Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2015, 18:49   #2
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał

W Departamencie Rozwoju Technologicznego koncept dnia i nocy był tylko nieznaczną niedogodnością, którą nie przejmowała się większość personelu. Spora część personelu korzystała z duchowych stymulantów, jak i typowych używek zapożyczonych ze świata ludzi. Nawet Kagaku Seishin, porucznik XII Dywizji stał przy jednej z konsol, przeglądając dane pojawiające się na wyświetlaczu i popijając swoją szóstą kawę tej nocy, gdy do laboratorium wleciał czarny motyl na którego ten nie zwrócił najmniejszej uwagi. Dopiero gdy insekt usiadł mu na ramieniu i przekazał wiadomość od kapitan Ashikagi, ten odstawił kubek z kawą na najbliższą płaską powierzchnię i podszedł do jednej ze stalowych szaf, którą otworzył na ościerz, zrzucił z siebie płaszcz laboratoryjny i powiesił w środku na jednym z wieszaków. Następnie sięgnął po wiszącą obok szkarłatną marynarkę i niespiesznie przebrał się w swój ulubiony garnitur, po czym sięgnął jeszcze po leżący na jednej z półek grzebyk którym przeczesał włosy, obrócił się i sięgnął po leżące na stole obok tanto. Przypiął swe zanpakuto do pasa i ruszył w kierunku wyjścia. Po drodze spojrzał jeszcze w swe odbicie na jednej z mijanych wielkich szklanych tub, by upewnić się że wygląda nienagannie. Wszak na oficjalnych zebraniach należało robić dobre wrażenie. A skoro o tym mowa…


Wychodząc mężczyzna w garniturze dojrzał siedzącego na ziemi shinigami opartego o ścianę budynku w którym znajdowało się laboratorium. Koło jego głowy latał taki sam piekielny motyl, jak ten który przed chwilą odwiedził i jego. Ponadto Seishin szybko rozpoznał śpiącą osobę jako jednego z oficerów XI Dywizji. Przystanął więc przed nim i spoglądając na niego z góry, odchrząknął i rzekł poważnym i pouczającym tonem:
- Oficerze Yumei, jak dobrze wiesz Departament Rozwoju Technologicznego to teren zamknięty. Tak się składa że obecność obcych shinigami może nie tylko stwarzać zagrożenie dla nich samych, ale co gorsza nieumyślnie wpływać na przeprowadzane przez nas eksperymenty. Dlatego też jeśli nie jesteś tu w sprawach służbowych, to prosiłbym o jego niezwłoczne opuszczenie.
Wyglądało jednak na to że jego słowa nie przyniosły spodziewanego efektu. Dlatego powtórzył głośniej, tym razem już tonem osoby dającej komuś ostrą reprymendę:
- Oficerze Yumei! Nasza placówka to nie miejsce do ucinania sobie drzemek!
Młody chłopak uśmiechnął się. Nie otworzył nawet oczu. W sumie nigdy ich nie otwierał. Po prostu ziewnął, przeciągnął się i czekał dalej. - Hmm… - mruknął. - Unikanie służby to nie jest sprawa służbowa? - zapytał z głupim uśmiechem, szczerze nie do końca tego pewny.


Sam Yumei Mugen był niewysokim, młodym shiningamim. Miał włosy opadające na szyi, lecz wycięte z przodu prostą linią, o które dbała jakaś nieznaczna osóbka z dywizji XI, głównie dlatego, że sam Yumei był ślepy. Tym co widział było reiatsu, które dostrzegał nawet z zamkniętymi oczyma. Dlatego tych zazwyczaj nie otwierał.
Chłopak poprawił swój płaszcz wtulając się w niego głębiej. Był świetną przenośną kołdrą, która w dodatku pasowała do jego standardowego uniformu oficerskiego. - Poza tym, gdyby nie było tu wstępu, to bym nie wszedł. - dodał, spostrzegawczo.
- Eh... - westchnął z rezygnacją naukowiec, przykładając dłoń do twarzy.


- Rozumiem twoją… kondycję, ale następnym razem zamiast przeskakiwać przez płot podejdź do strażników i zapytaj czy możesz wejść - poprosił uprzejmie. - A teraz wstawaj i chodź ze mną. Wygląda na to że ciebie także wzywają do siedziby II Dywizji - uprzedził, wskazując palcem na latającego dookoła Mugena motyla, który wciąż usilnie próbował przekazać mu wiadomość.
-Eh? Nie dostałem wezwania. - stwierdził Yumei, próbując zbić motyla niczym muchę, dosyć nieudolnie i niedbale. - Właściwie co wy tam w środku hodujecie, że tak niebezpiecznie? - spytał z ciekawości. - Czy to ja jestem taki fajny, że boicie się mojego reiatsu nawet jak tu śpię?
- Spora część naszych badań objęta jest tajemnicą, a każdy shinigami który nie wie w jaki sposób tłumić swoje reiatsu i przestrzegać zasad sanitarnych stwarza potencjalne zagrożenie - wyjaśnił Seishin, pochylając się nad oficerem by chwycić go za ramię i siłą podnieść na równe nogi. - Zresztą nie sądzę by członek XI Dywizji zrozumiał cokolwiek z tego nad czym pracujemy, więc pozwól że cię wyprowadzę.
Yumei lekko chylił się, próbując wyrwać z uścisku porucznika. - Oy, oy, daj spokój. - nie był zbyt zadowolony. - Na co komu niezrozumiałe urządzenia? - spytał prostując się. - Poza tym, liczysz że będę respektował coś, czego nie chcesz nawet nazwać. To tak jakbyś mi powiedział, że masz ban-kai, i liczł że będę się go bał, zanim zobaczę. - dodał, wystawiając język. Głównie dlatego, że był ślepy, więc teoretycznie nigdy by nie zobaczył i nigdy by się nie bał.
- Cóż, jeśli nalegasz to mogę pokazać ci jeden z naszych ostatnich wynalazków - oznajmił porucznik, również się prostując. Następnie sięgnął pod swoją marynarkę i wyciągnął z niej dziwacznie wyglądającą pałkę, której czubek po chwili zaczął jarzyć się błękitnym reiatsu które strzelało na wszystkie strony niczym wyładowania elektryczne.


