Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2015, 18:40   #59
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
A-team - post wspólny

- Przecież ona chciała zjeść Robina! - Rosjanin z trudem dawał radę szeptać, chciał to wykrzyczeć. - Z tego co wiem, to chyba go o to nie pytała, prawda? - W dłoniach chłopka znajdował się już topór i tylko dyskusja z Keiko powstrzymywała go przed egzekucją małej, śpiącej i nie wadzącej nikomu dziewczynki-zombie.

Robin przez chwilę wyglądał jakby chciał coś powiedzieć. Z jednej strony absolutnie ani myślał zostawiać tu śpiącą dziewczynkę zombie bez względu na to jakby mocno nie spała. Z drugiej jednak… tak głowę? Jak River wtedy? Jak generał Daio chciał?
Zamiast odezwać się jednak, odwrócił tylko głowę.

- Nie.. Nie wol... nie wolno - Azjatka potrząsała głową, coraz szybciej i szybciej. Zaczęła panikować - dlaczego oni nie rozumieli oczywistości? Dlaczego łamali podstawową zasadę?!- Zostaniemy ukarani. Ukarzą nas- powtórzyła, wyraźnie przerażona.
Nikolai nie mógł pozwolić na to, żeby drużyna, za którą odpowiada, zaczęła panikować. Nie mógł też zostawić za sobą żywego zombie, które mogło zagrażać im później, albo drugiej drużynie, która przyjdzie do tego budynku. Był w patowej sytuacji.
- Robin. Co ty o tym myślisz?

Chłopak na to pytanie ponownie odwrócił się do pozostałej dwójki i z zaskoczeniem spostrzegając, że zombi dziewczynka nadal żyje, a sytuacja jakby… wymaga jego interwencji, wyprostował się poważnie. I bez wątpienia nieco dumnie.
- O obcinaniu jej głowy? Oczywiście, że jestem temu przeciwny. To zakrawa na nonsens. I to okrutny nonsens. Mamy odrąbywać innym głowy dlatego, że generał Daio tego chce? A może to Novum ją zmieniło w zombiego na potrzebę tych całych ćwiczeń? Poza tym spójrz. Ona chrapie. Zombie… znaczy “ZOMBIE” nie chrapią przecież. Do tego nie śpią. I nie śnią.
Na dowód jakby czego, dziewczynka ponownie chrapnęła głośniej i zamruczała przez jakiś nad wyraz błogi sen.
- Ale rzeczywiście ponad wszelką wątpliwość jest niebezpieczna i nie możemy jej tu zostawić. Tu za ladą są klucze do pomieszczeń schroniska. Zamknijmy ją w jednym z pokoików.

- Możemy pozwolić sobie na takie ryzyko? - Nikolai spoglądał na Azjatkę. - Keiko, drzwi do pokojów są słabe. Sam bez problemu mogę takie rozbić. Zombie mogą być silniejsze od ludzi. Czy możemy podjąć takie ryzyko? Przecież druga drużyna nie będzie mogła jej uśpić. A co jeśli będąc w zamknięciu mała zacznie wzywać inne, większe Zombie? Istnieje takie prawdopodobieństwo. Oceń to Keiko. Przeanalizuj. Jeśli uznasz, że nie podejmujemy ryzyka dla naszego zdrowia i zdrowia drużyny w której jest River - gdy to mówił odwrócił się w stronę Robina - to osobiście zaniosę małą do któregoś z pokojów i ją tam zamknę. Jednak ja uważam, że powinna zginąć tu i teraz.
Po tych słowach Rosjanin zarzucił topór na prawe ramię.

