SERAPHIN
Szedłeś spokojnie ulicą, zaczynało się już ściemniać i okolicę rozświetlały tylko lampy z pobliskich budynków. Było dosyć cicho, najwyraźniej w tej dzielnicy miasta mało kto wychodził o tej porze na zewnątrz. Usłyszałeś jakieś krzyki, dochodziły z następnej uliczki. Pobiegłeś tam i zobaczyłeś kilka postaci, dosyć krępych i dobrze umięśnionych otaczających kogoś. Po odgłosie błagalnych próśb wywnioskowałeś, że ofiarą banitów jest kobieta. Była sama a napastników sześciu. Wkroczyłeś do akcji i mimo największych starań nie udało Ci się wyciągnąć ofiary cało... Dziewczyna była ranna w lewy bok. Nie wiele się zastanawiając wziąłeś ranną na ręce i próbowałeś dobiec do najbliższej znachorki.
-Buu... - znikąd usłyszałeś głos Naomi i z cienia wyłoniła się demonica. - Gdzie ją niesiesz? Żaden aptekarz ani lekarz raczej jej nie przyjmą... Podejdź do mnie bliżej... - rzekła.
Gdy byłeś wystarczająco blisko, świat zawirował i nagle znalazłeś się w jasnym, ciepłym pomieszczeniu. Demonica wzięła od Ciebie kobietę i położyła ją na pobliskim łóżku, po czym wymamrotała kilka nieznanych Ci zaklęć i nieznajoma straciła przytomność, po czym rana zaczęła się zasklepiać.
-A tak poza tym... Witam w skromnych progach naszego gospodarza, Josha... Zapewne jeśli spotka Cię osobiście, powie to samo... Rozgość się - powiedziała. Po niedługim czasie ranna kobieta odzyskała przytomność. Demonica spojrzała na nią badawczo -Jak Cię zwą?
-Maina...
__________________ Sore wa... Himitsu desu ^_~
Ostatnio edytowane przez Nergala : 27-03-2007 o 22:29.
|