Moritz zazdrościł Feliksowi. Zazdrościł tego, że po tym wszystkim, co ich spotkało, młodemu magowi wciąż jeszcze chce się szukać kłopotów. Góral za to czuł się tak podle, że najchętniej zakopałby się w mysiej dziurze i liżąc rany spędził tam jakiś czas. - Mam kawałek liny - powiedział. - Jeśli będzie mało, to się dosztukuje. Tylko niech na drugim końcu liny będzie koń, nie ja. Mnie by teraz przewrócił nawet pokurczony goblin. A kolnąć konia do galopu, może dam radę - Moritz uśmiechnął się krzywo. |