Keiko myślała intensywnie, przenosząc spojrzenie z zombie, na drzwi, potem Nikolaia i Robina, potem znów na drzwi i śpiącą “dziewczynkę”. W końcu odezwała się:
- Nie możemy podjąć takiego ryzyka. Ona jest silniejsza i szybsza niż my. Ale nie możemy jej zabić. Nie wolno łamać podstawowej zasady. - wyglądała na zdezorientowaną. - Nie możemy podjąć ryzyka i nie wolno złamać zasady. Nie możemy. Nie wolno. Niemożemy. Niewolno. - mówiła coraz szybciej. - Niemożemy nie wolno. Niemożemyniewolno. niemożemyniewolno. - słowa wypływały z niej jak z zepsutego magnetofonu, który zaciął się i zbyt szybko odtwarza taśmę. Zaczęła się trząść – niemożemyniewolnoniemożemyniewolnoniemożemyniew olno.

- Boże, zepsułem ją. - Nikolai był zdezorientowany. Dopiero co znalazł (w swoim mniemaniu) genialny sposób na przekonanie Keiko do swoich racji. A tutaj nagle wszystkie jego plany wzięły w łeb. Dziewczyna zachowywała się jak komputer, który nie potrafi wybrać jednej opcji z pośród dostępnych. Chyba właśnie nagły wybuch Azjatki stanowił impuls do działania dla Rosjanina. Nikolai nie oglądając się na innych wzniósł topór w górę, a po chwili szerokim łukiem, opóścił go wprost na szyję leżącego zombie-dziecka. Nadszedł czas na wyeliminowanie jednej z opcji.

Plask!
Cięcie było czyste - podejrzanie czyste - jakby chłopak nie robił całe życie nic innego niż ścinaniem głów. Uderzenie było tak mocne, że wbiło ostrze topora w panele podłogowe i Morozov musiał się nieco natrudzić, by je wyrwać. Puste oczy, usadowione w odciętej głowie dziewczynki patrzyły na niego przy tej czynności, zupełnie pozbawione wyrazu.

Rosjanin patrzył w oczy martwego zombie. Nie czuł nic. To było dziwne. Myślał, że będzie przerażony. Że się rozpłacze. A tutaj nic. Ścięciu bezbronnej dziewczynki towarzyszyło tyle uczuć, co składaniu zabawek. Nie daje to żadnej radości, ale trzeba to zrobić. Dziewczynki. Nikolai po raz pierwszy pomyślał o zombie, jak o dziecku. Dziecku troszkę młodszym od niego. Od małego dziewięcioletniego chłopca.
- Keiko - Nikolai przełknął ślinę. Chyba jednak coś czuł, bo mówienie nie przychodziło mu łatwo. - Keiko, musiałem to zrobić. Żebyśmy byli bezpieczni. Żeby nie ryzykować życiem innych. Opiekunowie z pewnością mnie ukarzą, gdy tylko wrócimy. Teraz przeszukajmy resztę tego miejsca, woda może nam się przydać. Może w tym czasie reszta do nas dojdzie.

Kiedy topór opadł Keiko zamilkła i znieruchomiała. Kiedy zombie przestało charczeć, a głowa potoczyła sie obok, opadła na kolana. Tym razem już nie wymiotowała.
- Ukarzą nas - w jej głosie ciągle była panika. Ale jeszcze coś - rezygnacja, rodzaj pogodzenia z nieuniknionym. - Dobrze zrobiłeś, ale nas ukażą. Musimy poczekać. Jeśli będziemy uciekać, kara będzie gorsza. Usiądź - wskazała podłogę. - Poczekamy.

- Wy… Wy jesteście nienormalni. Oboje
- Robin z wyraźną zgrozą obserwował topór Nikolaia i z jeszcze większą słuchał tego o czym oboje z Keiko mówią. Po chwili zaś cofnął się do ściany recepcji, osunął się po niej plecami i klapnął na tyłku na ziemi. Zaraz jednak podniósł spojrzenie na swoich towarzyszy.
- Simon mówi, klaśnij w dłonie. Simon mówi, podskocz. Simon mówi… utnij jej głowę! Brawo. Nikt Was nie ukarze. Wygracie galaretkę agrestową i masło orzechowe. Hura!
Po czym nie spoglądając na nich więcej, wstał i ruszył na poszukiwanie kluczy do pozostałych pokoi.

