- Dawno tam nie byłem, chyba pół życia na trakcie już spędziłem- odpowiedział Wolf na pytanie Thurina. - Ale com się dowiadywał, zanim do tej nieszczęsnej karawany się dołączyliśmy, to świetnie sobie radził do tej pory. Nic dziwnego wszak, bo to człek boży, co o swoich ludzi dba, a nie własne interesa. To pod nim miałem swój chrzest bojowy, a kto wie, czy bym nie został tam na służbie, gdyby nie przepowiednia...
Eisenhauer machnął ręką, po czym zaczął zbierać manatki. Nie czas był teraz na pogaduszki, musieli ruszać. Pożegnał się z zielarką w krótkich, żołnierskich słowach, dziękując za opiekę medyczną i pomoc jaką do tej pory okazywała. Wolfgang był jednak zadowolony, że się rozdzielają, jeden czarujący Felix wystarczy, stężenie magii powinno się ograniczać.
- Możemy zajść do tej studni, skoro po drodze, choć pewnie będzie z tego tylko więcej kłopotów. W końcu jakby to było takie proste, to ktoś już by go wziął i sprzedał, nawet za grosze. |