Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2015, 23:11   #683
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Bez oznak aprobaty czy niechęci Galvin słuchał opowieści pobratymca. Kiedy ten skończył, piwowar oparł podbródek na dłoni zastanawiają się. Trwało to jednak krótko.
- Powiedz Gnaroku… Kazrik naprawdę zawsze narzekał na swoją pracę? Jak w ogóle zachowywał się ostatnimi czasy? Zastanów się i odpowiedz, ale tylko fakty. Wiem, że topór sam zza pasa wyskakuje jak się myśli o Kazriku, ale postaraj się opisać to wszystko… jak najobiektywniej. Jakbyś relacjonował to kronikarzowi. - rzekłwszy to Galeb postawił trzy kufle i nalał z dzbana piwa jakie pozostawiono im do dyspozycji.

Trwało chwilę nim Gnarok odpowiedział:
-Chyba tak. Może pierwsze lata, gdy poślubił Gael i urodził mu się syn. Wtedy to jakby zaczął dorastać. Przestał marzyć o podróżach, zwiedzaniu świata i odkrywaniu nieznanych lądów. Ostatnie kilka miesięcy było najgorsze. Stawał się bardziej mrukliwy, drażniło go więcej rzeczy i przestał się uśmiechać. Nawet na wygłupy nie miał siły, a swojego czasu umiał nieźle dopiec nam. Te ostatnie miesiące był jakby bardziej nieobecny, jakby oddalał się. Ciągle zmęczony, struty i niezadowolony - odparł szczerze.
Tutaj Galvin pokiwał głową.
- To brzmi jakby coś się wtedy stało, przed paroma miesiącami. Przypominasz sobie czy coś się wydarzyło w pracy? Czy coś wam mówił, jak piliście piwo po robocie? - zapytał piwowar z łagodnym wyrazem twarzy, choć jego oczy pozostawały skupione i uważne.

- Właściwie to nic się stało. Po prostu z dnia na dzień, jakby tracił chęć do czegokolwiek. Jakaś wewnętrzna frustracja w nim narastała, chciał się bić jakby to miało mu ulżyć. Może po prostu zbyt częste opowieści kupców o dalekim świecie to sprawiły..Nie wiem. - rzekł

Galvin znów kiwnął głową, po czym przysunął jeden kufel Gnarokowi i po jednym sobie i Laurze.
- Narastała w nim frustracja i napięcie. Hmmm… jak wyglądały w ostatnim czasie rozmowy z nim? Poruszał jakieś konkretne tematy czy lepiej było go pozostawiać w spokoju?

Pokręcił głową dodając;
-Nic nowego. Ta sama śpiewka tylko z większymi pretensjami. Że żona się czepia, że czuje się tu jak w klatce, że każdy od niego czegoś wymaga a on sam nic nie dostaje w zamian. Strasznie mi człeczyn przypominał w tych swoich marudzeniach… - prychnął.

- Co mówił o swoim ojcu? - Laura podziękowała Galvinowi skinieniem głowy, lecz piwa nie ruszyła. Patrzyła na przesłuchiwanego z ledwo tajoną złością - Czy przed całym zdarzeniem natężenie obelg przybrało jeszcze na sile?

-Że jak zawsze się czepia się. Że niby za rzadko bywał w świątyni. Jednak szanował go. Mimo wszystko szanował. Obelgi raczej rzucał do świata niż do osób konkretnych - powiedział.

Kobieta w czerwieni zgrzytnęła zębami. Najchętniej udusiłaby parszywego pokurcza z powodów, których pewnie i tak żaden z obecnych w pokoju brodaczy by nie zrozumiał. Zamiast tego zadała kolejne pytanie:
- Czy ostatnio spotkał się z kimś z powierzchni, zza murów miasta znaczy? A może wygrał w karty jakiś pierścień, nocnik...albo chwalił się nowym znaleziskiem, wykopanym z rynsztoka?

Zaprzeczenie głową.
-Wisiał pieniądze paru - lekkie zastanowienie -osobom. Od kiedy trzy tygodnie temu przegrał sporo w kości, więcej nie pokazywał się u Siwego Zębacza. To karczma w dolnej części Barak Varr. On tego nie wiedział, ale my...to znaczy ja, Dwalin i Logi, spłaciliśmy jego dług. Gael wiedziała o tym. To miał być nasz prezent dla dziecka..Z powierzchni to często przesiadywał z kupcami, ale Ci przychodzą i odchodzą. Żadną błyskotką się nie chwalił. - odpowiedział.

-Cóż za szlachetność - prychnęła pod nosem i dodała normalnym, burkliwym tonem - Kupcy przychodzą i odchodzą, taka ich rola - podróżować. Kojarzysz skąd przybyła ostatnia karawana, którą odwiedził? Ktoś z niej szczególnie rzucał się w oczy...albo odwrotnie? Był tak szary, że ciężko było w ogóle zwrócić na niego uwagę? - naraz drgnęła i wypaliła, nim zdążyła ugryźć się w język - Może widziałeś ludzkiego starca o pokrytych bielmem oczach?

Krasnolud tylko zaprzeczył ruchem głowy. Widać było, że i on próbuje sobie coś przypomnieć, co mogło mieć znaczenie. Zwątpienie pojawiło się na jego twarzy, widząc że nie umie odpowiednio pomóc.

- Hmmm… jak wyglądało rozejście się kompani wieczorem? Mówiłeś, że Kazrik proponował kolejne kolejki, ale musieliście się rozejść. Jesteś w stanie przywołać ze swojej własnej perspektywy co się wtedy działo? Jak to wszystko wyglądało twoimi oczyma? - zaproponował Galvin.
Słyszał kiedyś o wędrownych hipnotyzerach co potrafili człowieka wprowadzić w trans i zmuszać go do robienia wszelakich głupot, ale i też bardzo dokładnego relacjonowania wszystkiego o co sie ich tylko zapytało.

-Był rozczarowany. Mówił, że żyjemy pod butem naszych kobiet. A on jest wolny i mimo iż ma żonę, może robić co chce. I dlatego zamówił dwa kufle. Opróżnił je szybko i ruszył za nami. Coś tam jeszcze mamrotał.. Że idzie się pomodlić, czy do domu. Bełkotał nie wyraźnie… - rzekł Gnarok. Po chwili puknął się otwartą dłonią w czoło i rzekł;
-Pamiętam. Powiedział mniej więcej coś takiego. Idę se pomodlic za wasze biedne i smutne życie. A potem do łózka..Har. Za dużo czerni..Za dużo smutku.. - zdał relacje

Spokojne spojrzenie powędrowało do Laury i z powrotem na górnika. Piwowar czuł w kościach, że coś musiało mieć wpływ na Kazrika. Mieli już punkt zaczepienia odnośnie karczmy w niższych warstwach Twierdzy jak i parę wskazówek odnośnie czasu, kiedy to było.

- W którym kierunku udał się przy rozstaniu? - spytał Galvin.

- W kierunku domu, ale po drodze mógł spokojnie zajść do świątyni Grungniego, Shalyi czy Gazula. - odpowiedział zgodnie z prawdą Gnarok

Gazul.
Galvinowi coś to przypomniało. Gdy przyjdą pytania, odpowiedzi szukaj we mnie. Odpowiedzi szukaj... w śmierci. Czy jednak o to chodziło Bogowi Przodkowi? Czy powinien zbadać ciało kobiety i dziecka i porównać z narzędziem, które rzekomo zostało użyte wobec zbrodni? A może Kazrik odwiedzał świątynię Gazula, może tam ktoś coś wie?
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Galvin poszedł otworzyć i zobaczył że “w odwiedziny” przyszedł Wolf. Piwowar przeprosił na moment i wyszedł, aby podzielić się z kompanem dotychczasowymi odkryciami.
Kiedy wrócił był nadal zafrasowany. W końcu wziął ze stołu kufel i zaczął pić.
- Gnaroku… mógłbyś nam opowiedzieć jak wyglądała wasza praca i jakie były wasze obowiązki? Większość życia zajmowałem się piwowarzeniem i nie dane mi było pracować w kopalni. - jakby na dowód tego pokazał swoją dłoń, która choć spracowana nie miała wtartego w siebie brudu - Czym dokładnie zajmował się Kazrik?

Gnarok zaczął więc opowiadać, jak on i Dwalin kopali, a potem Logi z Kazrikiem pchali wózek wypełniony ziemią czy kamieniami. Ogólnie Kazrik zajmował się pchaniem wózka, i ubezpieczaniem tych, którzy schodzili na niższe, jeszcze nie odkryte poziomy. Był odpowiedzialny także za zaopatrzenie pracujących.

- Praca Kazrika i Logiego była lżejsza niż wasza? Bardzo różniły się wasze zarobki? - kontynuował pytanie o pracę Galvin.

- Nie koniecznie.. Stać nas było na wyżywienie nas i naszych rodzin. Nigdy nie jest wystarczająco..ale ciężkie czasy - padła odpowiedź.

- Mógłbyś nam opowiedzieć o tej sprawie z Siwym Zębaczem? Jak doszło do tego całego rabanu z kośćmi i długiem?

-Było minęło. Przegrał i nie miał jak spłacić długu. Dawna historia...można tak powiedzieć. Rachunek został uregulowany..i tyle - wzruszenie ramionami nastąpiło, choć wzrok Gnaroka zrobił się ostry i twardy.

Dawna historia zprzed trzech tygodni… taaaa, pomyślał Galvin. Wydało mu się że w końcu podchwycił odpowiedni trop. Z drugiej strony górnik mógł być po prostu wkurzony, że musieli spłacić dług kumpla.

- Mhm… ale Kazrikowi zdarzało się grywać w kości czy tamto wynikło tak spontanicznie? Zwykle nie miewał tego rodzaju problemów…?

- Wolę by ten temat zostawić w spokoju. Po co bardziej szkalowac jego imię bardziej - rzekł gniewnie już teraz odpowiadający - Nie był to jeden raz. I więcej wam nie powiem o tym. To co się stało było czymś potwornym. Gael była lubiana przez nas, bo była dobrą kobietą. Cierpliwą i czułą, i tylko potwór lub szaleniec mógł dopuścić się czegoś takiego. Krasnoludzie, nie ma potworniejszej zbrodni i żaden z nas nie będzie stawał murem za tym skurwielem!! - głos krasnolud był pełen gniewu i złości - Jeśli myślicie, że przez dług się to stało to jesteście głupcami. Gafar może i nie jest miłosierny, ale nawet on by nie dopuścił się czegoś takiego, tym bardziej że dług został spłacony. Dwa miesiące temu!! Nie wiem czy to Kazrik, czy nie.. ale powtórzę raz jeszcze, ten kto to zrobił albo był bezdusznym potworem albo szaleńcem, któremu odebrano zmysły. Zabójstwo kobiety, i to krasnoludzkiej kobiety jest czynem tak haniebnym, że nie może zostać zapomniany - po chwili uspokoił się i głowa krasnoluda powędrowała w dół, a wzrok wbił się mocno w ziemię.

Wybuch Gnaroka zaskoczył Galvina, ale wiele wyjaśnił. Uczony pozwolił przesłuchiwanemu odetchnąć i przesunął w jego stronę kufel piwa.
- Masz napij się. To ci dobrze zrobi.
Dał kransoludowi jeszcze moment po czym dodał, już twardym głosem.
- To jest potworna zbrodnia. Tak potworna, że choć nie jestem stąd, gdybym wiedział kto to uczynił prawdopodobnie wziąłbym kuszę i poszedł z miejsca odstrzelić skurwysynowi łeb. Ale nie wiem i nie mam pewności kto to. - rzekł Galvin i dodał po chwili - Obiecałem Czcigodnemu, że odkryję całą prawdę i mu ją przedstawię zarówno o tym czynie jak i o tym czy to wina Kazrika czy nie. Całą. Obojętnie jak będzie ona dla niego ciężka. Rozumiesz co mam na myśli?
Kolejna pauza.
- A teraz, proszę, opowiedz o tej sytuacji.

Krasnolud zaczął więc opowiadać powoli, nie chętnie jak to Kazrik początkowo przychodził sporadycznie do Siwego Zębacza i grywał w kości. Stawiał mało i różnie mu się powodziło, aż pewnej nocy wygrywał raz za razem, by w pewnym momencie zapożyczyć się u Gafara na sto karli. Niestety przegrał a dług trzeba było spłacić. Czas szybko mijał, odsetki miały być naliczane i Kazrik w końcu przyznał się im, co się wydarzyło. Oni postanowili w tajemnicy przed wszystkimi spłacić go, ale umówili się z Gafarem, że ten nigdy nie wpuści Kazrika do swojego lokalu.
 
Stalowy jest offline