Nikolai był przekonany, że znalazł sposób na porozumiewanie się z Keiko. Stan jej umysłu był wyraźną przeszkodą dla chłopaka, dlatego starał się dopasować do jej sposobu myślenia. Z drugiej strony miał do bólu cynicznego Robina, który interpretował jego zachowanie jako oznaki szaleństwa. Kiedyś mu to wyjaśni, gdy Keiko nie będzie w pobliżu.
Pochylił sie nad zwłokami małego zombie i wytarł ostrze w jej ubranko. Topór założył z powrotem na plecy. W ręce wziął strzelbę i ruszył za Robinem. Chłopiec był sprytny, bo w czasie gdy Nikolai myślał o rąbaniu drzwi, on znalazł klucze. W pewnym stopniu imponowało to Rosjaninowi.

Nikolai odszedł, to było niemądre, pogarszało sprawę. Keiko czekała. Za łamanie zasad ponosiło się karę. Wszyscy ponosili. To była nadrzędna zasada, ważniejsza nawet niż podstawowa. Niepotrzebnie Nikolai uciekał, na nic się to nie zdawało.

- Sprawdź czy któryś z kluczy pasuje do tych drzwi - Morozov wskazał lufą drzwi za połamaną ladą - po drugiej stronie też jest jeden pokój z zamkniętymi drzwiami. Trzeba sprawdzić też górę.
Młodszy psionik nie zaprzeczył, ani nie potwierdził. Ale rzeczywiście kierował się już z kluczami do drzwiczek za ladą. I gdy był gotowy je otworzyć, obejrzał się na Nikolaia. Za drzwiami mogło być wszystko. Rosjanin wycelował w ich środek ze strzelby, tak żeby w razie potrzeby usunąć zagrożenie, po czym skinął głową Robinowi.
Pomieszczenie było ciemne, puste i pachniało grzybem. Na małym biurku leżały trzy manierki z wodą. Nikolai zabrał dwie z nich, trzecią wręczył Robinowi.
- Proszę. Nie wiadomo co jeszcze dla nas mają przygotowane ludzie generała, więc proponuję oszczędzać - po tych słowach poszli sprawdzić pokój, w którym Nikolai chciał wyrąbać drzwi. Tym razem Robin szybko znalazł odpowiedni klucz. W pokoju nie było nic, poza kiedyś żółtą odłażącą tapetą i poszarpanym materacem. Najwyraźniej ktoś zabrał stąd łóżko już jakiś czas temu. Po sprawdzeniu pomieszczenia Rosjanin minął młodszego chłopaka i podszedł do siedzącej na środku pomieszczenia Keiko.
- Proszę. Ta jest dla Ciebie.
Nie zareagowała, postawił więc wodę obok dziewczyny. Potem przypiął swoją manierkę z tyłu kombinezonu i ruszył ze strzelbą na schody. Wchodząc na nie kiwnął głową w stronę Robina. Chłopak jednak chyba nie zrozumiał o co chodzi Nikolaiowi.
- Chodź za mną. Te klucze mogą się przydać do góry.

Robin ruszył bez słowa za starszym chłopakiem. Piętro schroniska nie skrywało kolejnych zombie. W zasadzie niczego nie skrywało. To co było do wyniesienia zostało już dawno zabrane. Kolejne pozrywane tapety i połamane meble. Jedno z okien było wyrwane z zawiasów. Paradoksalnie, właśnie to jedno miało wszystkie szyby w całości. Inne były albo zbite, albo pęknięte. Za oknem zbierały się ciemne chmury. Ostatnie z drzwi były zamknięte, ale Nikolaia już to nie obchodziło.
- Nic tu nie ma, wracamy.

