Wolfgang patrzył przez chwilę w milczeniu na krasnoluda. Zdecydowanie szalonego krasnoluda. Uwe miał nad nimi przewagę, a kto wie ile sztuczek jeszcze trzymał w zanadrzu.
- To jest głupi i szalony pomysł - powiedział sucho, patrząc Roranowi prosto w oczy. - Samobójczy i ryzykowny jak cholera. Musiało cię naprawdę pokręcić, żeby na coś takiego wpaść.
Milcząco podszedł do krasnoluda i położył dłoń na jego ramieniu.
- A mnie chyba jeszcze bardziej, że pójdę z tobą - dodał uśmiechając się lekko.
Był już w zasadzie spakowany. Zwrócił się do pozostałych:
- Jak Sigmar da, spotkamy się w Riesenburgu. Bywajcie zdrowi.
Razem z Roranem wyszedł z jaskini, rozstając się z przyjaciółmi. |