- Nazwaliśmy go Konshinki - stwierdził, uśmiechając się złowieszczo, gdy pomachał pałką przed twarzą Mugena. - Właściwie to szukaliśmy właśnie królików doświadczalnych do przetestowania tegoż prototypu. Jeśli zgłosisz się na ochotnika, to będziesz mógł zostać tu tak długo jak chcesz. Nawet dostaniesz darmową czekoladę.
-Eeeh? A na kim będę testował? - spytał z uśmiechem Yumei, nawet zadowolony z oferty. A przynajmniej na takiego brzmiał. - Mogę sprawdzić jak się ma w wymachu? - spytał z ciekawości. W praktyce odwracał się jednak nieco od instrumentu, którego niekontrolowane reiatsu dość zauważalnie zakłócało jego wizję samego Seishina.
- Oh, to nie jest broń która służy do wymachiwania na ślepo - zaśmiał się naukowiec, widocznie za nic mając sobie niesmaczne żarty. - Należy wiedzieć jak się z nim obchodzić. Jeśli potrafisz stworzyć barierę z reiatsu, to mogę pokazać ci jak działa nim przejdziemy do testów na ludzkich obiektach.
-Nie umiem. - odparł natychmiastowo. - Ale to chociaż mi powiedz...jak nie można tym machać, to jak się niby tym obsługuje? - spytał, zaciekawiony, spokojnym krokiem ruszając przed siebie, dogłębnie świadomy, że jednak muszą dotrzeć na wezwanie. - To w końcu broń czy lampa?
- Jak sama nazwa wskazuje, jest to urządzenie służące do zakłócania reiatsu - wyjaśnił porucznik, deaktywując wynalazek który schował z powrotem pod pazuchę. - W testach dobrze radziło sobie z neutralizowaniem bakudou, ale nie wiemy jeszcze jakie efekty może mieć na shinigami - dodał, wyprzedzając oficera którego zaczął prowadzić w kierunku wyjścia z placówki. - Zakładamy że może uniemożliwiać korzystanie z kidou, choć nikt się jeszcze nie zgłosił do przetestowania go na sobie.
-Eeeh...macie dużą wiarę w siebie. Przecież to nie problem przeciąć bakudou. - stwierdził, biorąc siebie oraz innych oficerów jedenastej dywizji za swój jedyny punkt widzenia. - Na co komu kijek, który może tylko to? - wyszczerzył się. Widząc bramę, nagle zniknął aktywując shunpo. Podskoczył do strażnika z informacją. - Mam tutaj teraz wstęp, dzięki panu… - spojrzał w stronę porucznika. - Rigaku? - spróbował sobie przypomnieć jego imię. Wszystko jedno, w końcu go widzieli.
- Zapiszcie jego sygnaturę reiatsu i ustawcie alarm jeśli wejdzie znowu do środka gdzie indziej niż przez bramę - polecił strażnikom porucznik, mijając ich bez nawet przelotnego spojrzenia. - Ma wstęp tylko jeśli ja albo kapitan damy mu pozwolenie.
Yumei wzruszył ramionami. Najwyżej będzie chował się gdzie indziej. - Właściwie jakieś pomysły, odnośnie zebrania? - spytał, wyrównując kroku. - Czerwone niebo to jedno, wezwanie drugie. Nie przejęliby się omenem, gdyby nie mieli jakiegoś pomysłu, co mogło go wywołać.
- Żaden z wydziałów badawczych nie zanotował wyczuwalnych anomalii w Seireitei. Z tego co nam wiadomo jest to prawdopodobnie nietypowe zjawisko pogodowe - przedstawił swoją opinię porucznik. - Omeny to nie nasza działka. Ale masz rację, że jeśli dowództwo zwołało zebranie w takim momencie, to być może oznacza to dla nas jakieś zagrożenie. Choć sądzę że lepiej jesli zostawimy takie spekulacje między nami. Jeszcze zaczniemy siać panikę wśród mieszkańców.
-Eh...mam nadzieję, że to nic wielkiego. - stwierdził Yumei. -Może jakiś duży Hollow nie tma gdzie trzeba. - wzruszył ramionami.
 
Tropby jest offline