Robin jednak postanowił dokończyć to co zaczęli. W końcu miał pęk kluczy. Szybko otworzył zamknięte pomieszczenie. Nikolai był już z powrotem przy schodach gdy Robin otworzył opuszczoną jadalnię i chyba kuchnię. W pomieszczeniu nie dostrzegł żadnego ruchu, więc zaczął schodzić po schodach.
Widok jaki go powitał był co najmniej groteskowy. Keiko siedziała spokojnie z manierką wody. Przed nią leżały zwłoki zombie, a prawie metr dalej głowa o pustym spojrzeniu. Rosjaninowi nasunęło się skojarzenie z popsutą lalką. Niestety, nie tylko lalka była popsuta. Chłopak westchnął ciężko na samą myśl o czekającej go rozmowie.
- Keiko - powiedział podchodząc do dziewczyny. - Chodźmy poszukać Oskara. Druga ekipa na pewno właśnie tym się zajmuje, więc tam ich spotkamy. Generał mówił, że wrócą po nas dopiero gdy znajdziemy Oskara. Czyli jak dobrze rozumiem, jeśli będziemy siedzieć i czekać, to opiekunowie po nas nie przyjdą.
Rosjanin przełożył sobie strzelbę na ramieniu, a prawą dłoń wyciągnął do Keiko, żeby pomóc jej wstać. Raz już udało mu się przekonać ją do pójścia za nim właśnie takim gestem.
Keiko podniosła głowę i zogniskowała spojrzenie na chłopaku. Nie rozumiał. Jak mu wytłumaczyć oczywistą - oczywistość, którą wszyscy pojmują? Szukała słów.
- Nie możemy. - powiedziała w końcu. - Nie wolno.
Powinno było mu to wystarczyć, ale ciągle stał z wyciągniętą ręką. Niegrzeczne dzieci zawsze dostają więcej kar.
- Złamaliśmy zasadę. Za łamanie zasad są kary. Jeśli się ucieka, kara jest surowsza. Bardziej boli. Trzeba poczekać, przyjąć karę, przeprosić. - znów myślała intensywnie i w końcu dodała: - Kary sa po to, żebyś wiedział, kiedy postępujesz dobrze, kiedy źle. Inaczej nie wiesz. Rozumiesz? Usiądź.

Rosjanin zagryzł zęby. Obawiał się właśnie takiej reakcji. Dobrze wychowane dzieci inaczej postrzegały świat niż on. Kara, oznaczała dla niego, że zrobił coś źle, bo dał się złapać. Przecież w Moskwie okradał ludzi. Jeśli nikt go nie złapał, to znaczyło, że robił to dobrze. A przecież to nie mogło być złe. W końcu gdy oddawał skradzione portfele nastoletniemu Dimitriowi ten czasami dawał mu pograć na PlayStation. Kupował mu też pizze od czasu do czasu. Wszystko zależało jak Nikolai się spisał. Więcej dostawał za obcokrajowców. Dolary albo euro w portfelu który przynosił Nikolai zawsze dawały mu kilka dni spokoju. Gdy przynosił za mało Dimitrij krzyczał głośno i bił chłopaka.
Tyle, że w końcu nie zdążył uciec. I został ukarany. Kompas moralny Rosjanina wyglądał zupełnie inaczej niż surowe zasady Keiko. On wiedział, że jeśli ucieknie, to może liczyć na pizzę, albo grę. Jeśli zostanie to czeka go noc w areszcie. Może nie jedna. Może więcej. Areszt w Moskwie nie miał części dla nieletnich. Wprawdzie w celi siedział sam, ale od kryminalistów pachnących wódką dzieliły go tylko kraty.

Zabrał rękę i przykucnął na naprzeciwko siedzącej Keiko.
-Na pewno zostanę ukarany. Ale opiekunowie tutaj nie przyjdą. Jeśli będziemy tutaj czekać to może się stać coś Tobie, albo Robinowi. A przecież żadne z was nie zasłużyło na karę. Jeśli dotrzemy do opiekunów to możemy im powiedzieć co się stało. Chodź z nami. Proszę. Nie chcę, żebyście sobie prze… - urwał w pół słowa, gdy dotarło do niego, że dziewczyna może nie kojarzyć niektórych zwrotów, które on tak dobrze pamiętał ze “swojego podwórka”. - Nie chcę was narażać. A tutaj mogą przecież przyjść inne zombie. Większe od tego. Jest takie prawdopodobieństwo, skoro w okolicy są jeszcze cztery.
- Przyjdą. Zawsze przychodzą, jak ktoś ma być ukarany. Wszyscy dostana karę, bo nie zareagowali. Wszyscy sa winni. Nie ma znaczenia, kto źle postąpił. Wszyscy dostają karę. Taka zasada. Nie wolno nam iść.
- Dziewczyna nie ruszyła się o krok, nie chciała żeby kara była większa. Ale nie chciała też, żeby większa karę dostał Nikolai. To było dziwne, zawsze wolała, żeby inni dostali większą karę niż ona. Teraz nie. - Usiądź. - wyciągnęła dłoń, złapała rękę chłopaka i pociągnęła go lekko w dół. - Proszę. Nie chcę, żebyś dostał większą karę.
- Czy River została ukarana? Albo czy my zostaliśmy ukarani po tej całej Hilevi? Tutaj wszystko jest inaczej niż tam skąd jesteśmy. Jeśli powiedzieli że nie przyjdą to nie przyjdą. To my musimy wyjść
. - Nikolai podniósł maskę i spoglądał w oczy dziewczyny,
- River kazali to zrobić.. to co innego. Byli i kazali. Ale Yao.. uciekał i został ukarany. Dlatego my nie możemy. Trzeba po prostu powiedzieć, ze ci przykro. Ze przepraszasz. To nie będzie trudne. Boli, ale niedługo. Zwykle niedługo. Powiesz “przepraszam” i się skończy. Nie bój się. Mogę zabrać twój strach, chcesz?
- Nie boję się kary. Kazali nam zdobyć Oskara. Powinniśmy to zrobić, a później powiedzą nam co dalej. Jakie będą kary i dla kogo. Ale tutaj nikt nie przyjdzie. Yao zabiło Zombie. Takie jakie przyjdą po nas, jeśli pozostaniemy w jednym miejscu. Nie możemy tutaj zostać.
- Nikolai z trudem hamował swoją złość. Do tej pory wszystko szło tak dobrze. Mieli wodę. Bez trudu pokonali zombie. A teraz ich dalszą podróż miała przerwać Keiko. Nie mógł teraz zrezygnować. Dziewczyna była chyba dość lekka. Rosjanin myślał przez chwilę o tym, żeby ją najzwyczajniej siłą wynieść z budynku. Tyle, że to mogło zniszczyć to, co do tej pory sobie wypracował w relacjach z dziewczyną.
- Spójrzmy na całą sytuację jeszcze raz, analizując krok po kroku wszystko co się stało. Obudziliśmy się po kilku latach snu. W tym czasie zombie zabiły wielu ludzi. Ludzie z Novum chcą, żebyśmy pomogli w walce z tymi stworzeniami. Yao zginął, zabity przez takie zombie. My jednak powaliliśmy to zombie używając naszych zdolności. Razem - Morozov złapał obie dłonie dziewczyny między swoje - a przecież nam kazali uciekać. Wtedy ani mnie, ani ciebie nie ukarano. Czułem, że też użyłaś swoich zdolności. Taki dreszcz w dłoni. Jakbym słyszał echo w górach. Dziwne uczucie. Ale wracajmy do sedna. Nie posłuchaliśmy, ale podjęliśmy walkę z Hilevi. NIKT NAS NIE UKARAŁ. Dopiero później ten generał kazał River odciąć głowę stworzenia. Kazali jej to zrobić, żeby zombie nie zabiła nikogo więcej. Żebyśmy nie podzielili losu Yao. Są pewne zasady, których musimy się trzymać, ale wiele rzeczy zmieniło się w czasie gdy spaliśmy.
Nikolai opuścił wzrok i spojrzał na ich złożone ręce. Przełknął ślinę i ponownie podniósł wzrok, żeby spojrzeć na Keiko.
- Nie wiem, czy możemy zaufać naszym opiekunom z Novum. Ale póki co nie mamy wyboru. Przeanalizuj to wszystko o czym mówiłem. Pomyśl o tym co może się stać jeśli tutaj zostaniemy. Jedno zombie bez broni urwało głowę Yao. Co gdy przyjdą tutaj cztery? A co jeśli nikt się tu nie pojawi do nocy? Wtedy może przyjść ich pięćdziesiąt. Skąd opiekunowie mogą wiedzieć, że tu czekamy? Spodziewają się nas szukających Oskara. Proszę, chodźmy dalej. Bardzo mi na tym zależy. - W Rosjaninie nie było już gniewu. W Keiko było coś uspokajającego. Jednak nie na tyle, żeby wyciszyć jego determinację. Był za to bardzo mocno zdeterminowany, żeby osiągnąć swój cel. Nie będzie łatwo, bo z jednej strony miał ze sobą nieufnego Robina, a z drugiej bardzo ufną, ale do bólu logiczną Keiko.
- Jeśli to cię nie przekonuje, to wyniosę cię stąd - twarz Rosjanina rozpromienił uśmiech.

