Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2015, 22:37   #682
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Gomez, Wolf (Logi)

- Pięć piw? - zdziwił się Gomez, zaczynając przesłuchanie trochę od dupy strony - Zawsze był taki cienki w piciu?

Krasnolud się zastanowił i pokręcił głową.
-Kiedyś to potrafił i tuzin wypić i dać po mordzie komuś. Ostatnie tygodnie wyraźnie były dla niego gorsze. Przy ośmiu się zataczał i bełkotał tak, że nikt go nie mógł zrozumieć. - padła odpowiedź.

- W karczmie gdzie ostatnio bywaliście, nic się nie zmieniło? - nożownik drążył temat, bo być może ktoś Kazrika przytruwał - Bywalcy ci sami? Obsługa taka jak zawsze?

-Tak. Z reguły. Wiadomo ostatnio sporo przyjezdnych, ale nikt kto by się jakoś specjalnie rzucał w oczy - odparł krasnolud.

- Rzekłeś że ostatnie tygodnie były dla niego gorsze - podjął pałeczkę rycerz - Wiesz dlaczego? Był bardziej zmęczony? Narzekał na coś? Był przygnębiony lub dzielił się jakimiś obawami?

- Wydawał się być ciągle zmęczony. Wszystko go drażniło. Stracił poczucie humoru. Narzekania na życie, chęć odkrywania świata to wszystko zaczęło przybierać na sile.- rzekł odpowiadając.

- Nie słyszałem o nim wiele dobrego - zdziwił się Wolf. - Jak on znalazł kobietę? Taką o której z kolei słyszałem same dobre rzeczy.
Wśród ludzi nie byłoby to niczym dziwnym. Lecz rycerz słyszał że u khazadów kobieta jest niczym skarb. Co dokładnie za tym szło, pozostawało wciąż tajemnicą.

Śmiech. Pusty śmiech rozległ się po pokoju.
-Właściwie to nikt z nas nie wiedział. Gael miała do niego słabość, i chyba ta jego marzycielskość, poczucie humoru, które niegdyś miał..to chyba ją ujęło. - odrzekł

Wolf milczał chwilę zanim podjął rozmowę.
- Miał rywali? Względem Gael. Kogoś kogo dziewczyna odrzuciła dla niego?

Zaprzeczenie ruchem głowy.

- Wspomniałeś że Kazrik często spędzał czas z kupcami i marzył o podróżach. Powiedz no… był ktoś z kim Kazrik spędzał najwięcej czasu? Zwłaszcza w tych ostatnich dniach?

-Nie było nikogo takiego. Po prostu kupcy. Nigdy nam nie wspominał o kimś, kto by tu dłużej zabawił. Głównie Ci, którzy żeglowali do odległych krain jak Kislev, Arabia, Estalia.. - padła kolejna odpowiedź.

Wolf postanowił złapać się innego tropu.
- Wróćmy do tego wieczora w karczmie. To rzeczywiście zaskakujące, że po pięciu kulfach ale Kazrik tak bardzo osłabł. Mocno się zataczał jak wychodziliście?

- Nie jakoś bardzo. Bywało gorzej. Choć faktycznie wyglądał na mocno znużonego, czy podpitego. W pewnym momencie myślałem że mu zimno nawet, bo gdy odchodził to opatulił się mocniej płaszczem i objął się rękoma. Tu pogoda jest ciągle taka sama.. No ale, może to przez alkohol więc nie przejąłem się tym zbytnio - odpowiedział.

- Mimo to… Kazrik musi być krzepki. Gael podobno ma ciężką rękę, ale nie dała rady pijanemu. Był najsilniejszy z waszej czwórki?

-A w życiu. Gael faktycznie miałą ciężką rękę. Jak mu kiedyś...to normalnie limo przez miesiąc nosił - zaśmiał się Dwalin -Może nie spodziewała się że coś takiego może on zrobić.. - odparł z widocznym smutkiem w oczach.

- Rzeknij, nie dolewaliście mu spirytu do tych kufli? Nie mogę uwierzyć, że wypiliście więcej od niego, a okazał się… jak to Gomez określił… cienki w piciu. Kto podawał te kufle?

- A w życiu. Gael jakby się dowiedziała, to by i nam ryje obiła, a żony by jej pomogły. Co jak co, ale takich rzeczy się nie robi towarzyszowi - rzekł groźnie

Rycerz pokiwał głową.
- Ano - przytaknął. - Więc po tych pięciu piwach ruszył do domu? Daleko miał? Zdążyłby wytrzeźwieć?

-Daleko? No Panie, żartuje Pan. Może Barak jest duże, ale bez przesady..Dwie sekcje do pokonania i jest na miejscu - rzekł krasnolud.

- Cofnijmy się trochę. Mówiłeś że do karczmy poszliście po pracy. Nigdy nie byłem w kopalni… macie tam na siebie oko przez cały czas? Widziałeś Kazrika podczas roboty? Przerwy spędzał z wami, czy gdzieś się wymknął?

- Z nami cały czas pracował. Nawet obiady razem jedliśmy. W grupie raźniej jak to mawiacie.. - lekki śmiech -Akurat ja, Kazrik i Dwalin i często Logi pracowaliśmy przy jednym z wyłomów, więc każdy na każdego zawsze ma oko. - padła odpowiedź

- Powiedziałeś że Gnarok poszedł do jakiejś damy… a przynajmniej tak podejrzewasz. Nie ma jeszcze żony?

-Nie. On raczej wolny strzelec. Nie w głowie mu amory, rodzina.. - zaśmiał się Logi -W porządku z niego chłop, ale jemu marzy się wojaczka..Teraz nadchodzi wojna, więc może.. - nie dokończył, jakby było wiadomo o co mu chodzi.

- Jak długo się wszyscy znacie? Pewnie od urodzenia… ale zawsze byliście w dobrej komitywie? Mówię tu o całej czwórce.

-Znamy się no z dobre czterdzieści lat.. Nasi ojcowie się znają, i ich ojcowie.. Czasem się nie zgadzaliśmy, ale jak trzeba było, jeden dla drugiego gotów był oberwać.. - odparł dumnie krasnolud.

- Słyszeliście jakieś plotki, albo może sami byliście świadkiem jakoby ktoś złorzeczył Kazrikowi? Albo ktoś chciałby go ukarać za jego… za to jak się zachowuje?

- Nie. Nigdy nie było czegoś takiego. Może nie zawsze się kochamy, a krasnolud jeśli ma wystąpić przeciw drugiemu zawsze zrobi to honorowo. Musicie spojrzeć inaczej na nasz świat. Dla nas dane słowo, przysięga jest czymś świętym. Plama na honorze, jest czymś strasznym - rzekł poważnie Khazad.

- Rozumiem. Kazrik skarżył się wcześniej na jakieś zaniki pamięci? Stawał się nieobecny? Robił coś wbrew swoim normalnym zwyczajom?

- Nie skarżył się jeśli chodzi o pierwsze pytanie. Tak, faktycznie zdarzało mu się odpływać ale zwalaliśmy to na karb, tego że lubił marzyć.. - wzruszenie ramionami.

- Odpływać? - Wolf spojrzał na Gomeza ale widząc że nożownik nie kwapi się, żeby podjąć temat wrócił uwagą do krasnoluda. - Postaraj sobie przypomnieć te momenty. Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat?

- Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Po prostu od tak. Czasem zdarzało mu się, a ostatnio coraz częście, popadać w zadumę bez wyraźnego powodu - krasnolud odparł nie za bardzo wiedząc do czego Wolf dąży.

- A co z napadami agresji? Miewał takie? Podczas bójki bywało że ciężko go było oderwać od kogoś?

- Zdarzało się, choć w większości przypadków trzeba mu było ratować skórę. Bił się nieźle, ale to wynikało raczej z jego szybkości niż siły. Nie był mocarzem. Nigdy nie wygrał z żadnym z nas na rękę..a my też jacyś mocarni nie jesteśmy - padła odpowiedź.

Wolf zamilkł zastanawiając się nad kolejnymi pytaniami. Czuł że błądzi po omacku, a gdy myślał że już ma trop, kolejna odpowiedź krasnoluda utwierdzała go w przekonaniu, że nie zbliżył się nawet o krok od rozwiązania tej zagadki. Może zagadki w ogóle nie było? Może w istocie Kazrik wpadł w szał i zamordował swoją rodzinę?
Rycerz opuścił spojrzenie na dłonie Logiego. Coś mu nie pasowało. Rozmówca miał dłonie typowego górnika. Zniszczone pracą zakończone brudnymi paznokciami. Z opisu Galvina wynikało, że Kazrik miał dłonie starte, ale paznokcie miał czyste. Coś tu nie pasowało.
- Zaraz wrócę.
Wstał i przeszedł się do innych pokoi, by sprawdzić to u pozostałych towarzyszy Kazrika. Po niedługim czasie powrócił.
- Widzieliśmy dzisiaj Kazrika. Jedna rzecz zwróciła naszą uwagę Logi. Wy macie dłonie górników. Wyraźne spracowane. Jego dłonie zaś są owszem starte, ale czyste. Mówiłeś że mieliście na siebie oko w pracy, ale nie wspominałeś żeby unikał roboty. Jak to zatem jest?

Krasnolud spojrzał się groźnie na Wolfa i fuknął:
-Coś sugerujecie człecze? A co ja jego matką jestem… - odparł groźnie

Wolf zmrużył oko.
- Nic nie sugeruję - odpowiedział spokojnie. - Skoro nie wiecie, to trudno. Powiedzcie coś więcej o tym długu który Kazrik miał u Siwego Zębacza. O jakiej kwota mowa?

- Sto karli - padła odpowiedź - Ale jak to się wyda, to… - nie dokończył swojej groźby. Przesłanie było jasne.

- Fiu sporo tego - zdziwił się Gomez - Dług, czyste rączki, odpłynięcia, wygląda jakby Kazrik lubił przyćpać. Nie wiesz nic o tym czasem, bo wygląda jakby mu ktoś lewy towar sprzedał.

Śmiech. Pusty śmiech rozbrzmiał w sali.
-Człeczyno, widać że nie wiele wiesz o naszej rasie. Narkotyki, żeby podziałały na krasnoluda, i to w takim stopniu, to ten musiałby je wsuwać na śniadanie i kolację garściami. Nie jesteśmy tak słabi jak wy. Nasza rasa żyje dłużej i jest bardziej odporna zarówno na trucizny jak i inne formy pokus, którym ludzie ulegają łatwiej.. - słowa krasnoluda były przepełnione dumą.

- Podróżuję z khazadem od wielu miesięcy to coś tam o was wiem - ciągnął dalej nożownik - [/i] i to właśnie mnie niepokoi, bo Kazrik zachowuje się jakby nie był krasnoludem. Nie miał jakichś pomysłów na lewy interes by spłacić dług?[/i]

- Gdy przegrał, to on nie miał ŻADNEGO pomysłu jak spłacić dług..Bał się nawet powiedzieć żonie czy ojcu o tym fakcie. Nie, nie sądzę by miał jakieś inne możliwości, jak oczekiwanie jak Gafar upomni się o swoje.. - zamilkł dając znać, że ten temat jest dla niego zamknięty.

- Kto to kurwa jest Gafar? - Gomez zaczynał się wkurzać, a to nie dobrze wróżyło dalszemu śledztwu.

- Ten u którego się zadłużył - padła odpowiedź

- Brzmi jakbyście go uratowali przed jakimś głupstwem… - mruknął Wolf - … wtedy. Kazrik nie zdziwił się, że Gafar przestał się upominać o dług? Kiedy to było… znaczy jak długo był zadłużony?

- Nie poruszał tego tematu. Byl zbyt honorowy i dumny.. Albo chciał taki być. Dwa miesiące temu gdzieś.. - odpowiedział

Wolf pokiwał głową. Teraz przynajmniej pasowało, czemu Kazrik ponownie zrobił się melancholijny i markotny. Był zadłużony i dusił to w sobie, a jedyne wyjście upatrywał w opuszczeniu miasta. Stąd ponowne zainteresowanie się światem zewnętrznym. To nie przybliżało ich do poznania prawdy, ale przynajmniej pozwalało odrzucić jeden z tropów. Rycerz sam nigdy nie lubił długów i po części rozumiał co siedziało w duszy niedoszłego górnika.
Nie wiedział już jednak o co więcej mógłby spytać Logiego. Już i tak balansowali na cienkiej krawędzi tolerancji, jaką obdarzyli przybyszy tutejsi mieszkańcy. Temat zaś był wyjątkowo drażliwy. Wolf był świadom, że pozostałe poszlaki mogą się kryć w ponownym przesłuchaniu Kazrika, sprawdzeniu miejsca, w którym go znaleziono i wreszcie przepytaniu Gafara. Musieli też odwiedzić świątynie by upewnić się co do kolejnego tropu.
Spojrzał na Gomeza pytającym wzrokiem.

- Chyba więcej niczego się nie dowiemy - nożownik wzruszył ramionami, a potem rzekł do krasnoluda - Dzięki za pomoc.
 
Jaracz jest offline