Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2015, 11:38   #33
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
11 Kaldezeit 2514 KI, chłodny jesienny wieczór

Granica Steigerwaldu i księstwa Wallerfangen, kryjówka guślarki Karli

Thurin zerknął ze spokojem ku Moritzowi.

- Dobry z ciebie człowiek. - pokiwał powoli głową. - ale to już wiedziałem. Względem zaś dokumentów... zrób z tym fantem, co zechcesz. jeśli postanowisz je dostarczyć... pomogę ci. Jeśli zechcesz poznać ich treść... przeczytam ci je.

Obrócił się do Rorana.

- Jesteś szalony. - zgrzytnął zębami. - Nawet bardziej niż ja... Powinienem związać cię, załadować na konia i w tej pozycji dostarczyć cię do Riesenburga. Ale nie mam nic do stracenia, a ty jesteś moim przyjacielem. Pójdę z tobą i Wolfgangiem. Nie po to, by zabić Schmitza. Po to, by on nie zabił was, co niechybnie uczyni, jeśli będzie miał taką możliwość...

Strząsnął z nosa kroplę wody, która spadła z sufitu i zebrał swe rzeczy do torby.

- Ruszajmy już, zmierzcha przecie. Spotkamy się w Riesenburgu... być może.



W świecie, gdzie śmierć jest na łowach, nie ma czasu na wyrzuty sumienia czy wahania. Czasu wystarcza wyłącznie na decyzje, żadna nie jest większej czy mniejszej wagi od innych. W świecie, gdzie śmierć jest na łowach, nie ma decyzji ważnych czy nieważnych. Są tylko decyzje podejmowane przez wojownika w obliczu nieuchronnej zagłady.

- Carlos Castaneda, "Wheel of Time"

Skradający się świt 12 Kaldezeita 2514 KI

Wzgórzyste obrzeża Steigerwaldu

W pogoni za łowcą czarownic zapuścili na północny-wschód, na wzgórza. Wytropić uciekiniera było łatwo, trudniejszy był całonocny marsz. Aż do wschodu słońca...

Thurin zawsze wolał wschody niźli zachody. Zachód był piękny, ale oznaczał koniec... krasnoludowi nie śpieszno było ku końcowi. Inny krasnolud uznałby, że przeżył już wszystko, ale podróż po Księstwach sprawiła jedynie, że stracił z krasnoludzkiego sposobu myślenia. Dziw na dziwy, ale nie czuł już żalu do elfa, który odtrącił jego przeprosiny. Był winny, on, Thurin i za winę swą zapłacił. Poza tym... honor zostawił gdzieś, daleko, po drzewem wiązu, u gór podnóża. Gdy zaś myślał o podziemnych komnatach i komorach, w skale litej wykutych, z pewnością stwierdzał, że nie dorównują niczemu, czego nie uświadczyłbyś tu, na obrzeżach cywilizacji. I nie chodziło tu o zbite z przegniłych deseczek miasta i miasteczka, o forty ze skał nieobrobionych, a raczej o spokój. Gdy tak szedł pomiędzy spokojnymi, wiecznymi drzewami - starymi i młodymi, przekraczał rzeczki i muliste strumyki... przeszedł mu nawet żal do brata. Nie siedzi sobie w Barak Varr, szczerzy zęby. Bogom zapłaci za swoje grzechy. A Thurin... on chciał już tylko przeżyć resztę swego życia dla innych.



Strumień. Piękny i ożywczy. Ale dla Uwe Schmitza może okazać się grobem... Pięknym, rzucającym refleksy w promieniach porannego słońca... grobem... grobem, okolonym trzcinami, grobem nieskalanym wcześniej obecnością człowieka...

Wyjął naładowany arbalest i zerknął na Rorana. Niech on zdecyduje.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 01-02-2015 o 11:59.
Fyrskar jest offline