- Bardzo dużo mówisz - stwierdziła Keiko. - Bardzo dużo słów. Na raz. I tyle słów w jednym zdaniu. To chyba trudne, prawda? Muszę się zastanowić. Rozważyć opcje. I nie możesz mnie nieść, bo to przeszkodzi nam w walce.
- Zazwyczaj tyle nie mówię, ale bardzo mi zależy żeby przekonać cię do odszukania tej figurki.. Ty za to bardzo szybko myślisz. Do teraz nie policzyłbym ile to była ta silnia
- chłopak puścił dłonie dziewczyny i ponownie wstał.
- Gdy Robin zejdzie powinniśmy ruszać dalej. Mam nadzieję, że podejmiesz decyzję do tego czasu. - Nikolai opuścił maskę z powrotem na twarz.

Keiko przymknęła oczy, co pomagało się jej skupić. Myśli krążyły coraz szybciej i szybciej odcinając dziewczynę od rzeczywistości . Mogłoby zjawić się całe stado zombie, a ona by tego nie zauważyła. Myślenie było fascynującym zajęciem, nawet jak się nie miało tematu, a ona miała. Fakty miały kolor fioletowy, jak zawsze, zasady czerwony, a argumenty chłopaka taki trochę zielony, a trochę różowy. Zieżowy. Układała je, przekładała i mieszkała, jakby były klockami z farby. Tylko tak potrafiła wytłumaczyć Anie, co robi. Ale Anie też czasem było trudno zrozumieć oczywistą-oczywistość. Nawet tak oczywistą, jak myślenie.
To mógł być test. Sprawdzali, czy pamięta zasady. Namawiali do łamania, żeby je utrwalić. Wymieszała czerwony klocek z zieżową plamą. Fiolet. Robin zabiła zombie. Kazali im zabijać. Zombie były żywe - nieżywe na raz. Nie wolno robić nic żywym bez ich zgody. Czerwony. Wolno się bronić. Czerwone. Żywe - nieżywe =/ żywe. Myśli biegły coraz szybciej, przypominały już rozmazaną smugę kolorów. Po 4 sekundach Keiko wstała z ziemi, podniosła menażkę i przypięła do paska.
- Idziemy. - powiedziała.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline