiszącego na belce umrzyka. Oczywiście nie mógł po prostu go odciąć nawet jakby znalazł na to sposób, a miał ochotę na dokładniejsze przyjrzenie się ciału. Może w trupie tkwi odpowiedź na zmartwienie Josta i odpowiedź na wątpliwości.
Jeśli nawet były na nim jakieś wskazówki, to z tej odległości ich nie zobaczył. Zwłoki nie wyglądały nawet dziwnie. Śmierdział, miał wydziobane oczy i stał się pożywką dla robali jak na porządnego umrzyka przystało.

Nagle khazad wzdrygnął się wykręcając twarz jak mokrą ścierkę w odpowiedzi na myśl, która mu przyszła do głowy. Zdechły nekromanta nie mógł przecież chcieć przenosić się do ciała Josta. Absurd. Miał taką nadzieję, jednak Hammerfistowi nie przychodziło inne wytłumaczenie dla wyjścia Josta z własnego ciała.

- Nieszczęśnik ów był kim? - zagaił przypadkowego przechodnia wskazując na umarłego.

- Peter, rzeźnik. Nekromanta. - przechodzień splunął na szafot.

- Tfu! - splunął khazad szybko robiąc znak Sigmara.
- Słusznie dynda zatem. Pomocników żadnych jako żyło jeszcze mu się nie miał nadzieję mam… - powiedział ze skrzywioną miną kręcąc głową.

Mężczyzna popatrzył I zamrugał.
- Hę?

- Że więcej plugawców nie było takich. Pomocników nawet obrzydliwych typa tego - wskazał na wisielca.

- Byli. - potrząsł głową starszy jegomość. - A jakże nie, jak tak?

- Plugawe cholery… Ale jako tylko najbardziej z nich paskudny wszystkich na stryczku zadyndał, to i we strony wszystkie pewnie czmychnęły i nie wiadomo gdzie nawet, nie? Myślą niespecjalnie przyjemną jest, że za rogiem czyhać mogą - obejrzał się Arno.

- Wszystkie cholery już śpiom z powrotem. - dziadek poklepał krasnoluda po głowie. - Nie lękaj się synku. Już się nimi kapłan Morra zajął.

- Dobrze to, że człek prawy zjawić się raczył i zatłuc na Sigmara chwałę. Bliscy tego tu, znajomi jacyś albo zamieszanymi przez chaos w tym ciele aby jednak nie byli? Bo to chaos tak z ludźmi wyprawiać wbrew woli nawet może ich. Podobnież.

- Taaaak. Bliscy też. Wszystkie tutejsze były. I kilku podróżników chyba też. Nawet kapłan Vereny jeden co tu został już na zawsze złożony, gdym był taki młody jak ty.

- Dobrze to bardzo stało się - pokiwał głową Hammerfist.
- Nic zatem groźnego już nie ma tu zdaje się. Chociaż… - zamyślił się na chwilę.
- Miejsc jakich wystrzegać mam się, coby z chaosem, tfu, tego tam nic do czynienia nie mieć? Coby Sigmar nawet nieprzychylnym okiem nie spojrzał!

- Dom Petera kazali omijać i nie wstępować. A ja, na cmentarz długo nie pójdę, chyba, że mnie tam na desce zaniosą. - machnął ręką. - A co Młotodzierżcy miłe to lepiej ojca Choliebka zapytać. - wskazał w kierunku cmentarza, gdzie w końcu miasta stała niewielka, w porównaniu do tych, które Arno widział w dużych miastach, świątynia.

- Prędzej czym pójdę tam kapłana poradzić się i Sigmarowi podzękować za ze świata tego niegodziwców zdjęcie. Omijać zatem Petera dom i cmentarz. Zapamiętać muszę. I miejsca rytuałów plugawych odprawiania innego nie było poza tymi?

- A być mogły? - dziadek wybałuszył oczy. - Powiedzieć o tym trzeba łowcy jak się na tych rytułach znasz.

- Broń Sigmarze! Nie na głowę moją o rytuałach wiedza jakaś. Nie wiem nic i wiedzieć nic nie chcę na temat ten, coby chaos przypadkiem nie przelazł na osobę mą. Z obawy przed miejscami tymi pytam jedynie spotkać nie chcąc ich - Arno zrobił ponownie znak Sigmara.

- Nich Sigmar strzeże. - stary rolnik pożegnał się i poszedł gdzie szedł.

- Niech strzeże - pożegnał się Arno, gdy nagle zauważył , że obserwował go bawiący się z dziećmi Igor.
Khazad zmarszczył brwi i ruszył do świątyni Sigmara.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline