Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2015, 16:48   #604
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
No i się zesrało... - skwitował kwaśno, kiedy głośne chrupnięcie kruszonej skały dobiegło spod jego ciężkiego buciora.

Szczurze popiskiwania i szczekliwe komendy poniosły się echem po jaskini, wywołując poruszenie wśród zielonoskórych na górze. Śpiący dotąd thagorraki podnieśli się błyskawicznie i niemal od razu rzucili w stronę krasnoludów. Wyglądało jednak na to, że ranni w tunelu nie zostali odkryci. Tuż obok Thorvaldssona z wizgiem przeleciał bełt wystrzelony z kuszy, a nagły ból w udzie zwiastował trafienie kolejnym. Rzut oka na ranę potwierdził na szczęście, że nie była ona głęboka.

- Szykować się! Kusznicy wroga na wprost! - Zawołał, chcąc ostrzec towarzyszy w korytarzu. Sam poderwał rusznicę do ramienia i wypalił w kierunku jednego z nich, ale spudłował. Ktoś, chyba Thorin, coś krzyczał, wydawało mu się, że dobiegł go też głos Dirka i Kyana ale po strzale dzwoniło mu w uszach i nie słyszał dokładnie.

Zwarli się ze skavenami tuż po tym, jak z tunelu zostały wystrzelone pierwsze pociski i dobiegły krzyki w obcym, z pewnością nie khazadzkim języku. Jeden z dwóch rzuconych w pierwszego przeciwnika toporków zhufbarczyka co prawda trafił, jednak odbił się od pancernej płyty okrywającej thagorraki.

Błyskwicznie chwycił za morgensztern i przepuścił atak na dzierżącego tarczę oraz tasak przeciwnika. Z drewnianej osłony posypały się wióry, a ten zrewanżował się celnym ciosem, który zgrzytnął o kółka kolczugi nie czyniąc szkody krasnoludowi. Kolejna kombinacja ciosów ze strony Detlefa zakończyła się efektownym grzmotnięciem szczuroludzia w łeb i powyginaniem żelaznej osłony prawego ramienia. Skaven tylko chlusnął krwią z rozbitego pyska, jednak nie zamierzał rezygnować - przed nagłym ciosem tasaka na wysokości głowy khazad szczęśliwie zasłonił się puklerzem, a kolejny wymierzony w korpus sparował bez większych trudności.

Niestety do walki z wojownikiem pochodzącym ze Zhufbaru włączył się kolejny thagorraki. Uzbrojony w dwa tasaki był nieco lżej opancerzony, stawiając swobodę ruchów ponad ciężkie płyty pancerza. Pierwszy z dwóch ciosów został zbity na bok, jednak kolejny doszedł celu uderzając silnie w klatkę piersiową. Mocna krasnoludzkiej roboty kolczuga wyhamowała ostrze tasaka, który w konsekwencji nie zdołał spenetrować skórzanej kurty.

Odpowiedź Thorvaldssona była natychmiastowa. Brzęknięcia o pancerz świadczyły o celnych ciosach w korpus i jedną z łap. Skaven broczył z coraz większej ilości ran i zdawał się słabnąć. Jego wściekłe ataki nie były już tak precyzyjne i krasnolud z łatwością ich unikał bądź parował. Nagle do walki włączył się Dirk, który szybkimi pchnięciami miecza szczuroludzia posłał go na ziemię.

Thagorraki z dwoma tasakami zawzięcie nacierał na Detlefa. - Pomóżcie Khaidar! - Ten zawołał dostrzegając, że Ronagaldsdottir jest w poważnych tarapatach. Riposta krasnoluda i od jego korbacza odrywają się świeże krople krwi po celnym uderzeniu prosto w pierś - przeciwnik ustał, chociaż jego ciosy straciły na sile i Thorvaldsson pewnie je parował. Z boku włączył się Grundi i ranił przeciwnika, któremu odeszła już chęć na dalszą walkę i wyraźnie szykował się do ucieczki. Korbacz zhufbarczyka złamał go w pół i rozbił czaszkę rozchlapując wokół fontannę krwi. Cios był tak mocny, że z trudem udało mu się wyszarpnąć broń, co wywołało wiązankę przekleństw z ust brodacza.

Do jaskini wpadło kilku zielonoskórych. Twarz Thorvaldssona wykrzywiła się w gniewnym grymasie.
- Khaidar i Thorin do tyłu! Thorgun i Dorrin - naparzać do nich ile wlezie! Reszta równać szyk! Huran - pomóż! - Zawołał, wskazując biegnące ku nim stwory. Orkowie rozdzielili się na dwie grupy - jedna atakowała krasnoludów, a druga goniła uchodzących skavenów. - Dwie grupy! Pierwsza - ja, Ergan i Dirk! Druga - Grundi, Kyan i Huran! Ja i Grundi zatrzymujemy ich, reszta napierdala z boków! Zabijmy tych dwóch i zajmijmy pozostałymi. Na pohybel zielonym skurwysynom!

Bliższy z orków biegł ciężko w stronę Thorina. Dwukrotnie większy od khazada samą swą masą mógł zmieść medyka z drogi. Detlef poderwał się do biegu zamierzając przeciąć mu drogę. - Grundi, rusz dupę! - ponaglił Fulgrimssona, który ruszył na zbliżającego się olbrzyma i dobrze wymierzonym ciosem rozwalił mu łeb.

W tym czasie Thorvaldsson wyminął walczącą dwójkę i z rozpędu wbił się w następnego zamierzającego się na Ergana. Zielonoskóry wyskoczył w górę i z impetem opadł, dodając do siły ramion również masę ciała. Krasnoludzki morgensztern ze zgrzytem wbił się w pancerz na brzuchu orka, który stracił równowagę i przewrócił się na ziemię. Próbując wykorzystać przewagę wysokości zhufbarczyk natarł na niego, jednak całkiem zręcznie podnoszący się goblinoid zdołał uniknąć trafienia.

Stojacy już pewnie na nogach zielonoskóry skupił swą uwagę na przebiegającym obok Dirku, co skrzętnie wykorzystał Thorin - jego topór rozpłatał orkowi ramię sprawiając, że wypuścił tasak z dłoni. Osaczony nie zdołał długo bronić się przed khazadami i umarł z korbaczem Thorvaldssona pomiędzy żebrami. Tym razem upadające ciało martwego wroga wyrwało trzonek broni z dłoni Detlefa.

Rzucił okiem na sytuację. Wyjątkowo rosły i niosący ozdoby w postaci czaszek różnych humanoidów ork rycząc i rozchlapując ślinę dookoła wiązał walką sporą część oddziału. Co chwila dzwonił pancerz któregoś z khazadzkich wojowników po mocarnym ciosie wielkoluda, samemu krwawiąc z wielu ran. Dopiero cios szponami mocowanymi do pancernej osłony ramienia thazora zakończył jego żywot przebijając czerep na wylot.

Było po walce.

Ostatni z orków uciekł, bądź pognał za którymś ze skavenów. Detlef polecił mieć baczenie na otwór w suficie i wszystkie tunele z wylotami na poziomie dna jaskini. Thorin w tym czasie zwyczajowo zajął się łataniem nowych ran i marudzeniem o braku opatrunków i leków. Thorvaldsson nie odniósł większych obrażeń, nie licząc skaleczenia po bełcie i kolejnej porcji siniaków i zadrapań, zatem ruszył pomiędzy zalegające wszędzie ciała zielonoskórych i thagorraki.

Nie znalazł wiele - zniszczona krasnoludzka kolczuga mogła służyć jako materiał do naprawy uszkodzonych pancerzy, natomiast srebrną broszę wysadzaną masą perłową i kilkoma perłami dorzucił do sakiewki z precjozami do sprzedania. Topornej broni orków i skavenów nawet nie ruszał, chociaż wskazał kusznikom zasobniki skaveńskich strzelców do uzupełnienia amunicji. Całą resztę prymitywnych ozdób i innego wyposażenia pokonanych wrogów zignorował, gdyż nie stanowiła żadnej wartości.

Okazało się, że Kyan odnalazł napoczęte przez orki i skavenów mięso niedźwiedzia jaskiniowego, a także zameldował o odkryciu nory dużego węża. Brakowało im prowiantu, dlatego wraz ze zwiadowcą i postanowił zorganizować świeże mięso. W czasie, gdy niektórzy zajmowali się porcjowaniem resztek niedźwiedzia, oni przygotowali przynętę w postaci uwiązanego liną do sterty skał truchła skavena, którego następnie podrzucili pod wylot nory. Gdy tylko gad wystawi łeb i poczęstuje się szczurzyną ostrzelają go z kusz i dobiją. Wuj Detlefa mówił kiedyś, że węże smakują jak drób. Thorvaldsson miał nadzieję dzisiaj się o tym przekonać.

Gdy tylko załatwili sprawę prowiantu zaczął rozważać wybór dalszej drogi. Niestety Huran i Thravarsson nie bardzo mieli pomysły, który z korytarzy może prowadzić na powierzchnię. Detlef musiał zdecydować sam i mieć nadzieję, że wybierze właściwie. Południowo-wschodni tunel okazał się być ślepy, odrzucił też dwa znajdujące się na poziomie dna jaskini - prowadziły w dół, a oni chcieli iść w górę. Pozostały dwa - jeden na południowym zachodzie i jeden na północnym wschodzie. Wybrał ten drugi, bo był bliżej szczeliny, którą wpadało do jaskini światło dzienne.

Przypominając o pilnowaniu tuneli i pozostawiając dowodzenie w rękach Grundiego razem z Kyanem ruszyli północno-wschodnim tunelem, by potwierdzić wybór właściwego kierunku. Powierzchnia powinna być kilkanaście metrów wyżej - oby szybko trafili do wyjścia.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline