Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2015, 22:02   #28
Dnc
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Wielki wybuch to ostatnie co zapamiętał Roran. Przebudził się po dłuższej chwili nie mając pojęcia ile czasu minęło gdy był nieprzytomny. Głowa go bolała jak po potęznym kacu.. ledwo co mógł siedzieć.
Na razie o wstawaniu nie marzył.
Probówał dowiedzieć się gdzie jest i co się dokładnie stało.


Gdy zebrał mysli i uświadomił sobie co się stało a także fakt, że nie ma już zagrożenia w postaci łowcy odruchowo gwizdnął na Bhazer'a by ten do niego podbiegł.
Jendak gdy jego towarzysz się nie pojawił obrócił głowę by go poszukać
Widok, leżącego pod ścianą ciała aż zmroził mu krew w żyłach... pewnie gdyby miał włosy to stanęłyby mu dęba.
Ruszył w jego kierunku, niezwazając na ból głowy i lekkie zawrot, czasami na dwóch a czasami na czterech nogach dotarł do swojego psa.
Po szybkim sprawdzeniu, że jego najgorsze obawy okazały się prawdą zamarł wtulony w jego sierść...chciał zacząć łkać i wyć tak długo aż się może obudzi. Jednak nie umiał już płakać. Przez jego długie życie zbyt wiele nieszczęść go spotkało by pamiętał jak to się robiło.



Siedział tak wraz ze swoim psem, prawdziwym i jednym towarzyszem, który był dla niego przyjacielem, czasami bratem a czasami nawet synem. Był ostatnią rzeczą łączącą go ze starym życiem. Z życiem w Górskiej Straży do kórej tak pragnął wrócić.
Rozmyślania zamieniło się szybko w wspomnienia. W wspomnienia wielu wspolnych wypraw i przygód....



Wziął łopatę i nie zważając na to co dzieje się w okół niego a także na towarzyszy wyszedł na dwór. Poszukał największego kamienia, głazu jaki był w okolicy i tam zaczął kopać płytki grób. Miał nadzieję że odrobina wysiłku da mu ukojenie i zabierze niepotrzebne myśli.

Po wykopaniu grobu przeniósł tam Bhazer'a i go zakopał. Zakopał go nieopadal głazu i kamieni które musiały być namiastką gór. To był pies bojowy z Górskiej Straży i nie wyobrażał sobie lepszego miejsca spoczynku niż to.
Zresztą dla siebie też nie widział lepszej opcji.



Stał tak chwilę nad grobem patrząc co chwile w dół a to w górę. Nie wiedział co ma z sobą zrobić....nigdy nie był dobry w takim chwilach jak ta... jednal chciał oddać cześć zmarłemu przyjacielowi a to był jedyny pomysł jaki mu przyszedł do głowy.
Po dłuższej chwili obiecując sobie że wróci do niego ruszył spowrtoem do wyjścia z jaskini.

Dokładnie przyjrzał się śladom konia i wiedząc gdzie ruszył Uwe, rzekł patrząć w kierunku w którym odjechał jakby do siebie:
- Jesteś mi winien jedno życie skurwysynie...... więcej przekleństw nie chciało przejśc mu przez gardło, zresztą wiedział, że one niczego nie zmienią.
Miał teraz konkretny cel i czas nie był jego sprzymierzeńcem...




Wrócił do towarzyszy akurat w momencie gdy skończył mówić Moritz.
- Może dzięki nim uda się szybciej odnaleźć Edmunda....warto to rozważyć -odezwał się Roran wychodząc z cienia i stając po środku towarzyszy


- Pewnie każdy z was wie równie dobrze jak ja co muszę zrobić - zaczął Roran

-ruszam za tym bydlakiem. Nie mam prawa prosić was o dołączenie się do mnie jednak oczywiście będę się cieszył z obecności każdej pary rąk i nóg. Jako że ma nade mną sporą przewagą ruszam teraz. - chciał chyba już skończył, zawahał się na moment po czym kontynuował -

Nie jestem dobry w pożegnaniach... mam nadzieję że się jeszcze zobaczymy i że będzie mnie tak dobrze wspominać jak ja was...


W sumie przez ten krótki okres czasu Roran zdążył się z każdym z nich zżyć. Starzejesz się staruszku pomyślał.
Wypił dwa duże łyki gorzałki i rzucił bukłak Thurinowi po czym pokazał mu by posłał go w koło. Chciał by ten gest był nie jako pożegnaniem....


Gdy butelka krążyła poszedł po swoje rzeczy, spakował się i przygotował do ciężkiego marszu.
Odebrał od towarzyszy gorzałę. W sumie jemu się przyda bardziej niż im. On raczej nie będzie miał do kogo gęby otworzyc.



Kiwnął każdemu z towarzyszy głową po czym wyszedł na dwór i szybkim marszem ruszył w pościg.
Chciał zmusić Uwe by to on chociaż raz był zwierzyną a nie łowcą.....
 
Dnc jest offline