Gryfin spojrzał z zaskoczeniem na oficera, jednak nie kazał długo czekać i odrzekł prawie natychmiast:
- Oczywiście, panie poruczniku. To może… omówimy wszystko u mnie?
Gryfin poprowadził porucznika do siebie i po chwili byli na miejscu. Wpuścił go jako pierwszego do pomieszczenia.
- Proszę, zechce pan spocząć - powiedział Gryfin, wskazując oficerowi krzesło. Gdy oficer usiadł, wtedy usiadł też Gryfin, czekając, aż gość się odezwie.
-Dziękuję- Rzekł oficer. Dało się zauważyć coś jeszcze, miał złote odznaczenia, nie srebrne. Wywodził się z rodziny szlacheckiej- Jak już wspomniałem nadciąga powoli ten dzień, w którym cała wyprawa ruszy. Wiem ja i inni, że jesteś bardzo dobrą osobą jako medyk jak i też generalnie jako człowiek. Jak wspomniałem wcześniej, uratowałeś kilka osób od niechybnej śmierci, a to więcej jak dobrze, bo to były ważne osoby.- Pokiwał głową, jakby chciał zgodzi,ć się ze swoimi słowami- Propozycja nasza jest taka- Zostaniesz wcielony do armii, zostaniesz wysłany do koszar na ćwiczenia w machaniu mieczem, strzelania z łuku lub kuszy, takie tam podstawy, do obrony raczej, jak do regularnej walki. Zostaniesz także awansowany na podprucznika, przynajmniej czasowo i z czasem, jeśli spodoba się tobie w armii, zostanie przedłożona propozycja stałego zatrudnienia. Dostaniesz odpowiednie wynagordzenie, co chyba oczywiste, a kto wie? Na takiej wyprawie może i tytuł.- Widziałeś, że zastukał palcami w blat stołu i rozwinął papiery, które wcześniej widziałeś- To są pisma dowódcy i upowaznienia oraz rozkazy byś został wcielony. Na takich warunkach jak mówiłem, musisz tylko podpisać w miejscu wolnym na dole i już jutro zapraszamy do pałacu. No, raczej na tereny pałacowe, ale mimo wszystko…- Spojrzał się na ciebie wyczekująco.
Gryfin, wciąż z wyrazem nieudawanego zaskoczenia na twarzy, powoli wziął te dokumenty i zaczął przeglądać. Nie chcąc wyjść na podejrzliwego, niemal od razu zaczął powoli mówić:
- Cóż… skoro występuje taka potrzeba… skoro zostałem uznany za odpowiedniego człowieka… Jak najbardziej jestem gotów przyjąć tę propozycję. To dla mnie zaszczyt.
Gryfin wstał, przyszykował pióro i atrament, po czym podszedł znów do dokumentów i przeglądając jeszcze pobieżnie, zaczął podpisywać. Gdy podpisał, położył dokumenty bliżej porucznika.
- Rozumiem, że jutro z samego rana?
-Najlepiej tak. Będzie ktoś na Ciebie czekał- Rzekł oficer wstając- Trzeba nam ludzi, nie będę oszukiwał, różnych specjalizacji. Medyków chyba najwięcej. Podobno na tych bagnach więcej jest istot i roślin trujących jak samej wody… A na jednych krzakach znajduje się kilkanaście zwierzą, które najchętniej by człowieka pokąsały i zeżarły…- Wział dokumenty i zasalutował- To do zobaczenia niebawem!- Skierował się w stronę wyjścia, jednak po chwili zatrzymał- Chyba, że masz jakieś pytania jeszcze…
- Na dzisiaj żadnych pytań. Do zobaczenia - odpowiedział Gryfin i odsalutował. |