Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2015, 09:36   #681
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Karl, Lotar, Youviel

Rozmowa z Dwalinem

Elfka nie gorzej pobliźniona niż krasnolud popatrzyła na ludzi. Żaden z nich nie kwapił się aby zadawać pytania. Karl taki chętny był wcześniej do przesłuchiwania i torturowania.

- Cały dzień był taki czy praca go tak wykończyła? - zapytała z westchnięciem Yoviel. Nie znała realiów codziennego życia khazadów, nie chciała nawet ich przesadnie poznawać. Nie była też od zadawania pytań, a od celnego strzelania.

- Od dłuższego czasu tak się zachowywał. Bywały lepsze dni, ale rzadko się ostatnim czasem zdarzały. Raczej stał się typem marudy i ponuraka - odparł

- Był jakiś powód? Coś się zdarzyło? - kontynuowała niechętnie kobieta.

- Nic. Właśnie nic. Po prostu jakby go znudziło to wszystko. To było dziwne. Z czasem popadał w coraz większą melancholię, znudzenie. Ciężko to nazwać - odpowiedział Khazad.

Lotar, który przesłuchania lubił tak samo, jak jadowitego węża w bucie, nie bardzo wiedział, jakie zadawać pytania. jednak, mimo wszystko, w końcu postanowił dołożyć swoją cegiełkę.

- Czy rozmawiał ostatnio z kimś spoza waszego grona? - spytał.

- Kupcy. Jeśli nie pracował, nie pił to siedział z kupcami wysłuchując ich historii o świecie, które zwiedzili - padła odpowiedź.

- Imiona? Czy byli to różni? - dorzuciła elfka.

- Różni..Nie znałem ich - odparł -Kazrik po prostu wspominał, że usłyszał to, czy tamto..Bez konkretnych, czy powtarzających się osób...

- Ludzie to byli, czy także krasnoludy? - Lotar dodał kolejne pytanie. - Wszyscy, czy jakiegoś konkretnego kaju?

- Ludzie głównie, choć i elfy się zdarzały. Nie. Nic konkretnego. - padła odpowiedź.

- Szkoda. Miałem nadzieję, że wielu takich z Arabii - powiedział Lotar. - A czy czasem nie wspomniał o tym, że chciałby wszystko zostawić i wyjechać gdzieś daleko?

- A to bo raz. Ciągle bujal w obłokach. A to chciał Estalie czy Tilee odwiedzić. Żona, dziecko niestety go tu trzymały. Chciał zwiedzać świat. Marzyciel. Teraz to co najwyżej odwiedzić może zaswiaty. Gazul go osądzi - odparł zimno krasnolud.

- Gazul wymierzy vengryn (sprawiedliwość, zemstę), nie mniej opowiedz nam o tym kim był kiedyś, o jego czynach i życiu nim się to stało. - zapytał Karl chcąc najpierw poznać tego kogo mieli zamiar poznać bliżej. Często klucz leżał w przeszłości, a zmiana niejednokrotnie jest niewidoczna gdy zasłonięta emocjami.

Khazad zaczął po chwili snuć opowieść o tym jak się poznali, o tym jak to od małego Kazrik sprawiał kłopoty czy też o jego planach wyruszenia w daleką podróż. O tym jak lubił przesiadywać w karczmach i pić, grać w kości, czy po prostu marzyć o tym jak się stąd wyrywa. Syn kapłana nie grzeszył ani odwagą, ani religijnością. Był bystry, dość przebiegły jak na krasnoluda, i miał dobrą gadkę. Miał mało zalet, a dużo wad. Zbyt wiele jak na krasnoluda.

- Domyślacie się skąd mógł wynieść te wady? Z kim z chęcią się kontaktował, z kim przebywał?

- Gdy nie pił, to uwielbiał słuchać kupców, żeglarzy o dalekich krajach. Nie był to ktoś stały, raczej szukał tych którzy mają coś ciekawego do powiedzenia. Pochłaniał wiedzę, chcąc kiedyś swoje marzenia przekuć w czyn. Pasjonowało go życie poza granicami miasta... - padła odpowiedź.

“Ciekawość jest pierwszym krokiem do zasprzedania duszy mrocznym potęgom” Przypomniał sobie Karl słowa swojeo mistrza. Nie sposób było się z nimi nie zgodzić.
- Gdzie ich najczęściej słuchał? Gdzie bywał? Czy kiedykolwiek wspominał o jakimś prezencie, darze od swoich kompanów podróżników?

- Niestety nigdy nic nie dostał. Co najwyżej to prędzej już mógł wygrać, ale on w tych względach był bardzo skryty. Port, karczmy, stragany - tam ich możecie znaleźć - rzekł Dwalin spokojnie

”Najokrutniejszym ze wszystkich darów chaosu jest wiedza. Wiedza zabija wiarę, rozbudza ciekawość, zabija duszę” Słow mistrza Varthasa mimowolnie brzmiały w głowie niegdysiejszego asystenta.
- Opowiedzcie nam, jeśli możecie, o ostatnim tygodniu. Czy coś w jego zachowaniu, ruchach oprócz pogorszenia nastroju rzucało się w oczy? Każdy, najmniejszy szczegół, każda reakcja jest ważna. - kontynuował ze spokojem cyrulik

- Właściwie to wszystko. Każdego kolejnego dnia wydawał się być coraz bardziej markotny, coraz bardziej zmęczony i jakby myślami gdzie indziej. Ciągle rozdrażniony, nawet nerwowy zaczął się robić. Ostatnie trzy dni to melancholia, która go totalnie opanowała i wywoływała w nim jakąś frustrację. Nie umiem tego opisać, ani nie rozumiałem. Czasem mamrotał coś do siebie, ale nigdy nie zwracałem na to uwagi. - rzekł.

- To mamrotanie… ta melancholia i nerwowość. Czy nasilała się na konkretne bodźce? - zapytał Heinhopf wspominając kolejne słowa mistrza o skażeniu duszy i wyniszczającym wpływie na psychikę.

- Nic konkretnego na co bym zwrócił uwagę..Po prostu każdy dzień był gorszy - smutek wdał się w głos rozmówcy.

- To naturalne, często nie zauważamy zmian wierząc, że nastaną lepsze dni - odpowiedział Karl z lekką nutą ciepła po czym kontynuował - Pamiętasz może, nim troska zaczęła dręczyć duszę by z kimś rozmawiał, wymieniał się poglądami, lub by gdzieś się udawał?

Nastąpiło zaprzeczenie ruchem głowy. Choć po chwili nastąpił lekki błysk w oku:
- Kilka tygodni, może miesięcy temu nastąpił taki zwrot. Myśleliśmy, że Gael znowu go ciśnie o te wyjścia na piwo, czy mały mu żyć nie daje. Tylko z czasem zamiast lepiej, robiło się gorzej. Ale skoro mowa o duszy, to nim się z nami pożegnał owego wieczora, wspomniał że pomodli się za nas - zaśmiał się grubo lecz nie widząc po was tego samego zaczął tłumaczyć - Ojciec Kazrika jest kapłanem, a ironia losu jest taka że jego syna to siłą trzeba było zaciągać do świątyni. Modlić się? Jak on nawet nie wie pamięta jak to się robiło..Oszalał. Mówię wam, oszalał.

Karl się zamyślił. Obrazek rozbity na drobne części powoli układał się w całość, jednak wciąż brakowało wielu jego części i nie sposób było odczytać całości.
- Dziękuję Tobie za Twoje słowa, czuję, że jesteśmy bliżej poznania prawdy. Nie mniej muszę się zastanowić. W tym czasie może moi towarzysze będą mieli jakieś pytania.

- Szkoda, że nie pamiętasz, w jakich okolicznościach nastąpił ten, jak powiadasz, zwrot - powiedział Lotar. - Ciekaw jestem, czy wtedy, faktycznie odwiedził świątynię - powiedział bardziej do siebie, niż do ich rozmówcy. - Podał może powód takiej decyzji? Tego, że się musi pomodlić? - spytał.

- Nie. Śmieliśmy się, że idzie pomodlić, zanim mu Gael tak przypieprzy że mu zęby powybija. - odparł z lekkim uśmiechem - Było to mamrotanie pijanego, które nie wzięliśmy na poważnie. A szkoda - zadumał się Dwalin.
 
Kerm jest offline